[cytat]Wniosek nasuwa się sam i szkoda czasu na bicie piany.[/cytat]
A jaki to wniosek sam się tobie nasunął? Bez bicia piany. Krótko, zwięźle i na temat.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski24 kwi 2017
Seban odpuść. Ten gość ubzdurał sobie, że doprowadzi do powstania komunikacji miejskiej w oparciu o niskopodłogowe autobusy o długości 10 metrów i szerokości 2,55 metra (to wymiar najmniejszego Solarisa) na myślenickich drogach, które w wielu miejscach mają 5-6m szerokości. On faktycznie jest albo niedojrzałym szczeniakiem i hobbystą albo co gorsza dorosłym miernotą, który postanowił zostać lobbystą w tej sprawie. Kto wie czy stołek dyrektora/prezesa w spółce miejskiej zarządzającej takim bałaganem nie jest mu dedykowany. Zero odpowiedzialności biznesowej, stołek na lata i 8 tysięcy miesięcznie to jak wiadomo silnie kusząca sprawa.
Obawiam się, że cała ta DEBATA i pseudo konsultacje społeczne w postaci ankiety manipulującej opinią publiczną to część mechanizmu, który został puszczony w ruch w celu nadania sprawie biegu.
Czekam cierpliwie na rozwój wydarzeń. A tymczasem proponuję zastanowić się kto ma w realizacji tego porażająco chorego pomysłu największy interes. Podpowiedź: to nie mieszkańcy wbrew temu co się nam próbuje i będzie próbowało wmówić.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski7 kwi 2017
Pogardliwy Lotnik napisał/a:
Gdybym ja Cię zapytał o Twoje dane osobowe to nie podałbyś mi ich i byłaby to próba ich wyłudzenia. Więc zastanów się czego chciałeś się dowiedzieć.
Pan się myli. Po tym jak przeczytałem, że Pan jest hobbystą komunikacji miejskiej moja potrzeba poznania Pana tożsamości zwyczajnie wyparowała. Pozostało po niej zdumienie, że człowiek, którego jedyną cechą szczególną wynikającą wprost z używanych w tej dyskusji pod adresem innych ludzi negatywnych określeń jest tendencja do niesprawiedliwych, nieuprawnionych ocen oraz anonimowego i pogardliwego traktowania całych grup społecznych ciężko pracujących ludzi, uważa, że mając gębę pełną frazesów o "sprawiedliwości społecznej" ma prawo wychylić swoją wirtualną postać z nory i organizować życie społeczne w naszym mieście. Proszę Pana. Przyjęcie od Pana jakiegokolwiek "daru" choćby w postaci hobbystycznie przygotowanego projektu tras komunikacji miejskiej byłoby, pisząc w przenośni, jak przyjęcie komunii świętej od diabła. Nie, dziękuję.
Nienawistny Lotnik napisał/a:
Osoba, które zatrudnia dziesięciu kierowców to mikroprzedsiębiorca? Nie sądzę. Nie ukrywam że jestem do busiarzy niezbyt dobrze nastawiony ze względu na to, przewożenie tymi gratami ludzi w razie wypadku/kolizji może mieć katastrofalne skutki, ale nikt na to nie zważa.
Na jednego przedsiębiorcę zatrudniającego 10 kierowców przypada kilkudziesięciu albo i kilkuset prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze, mających 1 samochód i 0 zatrudnionych. Ja nie wiem jaki jest stan techniczny tych pojazdów bo jak już wcześniej napisałem busikami nie jeżdżę. Wiem za to, że od wyłapywania, badania i wykluczania z ruchu drogowego pojazdów w złym stanie technicznym jest Inspekcja Transportu Drogowego i jeśli się nie mylę Policja, a nie internetowy mądrala. Pan się myli po raz kolejny. Otóż to właśnie ITD i Policja zważają na bezpieczeństwo na drogach i stan techniczny pojazdów uczestniczących w ruchu ze szczególnym uwzględnieniem pojazdów transportu zbiorowego. Każdy wypadek komunikacyjny może mieć katastrofalne skutki, nie tylko te z udziałem busów. Nie wiem czy Pan sobie zdaje sprawę, że wypowiadając tak nieuzasadnione i generalizujące opinie publicznie narusza Pan dobra osobiste całkiem sporej grupy ludzi?
