Szacunek, rozmowa, działanie - hasło wyborcze jednego z komitetów wyborczych promujące kandydatów do samorządów. Powinien się z nim utożsamiać każdy kandydat tego komitetu. W polityce jednak różnie z tym bywa i rzeczywistość rozmija się z deklaracjami. Komu taki kandydat ma okazywać szacunek? Wszystkim? - trudno uwierzyć. A jeżeli dotychczas nie tylko nie okazywał szacunku ale lekceważył, okazywał swoją wyższość, czy wykorzystywał swoją pozycję względem zależnych od niego osób? Jeden z kandydatów potrafi być miły dla osób, na których mu zależy, natomiast wobec mu podległych (pracowników) jest w stanie zaprezentować odmienne oblicze. Oto kilka przykładów:
1- podwładny kończy pracę i nieoczekiwanie dostaje telefonicznie polecenie stawienia się w gabinecie przełożonego. Powodem okazuje się podanie dokumentów z szafy (regału) w owym gabinecie.
2- podwładny jest pilnie wzywany do gabinetu celem przyniesienia dokumentów znajdujących się w zasięgu sekretariatu i księgowości.
3- od podwładnego wymaga się dostarczenia dokumentu, który znajduje się już u przełożonego w gabinecie.
4- podwładnemu przydziela się niekompetentnych, nieodpowiedzialnych, nie skorych do pracy współpracowników i obarcza się go odpowiedzialnością za nich. W efekcie podwładny wykonuje zdecydowaną większość obowiązków (jest zarobiony) i musi znosić obecność nudzącego się współpracownika.
Ów podwładny pracuje w innym budynku niż przełożony, jest długoletnim, starszym od przełożonego pracownikiem i wrażliwą kobietą. Takie traktowanie go graniczy z mobbingiem i nosi cechy wyżywania się nad ofiarą.
Niestety większość potencjalnych wyborców nie ma pojęcia o rzeczywistym obliczu kandydatów, przyjmując za prawdziwe hasła z banerów wyborczych.
Kol. Dyr_Jar przedstawił konkretne dane obarczające winą za ocieplanie klimatu najbogatsze kraje i najbogatszych ludzi. Bo to oni bogacąc się zużywali zasoby ziemi, wytwarzając gazy cieplarniane i ciepło. Teraz, gdy zmiany klimatu mogą także im zagrażać, próbują przez swoich przedstawicieli w różnych organizacjach wymóc na biedniejszych państwach i obywatelach ponoszenie kosztów na tzw. cele klimatyczne.To tak, jakby z ograniczonego zasobu dóbr zabrali ich większość, a po ich wyczerpaniu kazali wszystkim płacić dużo więcej za następną dostawę.
A skoro wszystko kosztuje, to można przyjąć, że w każdej jednostce waluty zawiera się jakaś część śladu węglowego. Im więcej pieniędzy, tym większa emisja CO2. Większość transakcji jest związana z produkcją gazów cieplarnianych. Nawet ulokowanie pieniędzy na koncie nie hamuje zjawiska, ponieważ środki te wykorzystuje w formie kredytu ktoś inny.
Tak więc ci, którzy obracali i obracają dużymi pieniędzmi odpowiadają w dużej części za obecny stan klimatu.
Ludzie żyjący na poziomie zaspokojenia podstawowych potrzeb nie ponoszą winy za efekty tzw. rozwoju gospodarczego. Rozwój ten zresztą jest kreowany i narzucany przez wpływowe środowiska we współpracy z politykami. Zwiększanie ilości pieniądza na rynku powoduje zwiększenie konsumpcji, zwiększenie produkcji i tym samym emisji CO2. Na siłę poprzez reklamy wciska się ludziom niepotrzebne im produkty. W interesie różnych lobbystów zmusza się obywateli przepisami do spełniania mało uzasadnionych, a kosztownych procedur. To wywołuje potrzebę zarabiania większych pieniędzy i spirala się nakręca. Fotowoltaika, wiatraki, samochody elektryczne dużo nie zmienią. Ograniczenie konsumpcji, a tym samym produkcji, eliminacja bezproduktywnych czy pasożytniczych etatów, uproszczenie procedur spowodowałoby znaczne zmniejszenie zainteresowaniem zdobywania pieniędzy. Uświadomienie społeczeństwu prawdziwych przyczyn i winowajców ocieplenia klimatu miałoby znaczący wpływ na poprawę sytuacji. Na razie nawet nauczyciele domagają się coraz więcej pieniędzy(zwiększenia CO2 w atmosferze), a powinni występować o zmniejszenie liczby godzin, jeżeli czują się przepracowani lub zmienić zawód, bo biedy przy różnych społecznych osłonach nie cierpią. Poziom edukacji
przy tym dużo nie spadnie, bo wysoki nie jest.
Reasumując: zmniejszenie produkcji przemysłowej na rzecz rzemiosła, eliminacja
pasożytniczych i bezproduktywnych etatów, ograniczenie nachalnych reklam w mediach publicznych, uproszczenie urzędowych procedur, powiązanie wynagrodzenia
na stanowiskach państwowych i urzędniczych z odpowiedzialnością i efektami pracy i tym podobne działania spowodują zmniejszenie zapotrzebowania na pieniądz,
a tym samym zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych.
