Myślenice. Szkoła Podstawowa nr 1 trafiła do plebiscytu na „Statutowy Absurd Roku”

  • 15 sty

    Jełopie wystarczy. Jesteśmy w internecie, nie jest to pismo urzędowe.

    1. Stoi. Znowu nie rozumie pani kwestii statutu. Statut zawiera specyficzne zasady co do szkoły, które różnią się od siebie. Aplikuje on szczególnie w szkołach Montessori, wyznaniowych czy publicznych. Przez statutu, żadna z nich nie mogłaby funkcjonować. Prawo nie może omijać jednego typu placówki, choćby ze względu na kadrę lub budynki/budynki sportowe należące do szkoły, tak więc w dalszym ciągu jest on na ten moment potrzebny.

    2. To proszę przeczytać jeszcze raz. Co do odniesień, no właśnie, wszystkie są tłumaczone na szkoleniach i na platformie PO. Istnieją statuty pokazowe i neutralne, których może użyć każda szkoła, jeśli to grono bóg wie ilu osób, nie potrafi przeczytać artykułu ze zrozumieniem. Wystarczy zmienić tekst, aby aplikował do szkoły. Nie trzeba kombinować i stawać na rzęsach, żeby zapisać bzdurne i bezpodstawne przepisy, bo “musi być inny”. Nikt tego nie wymaga, wręcz zaleca się postępowanie za ustawą, w której w cale nie ma sprecyzowanego, że powinien być krótki, długi czy napisany w różowym kolorze. Chce Pani zrobić filozofię z budowy cepa, niestety. Możliwe, że wynika to z braku materiałów w okresie Pani pracy, braku znajomości procesu pisania statutu, lub po prostu ignorancji w temacie.

    4. Tak, zdaję sobie. W szkole, w której pracowałam, zarówno pisałam statut, uzupełniałam poprawki, jak i sama wyszłam z inicjatywą do rodziców. Dlatego nie piszę o gruszkach na wierzbie, a tym, jak to wygląda, jeśli ma się ciut wyobraźni. Niestety, większość osób w moim zawodzie jej nie ma, tak samo chęci, czy woli do wyjścia do ludzi. Znowu, jest wiele opcji. Jednorazowe wydanie 29.99zł nie obciąża szkoły, jeśli rozplanuje się budżet. Jeśli nie, tak jak było to w przypadku mojej placówki, to zwyczajnie zapłaciliśmy ze swojej kieszeni, żeby mieć spokój. Nie było to ciężkie ani bolesne. Co do pruskiej mentalności, chyba nie wie Pani w dalszym ciągu o co chodziło. Jest staro-pruski system, a jest i mentalność staro-pruskiego systemu.

    5. Tego to nawet nie wiem, jak skomentować. Ciężko jest zapalić ludzi do nauki i chcieć, żeby wyrośli na ludzi, jeśli samemu ma się ograniczone myślenie, Przez lata pracy wdziaialm, jak wiele talentów zostało zmarnowanych przez zwykłą apatię nauczycieli i ich brak jakiejkolwiek chęci czy wiedzy. Ale niestety, większość osób powie, że “super jak uczeń przeprsnie mistrza”, bo wtedy nie trzeba mieć żadnych wymagań co do samego siebie, temat zostaje zamknięty.