Założenia takiej spółki chce 80 [słownie: osiemdziesiąt] procent osób biorących udział w ankiecie. Więc włóż sobie między bajki swoje korwinistyczne brednie.
Kłamstwo lub celowa manipulacja. Pytanie ankietowe brzmi:
"Czy Myślenicom potrzebna jest komunikacja miejska?"
a nie:
"Czy chce Pani/Pan, aby władze miasta sfinansowały powstanie nierentownej spółki miejskiej zajmującej się organizacją i zarządzaniem komunikacją miejską w Myślenicach, do której miasto będzie musiało dopłacać co roku kwotę X ze środków publicznych i której powstanie pozwoli na utworzenie Y miejsc pracy, w tym wysokopłatnej, nie obarczonej żadnym ryzykiem posady prezesa/dyrektora dla jednego z popleczników władz miejskich przy jednoczesnym zaburzeniu konkurencji na rynku i zniszczeniu Z miejsc pracy lokalnych mikroprzedsiębiorców z branży transportu osobowego?"
W miejsce zmiennych X, Y i Z należy podstawić prognozowane dane z profesjonalnie przygotowanego studium wykonalności.
Tak więc 80% respondentów, w tym ja sam, odpowiedziało, że "Myślenicom jest potrzebna komunikacja miejska", a nie, że są za powstaniem jakiejkolwiek, a już na pewno nie deficytowej, spółki miejskiej.
Co do Pańskiego podjazdu w kierunku Korwina to to swoiste "argumentum ad Korwinum", które coraz częściej jest traktowane w kategoriach Prawa Godwin'a. Pan po prostu nie ma nic sensownego do powiedzenia i jedyne co przyszło Panu na myśl to rzucić na ślepo pustym hasłem "korwinista!". Nie za wysokie to loty proszę Pana.
Szach mat! A teraz kredki do ręki i zmykaj hobbystycznie rysować kolejne warianty trasy komunikacji miejskiej.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski7 kwi 2017
Pogardliwy Lotnik napisał/a:
Wszyscy wiemy, że po prostu próbowałeś dostać ode mnie dane osobowe, jakby to miało w dyskusji jakieś znaczenie.
Też mi odkrycie. Oczywiście, że próbowałem się dowiedzieć kto stoi za inicjatywą, którą jeden z większych jeśli nie największy lokalny portal informacyjny wrzuca na główną stronę z wielkimi literami nadanym mianem "DEBATA". Nie widzę w tym nic niewłaściwego. Natomiast za bardzo niewłaściwe uważam to, że Pan się nie przedstawił na samym początku inicjując rozmowę na temat, który w prostej linii biegu zdarzeń zmierza do wydania z kasy publicznej znacznych kwot pieniędzy, a dodatkowo wiąże się z powstaniem kolejnego wytworu chorej socjalistycznej wyobraźni w postaci kolejnej dotowanej spółki miejskiej.
Pogardliwy Lotnik napisał/a:
To pewnie jak mniemam dlatego, że nie masz żadnych rozwiązań oprócz wymienionych tutaj. Jesteś na tyle nieśmiały żeby w temacie gdzie proszę o Wasze pomysły nie podzielić się swoim? Oj, przykro mi.
Nie mam żadnych rozwiązań bo nie chcę ich mieć. Nie mam czasu na zabawę. To są zbyt poważne sprawy i zbyt duże pieniądze publiczne, żeby zajmował się nimi hobbysta. Od tego są specjaliści, żeby takie projekty przygotowywać od początku do końca, włączając w to konsultacje społeczne.
Pogardliwy Lotnik napisał/a:
A może wg Ciebie komunikacja miejska powinna być obsługiwana przez busiarzy? No przecież oni mają tak nowoczesne i sprawne technicznie pojazdy.