Czesław511 sie 2023
Do emisji CO2 przyczyniają się rządzący politycy, korporacje, przemysł, styl życia dużej części społeczeństwa. Politycy kreują warunki funkcjonowania gospodarki i wpływają na styl życia społeczeństwa. Produkuje się za dużo, marnie jakościowo (także w celu
zwiększenia zbytu), wymusza się za pomocą przepisów nabywanie określonych produktów lub zastępowanie dotychczas używanych nowymi, zachęca się poprzez nachalne reklamy do kupowania niekoniecznie potrzebnych rzeczy. Prowadzi to do marnotrawstwa surowców, energii, ludzkiej pracy, wytwarzania dodatkowych odpadów. Paradoksalnie takie działania zwiększają sztucznie PKB.
Czesław53 lip 2023
Zajęcie się emisją CO2 wynika podobno z takiego nagromadzenia tego gazu w atmosferze, że wpływa ono na ocieplenie klimatu. Do niedawna jednak produkowano go bez żadnych ograniczeń, a działania gospodarcze i polityczne rządów przyczyniały się do jeszcze większego wzrostu emisji(dążenie do wzrostu gospodarczego, przyrostu PKB - ogólnie pojętego rozwoju).Traktując CO2 jako odpad można przyjąć, że wyczerpały się możliwości jego absorpcji przez naturę bez "skutków ubocznych". Teraz nagle chce się ograniczyć jego emisję obarczając kosztami wszystkich, chociaż nie wszyscy byli lub są beneficjentami czy sprawcami tego rozwoju. Porównajmy skromnie żyjącą rodzinę pana Jana i cieszącą się z dobrobytu rodzinę pana Waldemara. Pan Jan mieszka w bloku i ogrzewając swoje dwupokojowe mieszkanie emituje załóżmy 500 kg CO2. Posiada też kilkunastoletni samochód przejeżdżając nim 3 do 5 tys.km rocznie (ok.500 kg CO2). Pan Waldemar w wyniku ogrzewania swojego dwupiętrowego domu wytwarza co najmniej 1500 kg CO2. Swoim samochodem pokonuje rocznie 15 tys.km (ok. 1500 kg CO2). Żona pana Waldemara używa drugi samochód przejeżdżając ok. 3 tys.km(300 kg CO2). Niektóre pomieszczenia w domu pana Waldemara są klimatyzowane i na ich chłodzenie w miesiącach letnich zużywana jest energia elektryczna. Rodzina pana Waldemara korzysta także z wielu urządzeń elektrycznych w domu, a w ogrodzie z kosiarki do trawnika. Pan Jan posiada mniej takich urządzeń i używa je oszczędnie. Pan Waldemar może sobie pozwolić na spędzanie urlopów za granicą udając się tam z rodziną samolotem. W podobny sposób podróżuje na narty w Alpy. Pan Jan co najwyżej pojedzie na urlop pociągiem lub autobusem i raczej nie dwa razy w roku.
Czesław51 cze 2023
Brak zainteresowania tematem jest o tyle dziwny, że jest to sprawa nr 1 w Unii Europejskiej. Dwutlenek węgla powstający ze spalania paliw kopalnych nie jest bilansowany i powoduje niekorzystne efekty. "Produkowany" jest przez przemysł, komunikację, gospodarstwa domowe - ogólnie gospodarkę. Kto dąży do wzrostu gospodarczego państw i poziomu PKB? - rządy i tworzący je politycy. Nadal naciskają na wzrost i chwalą się słupkami. Powoduje to jednak proporcjonalny wzrost niechcianego dwutlenku węgla. Z drugiej strony ci sami politycy chcą obniżenia tego składnika w atmosferze. To albo - albo, nie da się tego pogodzić i dlatego są niewiarygodni (przynajmniej dla trzeźwo i logicznie myślących).
Kraje wysoko uprzemysłowione naprodukowały najwięcej CO2, a teraz chcą odpowiedzialnością obciążyć po równo kraje słabiej rozwinięte, którym zablokują możliwość osiągnięcia ich poziomu gospodarczego. Podobnie jest z poszczególnymi obywatelami (mieszkańcami) tych państw. Zamożna ich część żyjąca w dobrobycie nie przejmuje się planowanymi wymogami, bo i tak na wszystko będzie ich stać. Reszta straci na poziomie (osiągniętego nieraz kosztem wyrzeczeń) życia.
Czesław55 maj 2023
Czy ktoś się zastanawiał ,jak wielkość śladu węglowego zależy od statusu człowieka? Kto zostawia go więcej, a kto mniej? Jak działania polityczne, społeczne i gospodarcze wpływają od wielu lat na emisję CO2 i kto na tym korzysta? Jaki ślad węglowy zostawiają propagatorzy wymuszania ograniczania emisji CO2?
Tłum nie czyta takich postów, raczej ulega łatwo dostępnej propagandzie w środkach masowego przekazu. Gdy odmienne poglądy są przy tym ocenzurowane, to efekt łatwo przewidzieć. Działa to nie tylko na tzw. Januszów i Grażyny, ale również na intelektualistów z tytułami. Logika dla wielu jest pojęciem obcym.
Możliwa jest tylko rejestracja telefoniczna. W praktyce uzyskanie połączenia jest prawie niemożliwe. Jeżeli już numer nie jest zajęty, to nikt nie odbiera. Próbuję od kilku dni i powoli tracę nadzieję.
Pismo członka wspólnoty mieszkaniowej do zarządu wspólnoty pozbawionej przez zarządcę wpływu na swoje funkcjonowanie.
