PSY BIEGAJĄCE LUZEM - OPAMIĘTAJCIE SIĘ!

  • 6 cze 2019

    Prosta odpowiedź nie, nie jest ogrodzona, a dziwię się bezczelności i chamstwu. Ludziom wydaje się, że wchodzić można wszędzie, bo jak nie ma ogrodzenia to co tam można wejść i jeszcze mieć pretensje. Chodzi po prostu o taki zwykły szacunek do własności i mienia drugiego człowieka. Widzisz czyjeś gospodarstwo i drogę polną, która do niego prowadzi, a przy okazji to nie jest droga przejazdowa, to chyba proste, że to nie deptak spacerowy i może ktoś tak po prostu nie życzyć sobie takich spacerowiczów. Ale u nas tak zawsze, trzeba zasieków, tabliczek, murów, drutów i kłódek, żeby ktoś został zmuszony do przestrzegania zasad, po dobroci nic się nie da.

    7 23
  • 6 cze 2019

    Oczywiście zgadzam się z Panem, że w miejscach ogólnie dostępnych, publicznych, pies biegający luzem i nie ważne, duży, mały, jest nieporozumieniem i może stanowić zagrożenie, bo to zwierzę i ma swoje instynkty. Jednak ja ma uwagę z innej strony, o której czasami spacerowicze również zapominają. Mieszkam na wsi, daleko od dróg publicznych i ogólnie dostępnych, bez żadnych szlaków turystycznych pod nosem, bez żadnych ścieżek, drogowskazów itd. Teren ok 7h,jest własnością prywatną wokół tylko las, również prywatny. Prowadzi do niego mała żwirowa dróżka. Mam trzy psy, które mieszkają w domu, ale oczywiście są wypuszczane na zewnątrz, biegają luzem, bez kagańców i smyczy, bo tak naprawdę wokół nie ma sąsiadów, więc nikomu nie robią krzywdy i nie przeszkadzają. Niestety w okresie letnim masowo, znajdują się rodziny, które wybierają się na spacerki i nie wiadomo skąd pojawiają się na na moim podwórku. Nie ma tam szlaku, nie prowadzi żadna droga przejazdowa, po prostu włażą, żeby się przejść. I wtedy moje psy reagują tak jak to psy mają w zwyczaju, szczekają obiegają, bronią swojego terenu. Oczywiście są odwoływane i zamykane. Nikt nie szczuje ich na takich spacerowiczów, ale nie raz zdarzyły mi się oburzone głosy takich rodzin, że jak to tak można puścić psa, żeby chodził bez kagańca. I wtedy ja wpadam w furię, bo jak można komuś wchodzić na teren gospodarstwa, na podwórko, mimo, że nie ma tam żadnych szlaków turystycznych i jeszcze komentować, dlaczego psy są nie uwiązane, bez kagańców. Nie są, bo są u siebie, na terenie prywatnym, bo nikt takich spacerowiczów nie zapraszał. Bo jest takie myślenie, że można wszędzie wejść bo przecież tu są polne drogi i tak dalej, na "spacerek". Trochę rozwagi, również w drugą stronę. Życzą sobie Państwo spaceru z rodziną, to są do tego miejsca publiczne i udostępnione. A jeśli ktoś woli wersję "na dziko" to niech ma zawsze świadomość, że wchodzi komuś na jego teren, a właściciel i jego psy mogą być z tego powodu niezadowolone.

    7 17