Pan Panie Pogardliwy Lotniku dalej swoje. Busiarze i busiarze. A ja na pewno jestem ukrytym, płatnym busiarskim agentem. A dlaczego nie taksówkarskim? Oni najwięcej stracą na całym pomyśle. Nie proszę Pana, nie jestem niczyim agentem. Mój udział w tej debacie ma charakter równie hobbystyczny i społeczny jak Pana opracowania graficzne potencjalnych tras komunikacji miejskiej. Pana prywatna, ironiczna i mająca bardzo krzywdzący charakter wypowiedź na temat jakości taboru samochodowego lokalnych przewoźników tylko utrwala Pana wizerunek osoby pogardliwie nastawionej do grupy ludzi, mikroprzedsiębiorców, którzy ciężko pracują na chleb dla siebie i rodziny.
Pogardliwy Lotnik napisał/a:
No przecież jeśli jakakolwiek miejska spółka powstanie to na pewno w zarządzie będzie 15 prezesów i będą pobierać minimalnie wynagrodzenie rzędu 1000000 złotych miesięcznie. Śmiało, możesz to otwarcie powiedzieć, mam nadzieję, że wtedy busiarze Ci podarują jakieś wynagrodzenie za prawą postawę.
Wystarczy 1 [słownie: jeden] prezes/dyrektor z pensją ok. 8.000 zł brutto miesięcznie i załóżmy, że 3 pracowników biurowych z pensjami 3000 brutto to razem 9000 brutto, kierowcy: minimum 2 po 4000 brutto to kolejne 8000 brutto miesięcznie. Same pensja w takim czysto hipotetycznym składzie to 300 000 zł rocznie. Nie liczę premii za ... no właśnie za co? Za ujemne wyniki finansowe? Za zerową odpowiedzialność biznesową zarządu? Za wysokość dotacji z budżetu miasta? Im wyższa dotacja tym wyższa premia?
Do tego biuro, rachunki: prąd, woda, ogrzewanie, telefony, internet, samochód służbowy, wszelkie materiały eksploatacyjne, wydatki związane z zakupem i finansowaniem autobusów bo przecież nie kupimy ich za gotówkę, budowa i administracja przystankami, serwis pojazdów, ubezpieczenia, wydatki reprezentacyjne, promocyjne i reklamowe.
Pan się nie pomylił. Wyjdzie 1 000 000 złotych - tyle, że rocznie. Proszę wziąć pod uwagę, że to bardzo oględne obliczenia. Na pewno coś pominąłem. Poza tym nie biorę pod uwagę mnożnika wynikającego z gospodarności, roztropności czy chociażby zdolności negocjacyjnych czynnika ludzkiego podczas dużych wartościowo zakupów realizowanych za publiczne czyli nie swoje pieniądze.
Naprawdę uznał Pan, że to odpowiedni moment do hmm kontrataku? Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać ...
Forma grzecznościowa "per Pan" jest formą grzeczniejszą od formy "per ty" i jeśli internauta taką formę wybierze to nie łamie absolutnie żadnych zasad. Jeśli ma Pan ochotę zgodnie z netykietą zwracać się do mnie "per ty" to proszę bardzo. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Natomiast ja nie znając Pana z imienia i nazwiska Pana zaproszenia do przejścia na "ty" nie przyjmuję.
Nie stosowaniem się do netykiety i zachowaniem powszechnie uznanym za chamstwo i prostactwo jest używanie pod adresem innych osób lub grup ludzi określeń o negatywnym zabarwieniu. Takim bardzo negatywnym określeniem jest słowo "busiarz" (tak samo jak "taksiarz" czy "prywaciarz"). Szanowny Pan zapomniał, że netykieta obowiązuje w całości, nie wybiórczo tylko tam gdzie Panu akurat pasuje.
Używanie pod Pana adresem określenia Pogardliwy Lotnik - Pogromca Busiarzy i Taksiarzy bynajmniej o braku kultury nie świadczy. To bardzo prawdziwe określenie Pana zachowania i słów podszyte sarkazmem i dopełnione ironią. Gdybym chciał się wykazać podobnym do Pańskiego brakiem kultury to jak Panu wiadomo bogactwo języka polskiego pozwala się tutaj nieźle wyżyć.
Nie będę brał udziału w Pana zabawie i nie będę wspierał rozwoju Pana hobby podpowiadając konkretne rozwiązania. Po pierwsze to Pana hobby, nie moje, a ja na zabawę nie mam czasu. Po drugie uważam, że takim tematem powinni się zajmować specjaliści, których w Polsce zwykle można spotkać na naszych rodzimych uczelniach gdzie dorobili się tytułów naukowych. Wie Pan, to te wszyskie "prof.'y" i "dr'y" używane przed imieniem i nazwiskiem. Mam nadzieję, że za Pańską zabawę w hobby żadna publiczna instytucja nie przeleje Panu wynagrodzenia.