Szanowni Państwo,
Otrzymałem pismo od zarządcy informujące o odwołaniu(przełożeniu) rocznego zebrania Wspólnoty Mieszkaniowej z powodu sytuacji epidemiologicznej. Jednocześnie informuje ono o obowiązywaniu przesłanego wcześniej nowego planu gospodarczego. Mam zatem pytanie:
Na jakiej podstawie i w jakim trybie powstał ów plan gospodarczy i obowiązek stosowania się do niego przez członków Wspólnoty? Zgodnie z ustawą o własności lokali plan gospodarczy powinien być zatwierdzony uchwałą przez większość członków Wspólnoty. Tymczasem nie zostało zatwierdzone wykonanie poprzedniego planu gospodarczego/finansowego i nie zostało udzielone absolutorium zarządcy/zarządowi.
Członków Wspólnoty informuje się oddzielnie nie dając im możliwości przedyskutowania spraw i oczekuje się od nich zajęcie stanowiska. Taka strategia sprzyja uzyskanie zgody na propozycje zarządcy od nieinteresującej się sprawami Wspólnoty większości jej członków, uniemożliwia uzyskiwanie wyjaśnień od zarządcy i przedstawianie problemów, propozycji uchwał w gronie innych członków. W praktyce jest to ubezwłasnowolnienie Wspólnoty przez zarządcę.
W sytuacji przełożenia rocznego zebrania Wspólnoty powinny obowiązywać dotychczasowe ustalenia, a zmianie mogą podlegać jedynie wymuszone przepisami opłaty (wywóz śmieci, woda i ścieki itp.). Wysokość opłaty eksploatacyjnej na poprzedni okres sprawozdawczy też nie została potwierdzona stosowną podstawą prawną i ja się do niej nie stosuję. Zarządca podwyższa sobie wynagrodzenie za obsługę Wspólnoty pomimo wprowadzonych ograniczeń tłumaczonych pandemią (okresowo nieczynne biuro, brak możliwości dokonywania opłaty w kasie, przerzucanie odczytu liczników wody na mieszkańców). Nie wiadomo, czy firma zarządzająca nie skorzystała z tarczy antykryzysowej.
Mam wiele uwag dotyczących eksploatacji nieruchomości, większość z nich pozostaje bez odzewu. Jedną z nich jest sposób rozwiązywania problemu zakładania gniazd w przewodach wentylacyjno-kominowych przez kawki. Polega on na wyciąganiu gniazda po kawałku od strony mieszkania przez konserwatora z uciążliwymi tego konsekwencjami (śmieci, kurz, drobnoustroje). Gdy zabieg ten chciano przeprowadzić po raz trzeci z rzędu, tuż przed świętami, w wysprzątanym pomieszczeniu, miałem dość i na to nie pozwoliłem. Uważam to za nieuzasadnione nękanie przy stwarzaniu niepotrzebnego zajęcia opłacanym przez nas konserwatorom. Można przecież zabezpieczyć kominki przed ptakami jednorazowo i mniejszym nakładem pracy.
Nic nie robi się w sprawie segregacji odpadów. Wielokrotnie pojemnik na odpady zmieszane jest przepełniony odpadami nadającymi się do segregacji. Oznaczenia na pojemnikach nie zawsze są widoczne, a ich usytuowanie zmieniane. Do i tak ciasnej altanki śmietnikowej wnosi się odpady wielkogabarytowe, a czasem remontowe, tarasując lub utrudniając dostęp do niektórych pojemników.
Brakuje dostępnej dla mieszkańców informacji o składzie zarządu oraz kontakcie do niego. Wszelka korespondencja musi się odbywać za pośrednictwem zarządcy i tym samym za jego wiedzą. Zarząd też postępuje samowolnie w istotnych sprawach i bez opinii Wspólnoty podejmuje decyzje wykraczające moim zdaniem poza jego uprawnienia. Tak było w przypadku remontu, którego zakres przekroczył możliwości finansowe Wspólnoty i zarząd zapożyczył Wspólnotę u zarządcy. Członkowie Wspólnoty dowiedzieli się o tym po fakcie, zamiast na zebraniach podejmować decyzje( w tym okresie nie było jeszcze pandemii).
Upubliczniam swoje stanowisko, bo inaczej nikt poza adresatem nie dowiedziałby się o nim. Mam nadzieję, że dotrze do niektórych członków mojej wspólnoty, a także innych wspólnot mieszkaniowych zarządzanych przez tę firmę i pobudzi ich do aktywnego uczestnictwa w dotyczących ich sprawach, a porzucenia biernego i bezrefleksyjnego godzenia się na propozycje i decyzje zarządzających.
Mnie interesuje, jaki jest procent wykrycia koronawirusa u osób z kwarantanny. Jeżeli mały, to nie jest tak ważna. Jeżeli duży, to wprowadzane ograniczenia byłyby przesadzone.
Remad poinformował, że ogranicza do minimum swoją działalność. Ciekawe,czy również ograniczy ściągane z kont wspólnot wynagrodzenie dla siebie.
AntyPatus nie zrozumiał sensu wpisu. Nic nie było o czasach PRL, tylko o czasach III RP, w których AntyPatus wiodło się zapewne nieźle. To w PRL-u właśnie branże deficytowe były dotowane przez te przynoszące zyski, jak sugeruje AntyPatus w przypadku ubezpieczeń komunikacyjnych. Działalność gospodarcza jest związana z pewnym ryzykiem, który nie powinien być przerzucany na usługobiorców. Posiadacze samochodów nie powinni finansować np. branży hotelarskiej, czy gastronomicznej. Ideą gospodarki rynkowej jest
prowadzenie działalności przynoszącej zysk, a nie straty. Bycie biznesmenem, to wybór przynoszący poza wyjątkami spore
profity. Spadek popytu na jego usługi nie spowoduje, że nie będzie go stać na podstawowe potrzeby bytowe, co może się przytrafić niestety niejednemu zatrudnionemu.