    6. I znowu Pani chyba nie zrozumiała, albo udaje, że nie. Jest różnica między prawem do strajków, a uzasadnieniem samego strajku. Jako osoba pracująca dwie dekady w placówkach oświatowych, a w tym przez parę lat w Myślenicach, widzę, że wielu strajkujących nie ma żadnego zaplecza do faktycznego strajku. Sprawdziany biorą z Nowej Ery, lekcje prowadzą wedle scenariusza sprzed 10 lat, na wakacje jeżdżą w trakcie chorobowego, a na lekcjach najlepiej jest puścić film i wyjść z lekcji. Bardzo frustrowało mnie to środowisko, dlatego doszkoliłam się, zaczęłam pracować dla placówki prywatnej oraz zajmować się NGOs. I wie pani co? Zarabiam bardzo dobrze, ponieważ placówka w której pracuje, wynagradza rzetelną i dobrą pracę. Gdybym prowadziła lekcje tak, jak odbywa się to w paru naszych placówkach, to zostałabym po prostu zwolniona za brak kompetencji. Rodzice, którzy płacą za edukację, mają przywilej wyboru. Ale niestety w naszym systemie nie powinno to tak wyglądać, jakość powinna być zawsze. Ludzie chcą zarabiać niewiadomo ile za puszczenie filmu, sprawdzian Nowej Ery i przyjście z laską do klasy. Niestety, jest to prawda, która bardzo ciężko przełknąć jakiejkolwiek osobie z naszej profesji. Środowisko myślenickie obserwuję bacznie, często pomagam uczniom z Myślenic, jak i miałam nieprzyjemność mieć przez chwilę dziecko w jednej z placówek. Niestety, nic nie zmieniło się od czasu mojej pracy. Wiem, nie jest to nic miłego do usłyszenia, rozumiem dlaczego to Panią porusza. Ale jest, jak jest. Większość nauczycieli, jeśli byłaby oceniana w tym samym systemie co każdy inny, to w życiu nie miałaby pracy. W korporacji zwalnia się za brak efektywności, w urzędzie za brak pracy i opuszczanie petentów, lekarz również traci renomę za popełnione błędy i nieprzyjemny stosunek. Tylko, niestety, w naszej profesji jest przyzwolenie na to, żeby robić co się chce, być byle jakim i iść w zaparte, bo nikt nie jest w stanie zapełnić miejsc… A dlaczego? Bo na studia nie idzie młodzież. A czemu? No bo właśnie przez takich nauczycieli, studia pedagogiczne kojarzą się z byciem debilem bez ambicji. Niestety, większość naszego zamkniętego grona adoracji, nawet emeryci, nie zwrócą uwagi na to, co się dzieje, albo nie upomną własnych znajomych, bo jeszcze by sami musieli zacząć utrzymywać poziom. I tak to się kręci, potem jest płacz, czemu rodzice nie popierają wyższych zarobków czy nie podobają im się strajki. No niestety, większość po prostu nie zasługuje na większą płacę. Jeśli ktoś uważa, że za zrobienie sobie kawy, puszczenie filmu, a potem płacz na forum internetowym jak ich placówka została źle oceniona, powinni zarabiać kokosy, to powinien się zastanowić, czy za to samo płaci się rodzicom tych dzieci w innych zawodach.

    Przez brak jakiegokolwiek zastanowienia się nad sobą, budowania relacji z rodzicami, słuchania potrzeb dzieci, czy spełniania psiego obowiązku zapoznania się z prawem przed napisaniem regulaminu, opinia o szkole i faktyczny stan szkoły jest, jaki jest. Z komentarza, w którym widzę ciągłe narzekanie, ilu to nauczycieli trzeba było, jak to ciężko bez rodziców, ile to jest dwadzieścia złotych… Łatwo mi wyciągnąć wnioski, że prawdopobnie nie była Pani zbyt proaktywną osobą, a zamiast szukać rozwiązań, szukała kolejnego powodu do bycia opresjonowanym gronem pedagogicznym. I bardzo się cieszę, że napisała Pani tak obszernie, na ile sposobów kadrze się nie chce, oraz na ile ludzi są w stanie się za coś wziąć na pi razy drzwi, zamiast przeczytać rzetelnie usystematyzowane informacje prawne, a następnie zabrać się do pisania.

    12 5
  • 15 sty

    Nie jest to reakcja emocjonalna, no chyba, że tak chce pani to interpretować. Zwykła, typowa reakcja z sekcji komentarzy, która ma po prostu inny światopogląd.

    1. Proszę sprawdzić, jaki jest próg dostania się na studia pedagogiczne i ile z nauczycieli się faktycznie doszkalało, czymś więcej niż darmowy kursy organizowany przez miejsce widmo. Wtedy myślę, że nie będzie problemu ze zrozumieniem, gdzie leży problem.
    Dwa, jeśli chodzi o status, to żyjemy w małym mieście. Nie jest ciężko sprawdzić rodziców dzieci w związku z ewidencją, jaką sami prowadzą na Facebooku. Na szczęście mamy social media, mamy również jako rodzice znajomość rodziców z własnej rady pedagogicznej i klas.

    2. Nie wiem, do czego chce się pani odnieść? Mam załączyć pliki z ostatniej dekady? Proszę podać maila, wyślę. I pewnie parę innych osób też. O ile jeszcze mają na komputerze lub zdjęcia. Jeśli jest pani pedagogiem, to można również wysłać zapytanie do kuratorium ;). Powinna pani wiedzieć, jako osoba proaktywna.