Reszta tych snutych bzdur, do których nie potrafi się Pan odnieść to powszechny temat rozmów w naprawdę wielu myślenickich domach. Zdziwiłby się Pan w jak wielu. To jest naga prawda o tym jak wygląda tzw. wynagradzanie stołkami i zarządzanie spółkami miejskimi od wielu, wielu lat w naszym pięknym mieście. Tego nie widzą, nie chcą widzieć i bronią jak tylko mogą wyłącznie beneficjenci tak zorganizowanej struktury. Już sama Pana reakcja i próba deprecjacji tematu świadczy, że coś jest na rzeczy.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski6 kwi 2017
Dziękuję za odpowiedź. A teraz po kolei.
Tak, założyłem konto teraz a to czy tylko w celu wypowiedzenia się wyłącznie w "tym" temacie to się dopiero okaże z czasem. Zaręczam, że z, jak Pan to napisał, "busiarzami" nie łączą mnie żadne koneksje ani nawet relacje. Od dawna nie korzystam z ich usług. Skoro jednak podnosi Pan argument, że komunikacja miejska ma uzupełnić ofertę prywatnych firm transportowych, a nie ją całkowicie zastąpić, to pogarda względem tej grupy ludzi, która aż bije z tego negatywnego określenia jest symptomatyczna.
Ponieważ to nie pierwszy raz kiedy używa Pan słów o bardzo pejoratywnym znaczeniu pod adresem innych ludzi toteż na potrzeby tej naszej uroczej konwersacji i z braku woli do ujawnienia choćby imienia będę się do Pana zwracał per Pogardliwy Lotnik. Będę tak robił do czasu aż będzie Pan łaskaw przedstawić się choćby w prywatnej wiadomości wysłanej na adres email prawymejl@gmail.com. Z całą pewnością mieszkańcy Myślenic będą dumni po wsze czasy, że pomysłodawcą i autorem projektu miejskiej linii komunikacyjnej był pasjonat i hobbysta komunikacji miejskiej Pogardliwy Lotnik - Pogromca Busiarzy i Taksiarzy.
Co do moich personaliów to po pierwsze ich ujawnienie jest z punktu widzenia sprawy, o której tutaj dyskutujemy nieistotne, a po drugie to nie ja podniosłem na forum publicznym pomysł, który obok niewątpliwych zalet ma również cały szereg istotnych wad, które dość skutecznie próbuje się przemilczeć lub bezpodstawnie zdeprecjonować.
Być może Pana zaskoczę, ale pomysł powstania komunikacji miejskiej uważam za słuszny i dostrzegam pozytywną wartość argumentów za realizacją takiego przedsięwzięcia. Moje obiekcje wzbudzają natomiast metody realizacji innych dużych, ważnych i kosztownych projektów inwestycyjnych finansowanych z kasy miejskiej, gminnej czy powiatowej. Patrząc historycznie na realizację innych miejskich inwestycji dostrzegam pewien schemat, który rodzi niepokój, że o to stoimy przed zagrożeniem stworzenia kolejnej nierentownej spółki miejskiej, której istnienie uzasadnia się fałszywie pojmowanym dobrem społecznym, a celowo przemilcza się jej wątpliwe walory w postaci mniejszej lub większej ilości intratnych posad do obsadzenia. Pensja prezesa będzie przecież płacona z dochodów z biletów, a dotacja z kasy miejskiej będzie dotacją na paliwo. Ponury żart. Będzie się nam wmawiać, że dotujemy społecznie użyteczny transport miejski, a nie stołek kolejnego prezesa i jego świty, którego jedyną kompetencją jest to, że wraz z objęciem stanowiska stał się żelaznym elektoratem i dozgonnym poplecznikiem lokalnej władzy. I nie robię tutaj wycieczek personalnych do ludzi będących aktualnie u sterów. Ich czas się skończy prędzej czy później. Po nich przyjdą następni, którzy już na etapie zdobywania elektoratu będą kupczyć stanowiskami w każdej możliwej spółce miejskiej. To jest, obrazowo mówiąc, karmienie demona nepotyzmu i trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest to obrzydliwe.