Chodzi o to by skutki epidemii rozkładać sprawiedliwie na wszystkich, a nie jednym rekompensować braki zysków kosztem wyrzeczeń innych. Kto nie wykonuje działalności(usług, pracy), nie powinien pobierać pełnego wynagrodzenia,
bo spowoduje to inflację dotkliwą dla najbiedniejszych. Vivaldi nie powinien brać pod uwagę rzeczy nieistniejących.
Czesław531 mar 2020
Firmy, które ograniczyły rozmiar usług ze względu na epidemię powinny obniżyć opłaty pobierane od usługobiorców.
Przykładem może być RPGK, które ogranicza częstotliwość odbioru odpadów, czy zarządca nieruchomości "Remad"
przerzucający odczyt liczników wody na mieszkańców.
Firmy zajmujące się ubezpieczeniami komunikacyjnymi będą miały dodatkowy zysk spowodowany mniejszą ilością szkód ze względu na znacznie mniejszy ruch samochodowy.
Koszty funkcjonowania urzędów, placówek oświatowych, placówek kulturalnych, przychodni specjalistycznych itp. też
powinny być odpowiednio niższe, a ich pracownicy traktowani na równi z pracownikami innych branż tracących pracę.
Szanowni dyskutanci nie wiedzą lub nie pamiętają, jaka była sytuacja z emisją zanieczyszczeń do atmosfery przed 40 laty i wcześniej. Używanie paliw stałych(węgiel, koks) było powszechne. Zdecydowana większość gospodarstw domowych posiadała co najmniej dwa paleniska(w kuchni i pokoju), a zakłady pracy, urzędy, budynki publiczne, bloki mieszkalne posiadały kotłownie na takie paliwo. W porównaniu do stanu obecnego emitowana była z kominów gigantyczna ilość pyłów i szkodliwych związków chemicznych. Jeden blok mieszkalny posiadał kilkadziesiąt funkcjonujących kominów, kilka bloków - kilkaset. Teraz w bloku pali się węglem w 2, 3 piecach, a kotłownie używają gazu. W porównaniu z tamtym okresem mamy powietrze uzdrowiskowe. Nie ma co biadolić nad przekraczaniem norm, bo gdyby ich nie było, nie byłoby powodu do tego.
Dziś przed godz. 14.15 zniszczono kamienną obudowę źródełka. W pobliżu kręciła się trójka młodych, dziwnie zachowujących się osób (jedną z nich była dziewczyna w czarnej kurtce).
Zarządca wspólnot mieszkaniowych Remad Sp. z o.o rozdał ostatnio właścicielom i najemcom lokali w administrowanych przez siebie budynkach formularze deklaracji śmieciowych. Załączone pismo przewodnie zaleca ich wypełnienie i zwrot. Posunięcie
to sugeruje możliwość wyboru sposobu segregacji odpadów we wspólnotach mieszkaniowych. Pomysł dobry, ale nierealny. Gdyby ten zarządca zainteresował się odpowiednio wcześniej sprawą, nie twierdził, że to wyłącznie problem gminy, nie zmusiłby
mało zorientowanych właścicieli lokali (w tym także członków zarządów Wspólnot) do niepotrzebnego wypełniania deklaracji z ujawnianiem pełnych danych osobowych. Wiedziałby, że to On ma złożyć w Gminie zbiorcze deklaracje za wspólnoty będące w jego zarządzaniu na podstawie zebranych wcześniej danych o ilości zamieszkałych osób. Posługiwanie się urzędowymi formularzami dla własnych celów wydaje mi się działaniem bezprawnym.
Brak profesjonalizmu tego zarządcy powoduje dla przywiązanych do niego wspólnot niepotrzebne koszty, utrudnienia i możliwości korzystania przez nieuczciwych mieszkańców na ich prywatny użytek z ogólnie rozliczanych mediów (prąd, woda) czy wywozu
śmieci (odpady: remontowe, z działalności gospodarczej). Ostatnie przykłady to:
1- uszkodzenie przewodów elektrycznych podczas prac termomodernizacyjnych i konieczność zmiany miejsca przyłącza
2- okresowo niesprawne drzwi wejściowe od czasu ich montażu
3- zawyżony obmiar powierzchni budynku do termomodernizacji
Po ostatniej podwyżce ceny wody i ścieków wielu mieszkańców zostało zmuszonych do jeszcze większego ograniczania zużycia wody dostarczanej im przez Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Myślenicach. Są jednak tacy, którzy posiadają alternatywne źródło zaopatrzenia w wodę (studnia) i płacić za nią nie muszą. Przy okazji oszczędzają na opłacie za ścieki pomimo korzystania z miejskiej kanalizacji. Jest to możliwe dlatego, bo ilość odprowadzonych ścieków jest liczona od ilości pobranej wody z miejskiego wodociągu wykazanej przez licznik. Licznika wody pobranej ze studni nie ma, nie ma więc formalnie ścieków. Istnieje podobno wymóg posiadania licznika przy hydroforze, ale pracownicy spółki kierowanej przez pana Urbańskiego nie zauważają jego braku. Nie zauważają nawet instalacji hydroforowej oddalonej od odczytywanego przez nich licznika o kiladziesiąt centymetrów. Czy my sumiennie płacący za zużytą wodę musimy dodatkowo finansować ścieki nieuczciwym posiadaczom hydroforów z winy publicznej spółki?