    3. Tak, jestem. Dziękuję za komplement, staram się być blisko ludzi, samodzielnie pracując w oświacie i będąc rodzicem. Miło mi, że ktoś zauważył, że posiadam wiedzę… Szkoda, że sarkastycznie. Ale zapewniam, że jako ktoś, kto na codzień rozmawia z rodzicami, uczniami, wolontariuszami i NGO, mam trochę więcej do powiedzenia niż emeryt z bardzo dużym, jak to się mówi, “biasem” do własnej pracy i doświadczenia.

    4. Nadal nie rozumie pani, czym jest hejt. Polecam albo się z tym zapoznać, albo po prostu zostawić internet. Nie wszyscy musimy z niego korzystać, jeśli wzruszają nas zabawne komentarze lub konstruktywna krytyka.

    5. Ach, no mogę, bo widzę z pierwszej ręki od ponad dwudziestu lat pracy w/dla/i z placówkami. Mając kontakt z rodzicami, oraz uczniami (jeśli się ich słucha - słowo klucz, większość nauczycieli chyba nie zbyt potrafi) wiem kto, co, jak, i gdzie. Wbrew pozorom osoby te są bardzo otwarte na rozmowy, składanie podziękowań dla korepetytorów, czy choćby postów rodziców. Znowu, trzeba byłoby się otworzyć na lokalne społeczeństwo, żeby wiedzieć, może nawet zrozumieć. Ba, można nawet zobaczyć po fakcie, ile nauczycieli z tej instytucji posiadało własne (zazwyczaj nierejestrowane) działalności udzielającej korepetycji.

    Również dziękuję za dyskusję.
    Pozdrawiam i życzę smacznej kawusi,
    Jełop

    9 9
  • 15 sty

    Po to jest statut szkoły, żeby regulować placówkę oświatową w kwestii zarządzania wewnętrznego, które ma podlegać pod przepisy zewnętrzne. Każda placówka posiada inną organizację oświatową, co może nie jest widoczne w Myślenicach ze względu na brak zróżnicowania szkół, ale to właśnie ten dokument pozwala na wskazanie jak przeprowadzone będą zajęcia, jak będzie wyglądał proces zapewnienia bezpieczeństwa uczniom i nauczycielom, oraz trybów działania. Zgodnie z art. 72 ust. 1 ustawy Prawo oświatowe rada pedagogiczna przygotowuje projekt statutu szkoły albo jego zmian i przedstawia do uchwalenia radzie szkoły lub placówki, tu się jak najbardziej z panią zgodzę, ale… Dlaczego robimy z nauczycieli idiotów? Wszystko mają podane na tacy przez kuratorium na publicznych stronach, wystarczy przeczytać. Przykładowo Art. 60 ust. 1 Ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (DzU z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn. zm), który jest podany przez kuratorium, określa wszystkie punkty, jakie muszą poruszyć. Od punktów, które się w nim zapisuje, można mieć pytania. W tym wypadku można wpisać w Google problem, lub na darmowych stronach z poradami prawnymi. Ba, sama fundacja, która nazywa pani źródłem hejtu, posiada poradniki i darmowe warsztaty dla instytucji. Nie mówiąc o tym, że prawnie, statut może być konsultowany z Radą Rodziców. Czy gdyby szkoła zapytała, czy Rada zna jakiegoś rodzica zajmującego się prawem, będącego chętnym do poprawienia dokumentu, to taki by się znalazł? Oczywiście, że by taki był. Tylko do tego trzeba mieć jakąkolwiek inicjatywę, wiedzieć, że można się mylić i nie jest się alfą i omegą… Co niestety, w staro-pruskim systemie, przychodzi nauczycielom z trudnością.

    A, jeśli chodzi o pieniądze, to każda szkoła ma budżet. Już od biedy, jak nie ma prawnika chętnego do wolontariatu (a takich jest masa, szczególnie wśród absolwentów związanych sentymentalnie… I tej fundacji z plebiscytu), to każda szkoła może wykupić dostęp do platformy Portalu Oświatowego, zabójcze 29.99zł, które albo można wpisać w koszty administracyjne, albo poprosić Radę Rodziców o zbiórkę. Znajdują się tam już gotowe statuty, które wystarczy przekopiować i zmienić nazwę placówki, albo wykładnia prawna wraz z aktualizacjami, na której można bazować. To nie jest kwestia braku wiedzy i umiejętności, natomiast jest to kwestia braku jakiejkolwiek inicjatywy i logicznego myślenia. Jeśli zakładamy, że grono pedagogiczne nie potrafi korzystać ze strony kuratorium lub PO w trakcie pisania statutu, to dlaczego mówimy tutaj o jakimkolwiek autorytecie nauczycielskim? Wygląda na to, że od uczniów wymaga się większego potencjału intelektualnego i inicjatywy, niż kogokolwiek innego w placówce. Najlepiej jest powiedzieć nie umiem, nie wiem, iść na strajk.