Nie będę sabotował pracy hobbysty. Baw się dobrze. Mam jednak nadzieję, że jeśli sprawy pójdą dalej to na odpowiednim etapie zostanie opracowane studium opłacalności, które zostanie przedłożone mieszkańcom Myślenic do oceny i to my podejmiemy ostateczną decyzję w tej sprawie.
P.S. Seba chłopczyku bądź człowiekiem nie ratlerkiem.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski5 kwi 2017
Czy te konsultacje są prowadzone w czynie społecznym, hobbystycznie czy też stanowią element odpłatnie przygotowywanego projektu, za który wynagrodzenie będzie pochodziło ze środków publicznych? A może to jakaś praca studencka na zaliczenie na Urbanistyce? Rozumiem, że użytkownik ukrywający się pod pseudonimem Lotnik jest inicjatorem dyskusji prowadzonych na ten temat na forum miasto-info. Bardzo by było miło i kulturalnie z Pana strony gdyby raczył się Pan nam mieszkańcom przedstawić i wyjaśnić skąd u człowieka, który jak sam przyznaje w jednym z postów, mieszka kilkadziesiąt kilometrów od Myślenic, pomysł i potrzeba stworzenia komunikacji miejskiej w naszym mieście? Co Pana łączy z Myślenicami poza byciem aktywnym użytkownikiem portalu miasto-info? Rodzina? Praca? Interesy?
Proszę wybaczyć moją dociekliwość, ale jako rdzenny mieszkaniec Myślenic z dziada pradziada mam powyżej dziurek w nosie sytuacji kiedy mało przejrzyste działania prowadzą do realnego kształtowania życia w mieście i to za publiczne pieniądze pochodzące z naszych wcale nie niskich podatków. Nie ma przy tym znaczenia czy pomysł jest dobry czy zły natomiast jak najbardziej jest istotne czy pomysł jest dla miasta i mieszkańców ważny. Przejrzystość działań w ważnych dla mieszkańców sprawach, a taką niewątpliwie jest powstanie komunikacji miejskiej opartej o niskopodłogowe autobusy z licznymi przystankami na obszarze niemal całego miasta, jest kluczowym elementem budowy szeroko pojętego społeczeństwa obywatelskiego, elementem kreującym zaufanie obywateli do instytucji samorządowych. Bo przecież to nie Pan ze swoich pieniędzy sfinansuje całe przedsięwzięcie. Zrobią to odpowiednie instytucje z pieniędzy podatników. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski5 kwi 2017
To jest genialny pomysł!
Przystanek w rynku należy umiejscowić pod Kurdeszem. Jest to doskonała lokalizacja w Centrum zwłaszcza dla weekendowej linii nocnej, z której zapewne masowo korzystałaby rozkosznie i kulturalnie bawiąca się w okolicznych barach młodzież. Ponad to w logo firmy obsługującej niedotowany, publiczny transport miejski umieściłbym coś na kształt wielkiego środkowego palca. Taki przekaz podprogowy działałby mocno stymulująco na układ nerwowy parkujących w tym miejscu mikroprzedsiębiorców z branży transportu osobowego. Uśmiech trwale zagościłby na ich nieco pochmurnych obecnie obliczach i z wielką radością obniżyliby ceny swoich usług. Już teraz można od nich usłyszeć historie jak to ich koledzy z dużych miast mają klawo! Do całej gamy konkurencyjnych środków transportu, w tym także miejskiego, dołączył tam jakiś czas temu bękart kapitalizmu - Uber. Jak wiadomo na lokalny rynek w Myślenicach Uber ma wejść już w 2084 roku czyli jak to każdy z wspomnianych przedsiębiorców ma w zwyczaju komentować: "Po moim trupie!".
Nie do przecenienia jest też rola jaką już sam pomysł o powstaniu transportu miejskiego odegra w kwestii ożywienia lokalnego cyrku politycznego. Mamy takie nudy ostatnio ... w końcu będzie się działo! Lobbing, przetargi, skargi, unieważnienia, konsultacje, oskarżenia, narzekania, groźby, listy otwarte, pohukiwania. Zwycięzcy i przegrani. Gruba partia szachów jest tu do rozegrania ... Łuuuuhuuuu!