Szacunek, rozmowa, działanie
Szacunek, rozmowa, działanie - hasło wyborcze jednego z komitetów wyborczych promujące kandydatów do samorządów. Powinien się z nim utożsamiać każdy kandydat tego komitetu. W polityce jednak różnie z tym bywa i rzeczywistość rozmija się z deklaracjami. Komu taki kandydat ma okazywać szacunek? Wszystkim? - trudno uwierzyć. A jeżeli dotychczas nie tylko nie okazywał szacunku ale lekceważył, okazywał swoją wyższość, czy wykorzystywał swoją pozycję względem zależnych od niego osób? Jeden z kandydatów potrafi być miły dla osób, na których mu zależy, natomiast wobec mu podległych (pracowników) jest w stanie zaprezentować odmienne oblicze. Oto kilka przykładów:
1- podwładny kończy pracę i nieoczekiwanie dostaje telefonicznie polecenie stawienia się w gabinecie przełożonego. Powodem okazuje się podanie dokumentów z szafy (regału) w owym gabinecie.
2- podwładny jest pilnie wzywany do gabinetu celem przyniesienia dokumentów znajdujących się w zasięgu sekretariatu i księgowości.
3- od podwładnego wymaga się dostarczenia dokumentu, który znajduje się już u przełożonego w gabinecie.
4- podwładnemu przydziela się niekompetentnych, nieodpowiedzialnych, nie skorych do pracy współpracowników i obarcza się go odpowiedzialnością za nich. W efekcie podwładny wykonuje zdecydowaną większość obowiązków (jest zarobiony) i musi znosić obecność nudzącego się współpracownika.
Ów podwładny pracuje w innym budynku niż przełożony, jest długoletnim, starszym od przełożonego pracownikiem i wrażliwą kobietą. Takie traktowanie go graniczy z mobbingiem i nosi cechy wyżywania się nad ofiarą.
Niestety większość potencjalnych wyborców nie ma pojęcia o rzeczywistym obliczu kandydatów, przyjmując za prawdziwe hasła z banerów wyborczych.
Ślad węglowy
Kol. Dyr_Jar przedstawił konkretne dane obarczające winą za ocieplanie klimatu najbogatsze kraje i najbogatszych ludzi. Bo to oni bogacąc się zużywali zasoby ziemi, wytwarzając gazy cieplarniane i ciepło. Teraz, gdy zmiany klimatu mogą także im zagrażać, próbują przez swoich przedstawicieli w różnych organizacjach wymóc na biedniejszych państwach i obywatelach ponoszenie kosztów na tzw. cele klimatyczne.To tak, jakby z ograniczonego zasobu dóbr zabrali ich większość, a po ich wyczerpaniu kazali wszystkim płacić dużo więcej za następną dostawę.
A skoro wszystko kosztuje, to można przyjąć, że w każdej jednostce waluty zawiera się jakaś część śladu węglowego. Im więcej pieniędzy, tym większa emisja CO2. Większość transakcji jest związana z produkcją gazów cieplarnianych. Nawet ulokowanie pieniędzy na koncie nie hamuje zjawiska, ponieważ środki te wykorzystuje w formie kredytu ktoś inny.
Tak więc ci, którzy obracali i obracają dużymi pieniędzmi odpowiadają w dużej części za obecny stan klimatu.
Ludzie żyjący na poziomie zaspokojenia podstawowych potrzeb nie ponoszą winy za efekty tzw. rozwoju gospodarczego. Rozwój ten zresztą jest kreowany i narzucany przez wpływowe środowiska we współpracy z politykami. Zwiększanie ilości pieniądza na rynku powoduje zwiększenie konsumpcji, zwiększenie produkcji i tym samym emisji CO2. Na siłę poprzez reklamy wciska się ludziom niepotrzebne im produkty. W interesie różnych lobbystów zmusza się obywateli przepisami do spełniania mało uzasadnionych, a kosztownych procedur. To wywołuje potrzebę zarabiania większych pieniędzy i spirala się nakręca. Fotowoltaika, wiatraki, samochody elektryczne dużo nie zmienią. Ograniczenie konsumpcji, a tym samym produkcji, eliminacja bezproduktywnych czy pasożytniczych etatów, uproszczenie procedur spowodowałoby znaczne zmniejszenie zainteresowaniem zdobywania pieniędzy. Uświadomienie społeczeństwu prawdziwych przyczyn i winowajców ocieplenia klimatu miałoby znaczący wpływ na poprawę sytuacji. Na razie nawet nauczyciele domagają się coraz więcej pieniędzy(zwiększenia CO2 w atmosferze), a powinni występować o zmniejszenie liczby godzin, jeżeli czują się przepracowani lub zmienić zawód, bo biedy przy różnych społecznych osłonach nie cierpią. Poziom edukacji
przy tym dużo nie spadnie, bo wysoki nie jest.
Reasumując: zmniejszenie produkcji przemysłowej na rzecz rzemiosła, eliminacja
pasożytniczych i bezproduktywnych etatów, ograniczenie nachalnych reklam w mediach publicznych, uproszczenie urzędowych procedur, powiązanie wynagrodzenia
na stanowiskach państwowych i urzędniczych z odpowiedzialnością i efektami pracy i tym podobne działania spowodują zmniejszenie zapotrzebowania na pieniądz,
a tym samym zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych.
Do emisji CO2 przyczyniają się rządzący politycy, korporacje, przemysł, styl życia dużej części społeczeństwa. Politycy kreują warunki funkcjonowania gospodarki i wpływają na styl życia społeczeństwa. Produkuje się za dużo, marnie jakościowo (także w celu
zwiększenia zbytu), wymusza się za pomocą przepisów nabywanie określonych produktów lub zastępowanie dotychczas używanych nowymi, zachęca się poprzez nachalne reklamy do kupowania niekoniecznie potrzebnych rzeczy. Prowadzi to do marnotrawstwa surowców, energii, ludzkiej pracy, wytwarzania dodatkowych odpadów. Paradoksalnie takie działania zwiększają sztucznie PKB.
