Skandal z Caritas ?

  • 18 lut 2013

    Caritas ma jeszcze jedno niechlubne oblicze. To, że pomoc potrzebującym jest wątpliwa, potwierdzają byli pracownicy organizacji. W jednym z artykułów prasowych wypowiada się właśnie taka była pracownica: "Gdyby komuś było zimno i przyszedł z ulicy po pomoc do Caritasu, jestem pewna, że jej nie otrzyma. Choćby mieli cały magazyn ubrań. Może na własną
    rękę zrobią to pracownicy albo mieszkańcy wyjmą z własnej szafy. Tego nie widzą ludzie, którzy kupują świeczki dla biednych. Nie wiedzą, że gdyby znaleźli się w potrzebie i zapukali do ośrodka pod szyldem Caritas, nie otrzymają pomocy...". To przestaje być dla ludzi szok, bo o tym się zaczęło mówić.
    Ale druga strona to mobbing pracowników Caritasu. Wiadomo, że tak ogromna organizacja, o tak rozbudowanej strukturze, musi zatrudniać wielu ludzi i trudno od nich wymagać działania na zasadzie wolontariatu, bo oni tez mają rodziny, które trzeba utrzymać (o księżach, których dodatkowym zadaniem jest pomoc Caritasowi nie wspominam - oni nie mają rzeczonych rodzin, a podstawowe dochody czerpią ze posługi kapłańskiej, więc nie powinni otrzymywać grosza z funduszu organizacji charytatywnej, jaką prowadzą, w końcu robią to podobno "z powołania", a dobra doczesne nie są im potrzebne w aż takim wymiarze). I tu zaczyna się problem. Były pracownik mówi o tym procederze: "W placówkach Caritasu góra toczy swą wojnę pod bardzo dobrym sztandarem. Ludzie, którzy decydują się na pracę w Caritasie – niektórzy świadomie, niektórzy nie – nie dostępują udziału w wypracowanym zysku. O nich się bardzo szybko zapomina. Pracowników traktuje się na pograniczu Kodeksu pracy. Po latach harówki zarabiamy mniej niż na początku. Podważa się naszą wartość, a w końcu – zwalnia".
    Co do szacunku do Waszych darowizn oraz dofinansowania, jakie otrzymuje Caritas z budżetu państwa...
    – Przeciętna dotacja ze skarbu państwa na jeden ośrodek wynosi około 1,5 mln zł rocznie. Oprócz tego są jeszcze pieniądze z innych źródeł, m.in. odpłatności uczestników. Prowadząc tak zwaną kreatywną księgowość, można zaoszczędzić 30–40 proc. rocznie. Przez odpowiednie przesunięcia – liczy Paweł. Dotacje trzeba wykorzystać do końca roku, żeby w kolejnym nie dostać mniej. – W praktyce wyglądało to tak, że w grudniu była akcja wydawania. Jeden dostawał50 tys., drugi 100 tys. i polecenie, że ma kupić wszystko, co mu potrzebne z wyjątkiem produktów łatwo zbywalnych, czyli żywności. Nie musiałem mieć towaru, najważniejsze były rachunki – wyjaśnia. Przez cały rok pieniędzy brakuje na wszystko, a później kupuje się na siłę – lodówki, pralki, żelazka.
    Szeregowi pracownicy nie mają pojęcia o pieniądzach, jakimi dysponuje instytucja. Zdarza się, że nie dostają funduszy nawet na projekt, który sami napiszą, a później realizują. Gdy się upominają, słyszą, że dyrektor podwójnie swych pracowników opłacać nie będzie. – Stosuje się też przesuwanie środków, nawet między ośrodkami, kombinacje. W ośrodku realizuje się równolegle kilka projektów. To pozwala zaoszczędzić. Wystarczy wykonać jedno zadanie, a jego dokumentacja może służyć jako przykrywka do kilku zbliżonych projektów. Często nie wiedziałem, że biorę udział w jakichś projektach, a moje umiejętności na nie rozpisywano – mówi Paweł".
    Cytaty pochodzą z tygodnika "Fakty i Mity", z aktualnego numeru z 15 lutego 2013 (7/2013).
    Polecam śledzenie afer w Caritasie, o których tygodnik, z tego co mi wiadomo, pisze regularnie. Coś na ten temat czytałam też w Wyborczej, ale w "Faktach..." jest tego najwięcej - dla zainteresowanych. Albo jeżeli ktoś z Was szuka arumentów, dlaczego nie wspomagać tej organizacji (a rodzina swoje - bo idzie na biedne dzieci). Lepiej pomóc samemu.

    10 8