Wszystko jasne. Trochę chaotycznie i odbiegamy mocno od tematu, ale to nic nie szkodzi.
Jesteś dumnym ze swojego etosu i statusu społecznego lewicowym anarchistą. Was anarchistów to nawet szanuję, bo walczycie wytrwale od bodajże XIX wieku w beznadziejnej walce o idee, w które wierzycie, a które mają potencjał zmiany reguł gry. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że trwanie przy lewicowym anarchizmie jest stratą czasu. Socjaliści jak to mają w zwyczaju już dawno zaadoptowali to co dla nich wygodne i potrzebne czyli postulowane przez was równość i sprawiedliwość społeczną do swoich ideologicznych i politycznych potrzeb przy okazji wypaczając całkowicie znaczenie tych haseł w powszechnej świadomości. Wojna już dawno się skończyła, a przeciwnik pokonał was podstępem. Pisząc kategoriami przedsiębiorczymi, konkurencja waszą ofertę już dawno przyswoiła, ulepszyła i sprzedała tworząc przy okazji całkiem spore grono stałych klientów, którzy nigdy nie zaakceptują lewicowej anarchii jako realnej alternatywy dla obecnego socjalistycznego ładu społeczno-gospodarczego. Nie będę tego rozwijał bo nie czas i nie miejsce.
O to żebyś nie był głodny zadbałeś sam, a o ile całego procesu produkcji chleba nie zrealizowałeś samodzielnie to zrobiłeś to z pomocą łańcucha przedsiębiorców od rolnika, który obsiał pole i zebrał plon, przez młynarza, który zboże zmielił i dostarczył mąkę piekarzowi, który chleb wyprodukował, aż po sprzedawcę u którego chleb kupiłeś za pieniądze, które uczciwie zarobiłeś. Każdy z nich po drodze zarobił (tu jest ich interes) na wartości dodanej w postaci produktu lub usługi, a ty nie jesteś głodny (zrealizowałeś potrzebę). O ile wszystko po drodze odbyło się uczciwie, a ty za swoje zarobione pieniądze dostałeś produkt pełnowartościowy, którym zaspokoiłeś swoją potrzebę to jest to dobre. Przedsiębiorczość jest dobra.
O sytuacjach hipotetycznych można sobie przy piwie podyskutować. Mają to do siebie, że z rzeczywistością im nie po drodze. Przy okazji prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest minimalne, a skutki zwykle ograniczają się do negatywnego wpływu na jednostki. Całokształtu to jednak nie zmienia i powtórzę jeszcze raz: przedsiębiorczość jest dobra. Władza, skoro już jest, powinna przedsiębiorczość wspierać - zwłaszcza lokalną, która nie ma lekko w starciu z międzynarodowymi gigantami.
Najistotniejsze jest jednak to co napisałeś w drugiej części wypowiedzi, a sprowadza się do zdania:
[cytat] Obywatele w naszym kraju są po prostu niedowartościowani [/cytat]
Na szczęście nie wszyscy, więc jest nadzieja. Co rozumiesz pod pojęciem 'niedowartościowania'? Czym dla ciebie są wartości? Co jest źródłem deficytu wartości? Jaki masz pomysł na rozwiązanie tego problemu choćby na własnym podwórku i czy robisz coś, żeby ludzi z twojego najbliższego otoczenia dowartościować choć odrobinę, ale każdego dnia?
Łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. Wzmocnisz to ogniwo, a wzmocnisz cały łańcuch. Każda lewicowa ideologia ogniwa osłabia, nie wzmacnia.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski21 kwi 2017
Malatesta13.
Wymień proszę jeden przykład z życia wzięty kiedy lokalny przedsiębiorca zaszkodził tobie lub komuś kogo znasz. Nie pytam o niezgodne z prawem płace, śmieciowe umowy albo zatrudnianie na czarno - takie sprawy zgłasza się do odpowiednich instytucji. Pytam o konkretne przykłady działań jednego lub wielu przedsiębiorców, które można nazwać zamierzonym działaniem wbrew interesowi jednostki lub grupy lokalnych mieszkańców. Ja tu mieszkam ponad 40 lat i nie słyszałem ani jednej takiej historii. Jestem ciekaw doświadczeń innych ludzi.