Zajęcie się emisją CO2 wynika podobno z takiego nagromadzenia tego gazu w atmosferze, że wpływa ono na ocieplenie klimatu. Do niedawna jednak produkowano go bez żadnych ograniczeń, a działania gospodarcze i polityczne rządów przyczyniały się do jeszcze większego wzrostu emisji(dążenie do wzrostu gospodarczego, przyrostu PKB - ogólnie pojętego rozwoju).Traktując CO2 jako odpad można przyjąć, że wyczerpały się możliwości jego absorpcji przez naturę bez "skutków ubocznych". Teraz nagle chce się ograniczyć jego emisję obarczając kosztami wszystkich, chociaż nie wszyscy byli lub są beneficjentami czy sprawcami tego rozwoju. Porównajmy skromnie żyjącą rodzinę pana Jana i cieszącą się z dobrobytu rodzinę pana Waldemara. Pan Jan mieszka w bloku i ogrzewając swoje dwupokojowe mieszkanie emituje załóżmy 500 kg CO2. Posiada też kilkunastoletni samochód przejeżdżając nim 3 do 5 tys.km rocznie (ok.500 kg CO2). Pan Waldemar w wyniku ogrzewania swojego dwupiętrowego domu wytwarza co najmniej 1500 kg CO2. Swoim samochodem pokonuje rocznie 15 tys.km (ok. 1500 kg CO2). Żona pana Waldemara używa drugi samochód przejeżdżając ok. 3 tys.km(300 kg CO2). Niektóre pomieszczenia w domu pana Waldemara są klimatyzowane i na ich chłodzenie w miesiącach letnich zużywana jest energia elektryczna. Rodzina pana Waldemara korzysta także z wielu urządzeń elektrycznych w domu, a w ogrodzie z kosiarki do trawnika. Pan Jan posiada mniej takich urządzeń i używa je oszczędnie. Pan Waldemar może sobie pozwolić na spędzanie urlopów za granicą udając się tam z rodziną samolotem. W podobny sposób podróżuje na narty w Alpy. Pan Jan co najwyżej pojedzie na urlop pociągiem lub autobusem i raczej nie dwa razy w roku.
Brak zainteresowania tematem jest o tyle dziwny, że jest to sprawa nr 1 w Unii Europejskiej. Dwutlenek węgla powstający ze spalania paliw kopalnych nie jest bilansowany i powoduje niekorzystne efekty. "Produkowany" jest przez przemysł, komunikację, gospodarstwa domowe - ogólnie gospodarkę. Kto dąży do wzrostu gospodarczego państw i poziomu PKB? - rządy i tworzący je politycy. Nadal naciskają na wzrost i chwalą się słupkami. Powoduje to jednak proporcjonalny wzrost niechcianego dwutlenku węgla. Z drugiej strony ci sami politycy chcą obniżenia tego składnika w atmosferze. To albo - albo, nie da się tego pogodzić i dlatego są niewiarygodni (przynajmniej dla trzeźwo i logicznie myślących).
Kraje wysoko uprzemysłowione naprodukowały najwięcej CO2, a teraz chcą odpowiedzialnością obciążyć po równo kraje słabiej rozwinięte, którym zablokują możliwość osiągnięcia ich poziomu gospodarczego. Podobnie jest z poszczególnymi obywatelami (mieszkańcami) tych państw. Zamożna ich część żyjąca w dobrobycie nie przejmuje się planowanymi wymogami, bo i tak na wszystko będzie ich stać. Reszta straci na poziomie (osiągniętego nieraz kosztem wyrzeczeń) życia.
Czy ktoś się zastanawiał ,jak wielkość śladu węglowego zależy od statusu człowieka? Kto zostawia go więcej, a kto mniej? Jak działania polityczne, społeczne i gospodarcze wpływają od wielu lat na emisję CO2 i kto na tym korzysta? Jaki ślad węglowy zostawiają propagatorzy wymuszania ograniczania emisji CO2?
Szczepienie p/covid
Tłum nie czyta takich postów, raczej ulega łatwo dostępnej propagandzie w środkach masowego przekazu. Gdy odmienne poglądy są przy tym ocenzurowane, to efekt łatwo przewidzieć. Działa to nie tylko na tzw. Januszów i Grażyny, ale również na intelektualistów z tytułami. Logika dla wielu jest pojęciem obcym.
Rejestracja do okulisty
Sukces, udało się!
Możliwa jest tylko rejestracja telefoniczna. W praktyce uzyskanie połączenia jest prawie niemożliwe. Jeżeli już numer nie jest zajęty, to nikt nie odbiera. Próbuję od kilku dni i powoli tracę nadzieję.
Zarządzanie wspólnotami mieszkaniowymi w pandemii
Pismo członka wspólnoty mieszkaniowej do zarządu wspólnoty pozbawionej przez zarządcę wpływu na swoje funkcjonowanie.
Szanowni Państwo,
Otrzymałem pismo od zarządcy informujące o odwołaniu(przełożeniu) rocznego zebrania Wspólnoty Mieszkaniowej z powodu sytuacji epidemiologicznej. Jednocześnie informuje ono o obowiązywaniu przesłanego wcześniej nowego planu gospodarczego. Mam zatem pytanie:
Na jakiej podstawie i w jakim trybie powstał ów plan gospodarczy i obowiązek stosowania się do niego przez członków Wspólnoty? Zgodnie z ustawą o własności lokali plan gospodarczy powinien być zatwierdzony uchwałą przez większość członków Wspólnoty. Tymczasem nie zostało zatwierdzone wykonanie poprzedniego planu gospodarczego/finansowego i nie zostało udzielone absolutorium zarządcy/zarządowi.
