Czytam te wszystkie wpisy i aż brak mi słów. Od lat stawałam w każdej kwestii za ks. Marianem, szanowałam go i ogólnie rzecz ujmując był dla mnie wielkim autorytetem. Tak wielkim że w momencie kiedy pół roku temu przyszedł do mnie z prośbą o pożyczenie pieniędzy nawet przez chwilę się nie zastanawiałam. Bo niby dlaczego? Więc teraz są we mnie dwie sprzeczności - obraz dobrego i wielkiego człowieka jaki miałam przez lata i brutalna rzeczywistość której stałam się częścią. Zgadzam się z tym że nikogo nie można potępiać i że powinna być zapewniona odpowiednia pomoc, ale duchowa i psychiatryczna (jeśli chodzi o uzależnienia). Pomimo to nie znajduję w sobie tyle "współczucia" co niektórzy na tym forum. Jeśli ktoś tłumaczy że ksiądz to też człowiek i ma swoje słabości to w porządku, traktujmy go jak każdego innego i niech zostanie pociągnięty do odpowiedzialności prawnej, niech sąd wyda wyrok. Jestem zbyt w to wszystko zaangażowana żeby uznawać wypisane wyżej konkrety za zwykłe plotki. To wszystko prawda która przez swój ogrom nie może się pomieścić w nie tylko w mojej głowie. Przez długi czas byliśmy (jako cała parafia) zwyczajnie oszukiwani i okradani. Czy mam odwagę stanąć w niedzielę i to powiedzieć prosto w oczy jak ktoś powyżej pytał? Raczej nie widzę takiej potrzeby bo już wielokrotnie przez ostatnie miesiące mówiłam to osobiście ks. Marianowi. Myślę że nie ma sensu wszczynać jakichś bezsensownych buntów w obronie ks. Mariana. On sam jest świadomy całego zła jakie zdziałał i dalej działa i to jest dla niego podstawową karą. Mam nadzieje że Kuria znając dużo więcej szczegółów i przyczyn postępowania ks. Mariana podejmie trafne kroki. A nam pozostaje przede wszystkim modlitwa o nawrócenie i pokutę xMariana i pomoc nowemu Proboszczowi bo przed nim syzyfowa praca naprawiania zła poprzednika.
Nowy kościół w Trzemeśni
Czytam te wszystkie wpisy i aż brak mi słów. Od lat stawałam w każdej kwestii za ks. Marianem, szanowałam go i ogólnie rzecz ujmując był dla mnie wielkim autorytetem. Tak wielkim że w momencie kiedy pół roku temu przyszedł do mnie z prośbą o pożyczenie pieniędzy nawet przez chwilę się nie zastanawiałam. Bo niby dlaczego? Więc teraz są we mnie dwie sprzeczności - obraz dobrego i wielkiego człowieka jaki miałam przez lata i brutalna rzeczywistość której stałam się częścią. Zgadzam się z tym że nikogo nie można potępiać i że powinna być zapewniona odpowiednia pomoc, ale duchowa i psychiatryczna (jeśli chodzi o uzależnienia). Pomimo to nie znajduję w sobie tyle "współczucia" co niektórzy na tym forum. Jeśli ktoś tłumaczy że ksiądz to też człowiek i ma swoje słabości to w porządku, traktujmy go jak każdego innego i niech zostanie pociągnięty do odpowiedzialności prawnej, niech sąd wyda wyrok. Jestem zbyt w to wszystko zaangażowana żeby uznawać wypisane wyżej konkrety za zwykłe plotki. To wszystko prawda która przez swój ogrom nie może się pomieścić w nie tylko w mojej głowie. Przez długi czas byliśmy (jako cała parafia) zwyczajnie oszukiwani i okradani. Czy mam odwagę stanąć w niedzielę i to powiedzieć prosto w oczy jak ktoś powyżej pytał? Raczej nie widzę takiej potrzeby bo już wielokrotnie przez ostatnie miesiące mówiłam to osobiście ks. Marianowi. Myślę że nie ma sensu wszczynać jakichś bezsensownych buntów w obronie ks. Mariana. On sam jest świadomy całego zła jakie zdziałał i dalej działa i to jest dla niego podstawową karą. Mam nadzieje że Kuria znając dużo więcej szczegółów i przyczyn postępowania ks. Mariana podejmie trafne kroki. A nam pozostaje przede wszystkim modlitwa o nawrócenie i pokutę xMariana i pomoc nowemu Proboszczowi bo przed nim syzyfowa praca naprawiania zła poprzednika.