    9 7
  • 15 sty

    Ach, elitarna jedynka! Tak elitarna, że przykrym faktem jest stan rzeczy, w którym od lat nie ma tam ani kompetentnych nauczycieli, ani faktycznego zaplecza. Co natomiast jest, to rodzice, których stać na korepetycje, żeby te dzieci na kogokolwiek wyrosły.

    Statut od zawsze był problematyczny, już za czasów gimnazjum. Pewna pani zapytała tutaj, emerytowana nauczycielka więc podejrzewam że zabolało osobiście, że przecież nikt nie zwrócił uwagi, można było polubownie. Nie, nie można. Sprawa nieprawidłowego zapisu statutu była zgłaszana przez rodziców do dyrekcji, wychowawców i nauczycieli od roku co najmniej 2010. Bez żadnych rezultatów. Nikt nie chciał się odzywać do kuratorium, bo wszyscy siedzą pod butem, bojąc się odegrania na dzieciach przez nauczycieli. Zresztą słusznie, bo w tej placówce jest to normą od ponad dekady. Bardzo dobrze, że ktoś się za to zabrał. A nawet lepiej, że zrobiła to organizacja pozarządowa. Niech młodzież wie, jakie ma prawa i co może. Tak w komentarzach przy innych wątkach narzeka się na brak aktywności młodzieży w Myślenicach, jakiejkolwiek inicjatywy. Trudno, żeby ją mieli, jak nawet nauka o własnych prawach nagle jest kontrowersyjna, a co dopiero posiadanie własnych pomysłów i chęci do zmian.

    Tak samo nieraz, nie dwa, nie trzy, przez ostatnie dekady były zgłaszane problemy kadrowe. Nikt nie zrobił z nimi niczego. Możliwe, że brak jest własnej inicjatywy, może jakieś rozumienie koleżeństwa wśród nauczycieli, albo po prostu brak kadrowy. Niestety, Myślenice są małym miasteczkiem, w którym ilość nauczycieli jest limitowana, i bardzo ciężko znaleźć kogoś kto byłby w stanie prowadzić sensowne lekcje za te pieniądze. W rezultacie edukacja jest taka jest, problematyczne zachowania nauczycieli są jakie są, 90% uczniów musi iść na korki, ale dyrekcja i kuratorium to mogą tylko na to pokiwać głową. Przykry obraz polskiej edukacji w małych miasteczkach.

    Jeśli ktokolwiek taki sposób krytyki, który ponad wszystko jest konstruktywny, nazywa hejtem, to niestety, ale jest zwykłym wtórnym analfabetą. Albo, cierpi na typowy syndrom nauczycielski z tej (i nie tylko) szkoły, który blokuje z automatu jakąkolwiek możliwość krytycznego myślenia. Hejt to by było napisanie, że “walić daną placówkę, mają grubych i głupich uczniów”. Nie rzeczowe wytknięcie błędu statutowego, jeszcze w dosyć zabawny sposób.

    Historia szkoły jest imponująca - jak na miasteczko tego rozmiaru, ale w żadnym wypadku nie wiąże się to w ostatnich dwóch dekadach z grona pedagogicznego. Większość dzieci pochodzi z domów o dobrym statusie finansowym, które są w stanie zasponsorować naukę języka, zajęcia dodatkowe, korepetycje czy zajęcia sportowe. Praktycznie żadne z nich nie zawdzięcza sukcesów gronu pedagogicznemu, a swoim rodzicom i przede wszystkim własnej ciężkiej pracy.

    30 11

Maciej Ostrowski: Droga S7 będzie i powinna dzielić się na dwie części oraz przejąć ruch z BDI

  • 15 sty

    Dobrze, że dostaliśmy opinię historyka. Bazująca na Jedwabnym Szlaku czy Szlaku Bursztynowym?

    19 8