Członków Wspólnoty informuje się oddzielnie nie dając im możliwości przedyskutowania spraw i oczekuje się od nich zajęcie stanowiska. Taka strategia sprzyja uzyskanie zgody na propozycje zarządcy od nieinteresującej się sprawami Wspólnoty większości jej członków, uniemożliwia uzyskiwanie wyjaśnień od zarządcy i przedstawianie problemów, propozycji uchwał w gronie innych członków. W praktyce jest to ubezwłasnowolnienie Wspólnoty przez zarządcę.
W sytuacji przełożenia rocznego zebrania Wspólnoty powinny obowiązywać dotychczasowe ustalenia, a zmianie mogą podlegać jedynie wymuszone przepisami opłaty (wywóz śmieci, woda i ścieki itp.). Wysokość opłaty eksploatacyjnej na poprzedni okres sprawozdawczy też nie została potwierdzona stosowną podstawą prawną i ja się do niej nie stosuję. Zarządca podwyższa sobie wynagrodzenie za obsługę Wspólnoty pomimo wprowadzonych ograniczeń tłumaczonych pandemią (okresowo nieczynne biuro, brak możliwości dokonywania opłaty w kasie, przerzucanie odczytu liczników wody na mieszkańców). Nie wiadomo, czy firma zarządzająca nie skorzystała z tarczy antykryzysowej.
Mam wiele uwag dotyczących eksploatacji nieruchomości, większość z nich pozostaje bez odzewu. Jedną z nich jest sposób rozwiązywania problemu zakładania gniazd w przewodach wentylacyjno-kominowych przez kawki. Polega on na wyciąganiu gniazda po kawałku od strony mieszkania przez konserwatora z uciążliwymi tego konsekwencjami (śmieci, kurz, drobnoustroje). Gdy zabieg ten chciano przeprowadzić po raz trzeci z rzędu, tuż przed świętami, w wysprzątanym pomieszczeniu, miałem dość i na to nie pozwoliłem. Uważam to za nieuzasadnione nękanie przy stwarzaniu niepotrzebnego zajęcia opłacanym przez nas konserwatorom. Można przecież zabezpieczyć kominki przed ptakami jednorazowo i mniejszym nakładem pracy.
Nic nie robi się w sprawie segregacji odpadów. Wielokrotnie pojemnik na odpady zmieszane jest przepełniony odpadami nadającymi się do segregacji. Oznaczenia na pojemnikach nie zawsze są widoczne, a ich usytuowanie zmieniane. Do i tak ciasnej altanki śmietnikowej wnosi się odpady wielkogabarytowe, a czasem remontowe, tarasując lub utrudniając dostęp do niektórych pojemników.
Brakuje dostępnej dla mieszkańców informacji o składzie zarządu oraz kontakcie do niego. Wszelka korespondencja musi się odbywać za pośrednictwem zarządcy i tym samym za jego wiedzą. Zarząd też postępuje samowolnie w istotnych sprawach i bez opinii Wspólnoty podejmuje decyzje wykraczające moim zdaniem poza jego uprawnienia. Tak było w przypadku remontu, którego zakres przekroczył możliwości finansowe Wspólnoty i zarząd zapożyczył Wspólnotę u zarządcy. Członkowie Wspólnoty dowiedzieli się o tym po fakcie, zamiast na zebraniach podejmować decyzje( w tym okresie nie było jeszcze pandemii).
Upubliczniam swoje stanowisko, bo inaczej nikt poza adresatem nie dowiedziałby się o nim. Mam nadzieję, że dotrze do niektórych członków mojej wspólnoty, a także innych wspólnot mieszkaniowych zarządzanych przez tę firmę i pobudzi ich do aktywnego uczestnictwa w dotyczących ich sprawach, a porzucenia biernego i bezrefleksyjnego godzenia się na propozycje i decyzje zarządzających.
W weekend spacer w parku lub na Górny Jaz? Zapomnij. Zamknięto dostęp do Zarabia
Mnie interesuje, jaki jest procent wykrycia koronawirusa u osób z kwarantanny. Jeżeli mały, to nie jest tak ważna. Jeżeli duży, to wprowadzane ograniczenia byłyby przesadzone.
Usługodawcy powinni obniżyć opłaty
Remad poinformował, że ogranicza do minimum swoją działalność. Ciekawe,czy również ograniczy ściągane z kont wspólnot wynagrodzenie dla siebie.
AntyPatus nie zrozumiał sensu wpisu. Nic nie było o czasach PRL, tylko o czasach III RP, w których AntyPatus wiodło się zapewne nieźle. To w PRL-u właśnie branże deficytowe były dotowane przez te przynoszące zyski, jak sugeruje AntyPatus w przypadku ubezpieczeń komunikacyjnych. Działalność gospodarcza jest związana z pewnym ryzykiem, który nie powinien być przerzucany na usługobiorców. Posiadacze samochodów nie powinni finansować np. branży hotelarskiej, czy gastronomicznej. Ideą gospodarki rynkowej jest
prowadzenie działalności przynoszącej zysk, a nie straty. Bycie biznesmenem, to wybór przynoszący poza wyjątkami spore
profity. Spadek popytu na jego usługi nie spowoduje, że nie będzie go stać na podstawowe potrzeby bytowe, co może się przytrafić niestety niejednemu zatrudnionemu.
Chodzi o to by skutki epidemii rozkładać sprawiedliwie na wszystkich, a nie jednym rekompensować braki zysków kosztem wyrzeczeń innych. Kto nie wykonuje działalności(usług, pracy), nie powinien pobierać pełnego wynagrodzenia,
bo spowoduje to inflację dotkliwą dla najbiedniejszych. Vivaldi nie powinien brać pod uwagę rzeczy nieistniejących.
Firmy, które ograniczyły rozmiar usług ze względu na epidemię powinny obniżyć opłaty pobierane od usługobiorców.
Przykładem może być RPGK, które ogranicza częstotliwość odbioru odpadów, czy zarządca nieruchomości "Remad"
przerzucający odczyt liczników wody na mieszkańców.
Firmy zajmujące się ubezpieczeniami komunikacyjnymi będą miały dodatkowy zysk spowodowany mniejszą ilością szkód ze względu na znacznie mniejszy ruch samochodowy.
Koszty funkcjonowania urzędów, placówek oświatowych, placówek kulturalnych, przychodni specjalistycznych itp. też
powinny być odpowiednio niższe, a ich pracownicy traktowani na równi z pracownikami innych branż tracących pracę.
Walka ze smogiem - apel do Burmistrza.
Szanowni dyskutanci nie wiedzą lub nie pamiętają, jaka była sytuacja z emisją zanieczyszczeń do atmosfery przed 40 laty i wcześniej. Używanie paliw stałych(węgiel, koks) było powszechne. Zdecydowana większość gospodarstw domowych posiadała co najmniej dwa paleniska(w kuchni i pokoju), a zakłady pracy, urzędy, budynki publiczne, bloki mieszkalne posiadały kotłownie na takie paliwo. W porównaniu do stanu obecnego emitowana była z kominów gigantyczna ilość pyłów i szkodliwych związków chemicznych. Jeden blok mieszkalny posiadał kilkadziesiąt funkcjonujących kominów, kilka bloków - kilkaset. Teraz w bloku pali się węglem w 2, 3 piecach, a kotłownie używają gazu. W porównaniu z tamtym okresem mamy powietrze uzdrowiskowe. Nie ma co biadolić nad przekraczaniem norm, bo gdyby ich nie było, nie byłoby powodu do tego.
Źródełko pod Mikołajem zdemolowane
Dziś przed godz. 14.15 zniszczono kamienną obudowę źródełka. W pobliżu kręciła się trójka młodych, dziwnie zachowujących się osób (jedną z nich była dziewczyna w czarnej kurtce).
Remad a ustawa śmieciowa
Zarządca wspólnot mieszkaniowych Remad Sp. z o.o rozdał ostatnio właścicielom i najemcom lokali w administrowanych przez siebie budynkach formularze deklaracji śmieciowych. Załączone pismo przewodnie zaleca ich wypełnienie i zwrot. Posunięcie
to sugeruje możliwość wyboru sposobu segregacji odpadów we wspólnotach mieszkaniowych. Pomysł dobry, ale nierealny. Gdyby ten zarządca zainteresował się odpowiednio wcześniej sprawą, nie twierdził, że to wyłącznie problem gminy, nie zmusiłby
mało zorientowanych właścicieli lokali (w tym także członków zarządów Wspólnot) do niepotrzebnego wypełniania deklaracji z ujawnianiem pełnych danych osobowych. Wiedziałby, że to On ma złożyć w Gminie zbiorcze deklaracje za wspólnoty będące w jego zarządzaniu na podstawie zebranych wcześniej danych o ilości zamieszkałych osób. Posługiwanie się urzędowymi formularzami dla własnych celów wydaje mi się działaniem bezprawnym.
Brak profesjonalizmu tego zarządcy powoduje dla przywiązanych do niego wspólnot niepotrzebne koszty, utrudnienia i możliwości korzystania przez nieuczciwych mieszkańców na ich prywatny użytek z ogólnie rozliczanych mediów (prąd, woda) czy wywozu
śmieci (odpady: remontowe, z działalności gospodarczej). Ostatnie przykłady to:
1- uszkodzenie przewodów elektrycznych podczas prac termomodernizacyjnych i konieczność zmiany miejsca przyłącza
2- okresowo niesprawne drzwi wejściowe od czasu ich montażu
3- zawyżony obmiar powierzchni budynku do termomodernizacji
Kto nie płaci za ścieki
Po ostatniej podwyżce ceny wody i ścieków wielu mieszkańców zostało zmuszonych do jeszcze większego ograniczania zużycia wody dostarczanej im przez Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Myślenicach. Są jednak tacy, którzy posiadają alternatywne źródło zaopatrzenia w wodę (studnia) i płacić za nią nie muszą. Przy okazji oszczędzają na opłacie za ścieki pomimo korzystania z miejskiej kanalizacji. Jest to możliwe dlatego, bo ilość odprowadzonych ścieków jest liczona od ilości pobranej wody z miejskiego wodociągu wykazanej przez licznik. Licznika wody pobranej ze studni nie ma, nie ma więc formalnie ścieków. Istnieje podobno wymóg posiadania licznika przy hydroforze, ale pracownicy spółki kierowanej przez pana Urbańskiego nie zauważają jego braku. Nie zauważają nawet instalacji hydroforowej oddalonej od odczytywanego przez nich licznika o kiladziesiąt centymetrów. Czy my sumiennie płacący za zużytą wodę musimy dodatkowo finansować ścieki nieuczciwym posiadaczom hydroforów z winy publicznej spółki?