Malatesta13 napisał/a:
"należy podskoczyć " to nietrafiony zwrot - obserwować, interesować się a w razie konieczności naciskać.
Obserwować to będziesz co najwyżej efekty pracy tej i każdej innej Rady, w której obradach nie będziesz brał czynnego udziału. Zainteresowanie sprowadzi się do czytania artykułów na miasto-info a naciski do biadolenia na forum.
[cytat]Warto bo przedsiębiorcy z tej rady nie bedą dbać o interes innych obywateli oraz pracowników a moze się zdarzyć ze będą nawet z nimi w konflikcie. [/cytat]
Że warto to się nawet zgodzę, ale cała reszta tego zdania to jest zwyczajna bzdura. Otóż przedsiębiorcy dbają o interes innych obywateli chociażby adresując ich potrzeby w ofercie swojej firmy. Tak łaski nie robią, bo się im za to wszystko płaci. Wiem, że robią to często za pośrednictwem lub przy udziale pracowników, ale przecież im za to płacą - nawet jeśli płacą mało albo zatrudniają na czarno. Nikt nikogo w miejscu pracy, które mu się nie podoba na siłę nie trzyma. A jak trzyma to to się nazywa niewolnictwo, które należy zgłosić na policji i w prokuraturze.
[cytat]Logiczne jest więc że skoro nie jesteś lokalnym biznesmenem nie zrzeszonym w którejś z organizacji (w tym wypadku Wielkiej Rady Szefów) ta formacja Ci nie pomoże a całkiem możliwe że może Ci jeszcze zaszkodzić.[/cytat]
Po to się zrzeszają, płacą składki członkowskie i poświęcają czas i energię, żeby załatwiać swoje sprawy, interesy i szukać okazji biznesowych. Tak, to jest logiczne i nie ma nic złego w tym, że robią to w porozumieniu z władzami miasta. Dbanie o dobre relacje i ułatwianie pracy przedsiębiorcom to także jeden z elementów skutecznego rządzenia miastem. Nie ma w tym nic nielegalnego. Natomiast kompletnie nielogiczne jest twierdzenie, że mogą zaszkodzić. A niby w jaki sposób? Co takie lokalne zrzeszenia przedsiębiorców mogą Ci zrobić złego? Ceny browaru podniosą? Doprowadzą do twojego zwolnienia z pracy jak im podskoczysz?
[cytat] Jeżeli więc nic z tym nie faktem nie zrobimy to każdy z nas (klasy pracującej) może znalezć się w sytuacji "Rada i politycy kontra Ja" i moze nie być wesoło.[/cytat]
Ja może przygłupi jestem, ale o jakim fakcie piszesz? Możesz ten fakt nazwać jednym zdaniem? Albo jeszcze lepiej pokaż mi go palcem w napisanym przez ciebie tekście.
Mimo że również jestem pracownikiem najemnym to nie uznaję się za członka żadnej 'klasy pracującej'. Człowieku mamy XXI wiek już nie musisz myśleć i mówić tak jak ci partia komunistyczna każe. Rób swoje, rób to dobrze, nie wchodź nikomu w drogę bez potrzeby i pewności, że wchodzenie w drogę jest działaniem słusznym, a jestem pewien, że nigdy nie znajdziesz się w sytuacji "Rada i politycy kontra Ja". A jak się zdarzy inaczej i nie będziesz wiedział co zrobić to napisz do mnie - pomogę.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski19 kwi 2017
Malatesta13 napisał/a:
A tak zupełnie na poważnie: politycy zawsze będą "wspierani" przez biznesmenów i na odwrót, także spróbuj takiej koalicji podskoczyć malutki szary człowieczku.
Czy uważasz, że należy takiej koalicji podskoczyć, a jeżeli odpowiedź brzmi "zdecydowanie tak" to wyjaśnij proszę dlaczego?
Państwo pozwolą, że opowiem wam anegdotę. Jest to anegdota z życia tysięcy lokalnych społeczności w Polsce, a jej tytuł brzmi "To nie moja robota".
Jest to historia czterech ludzi o imionach Wszyscy, Ktoś, Każdy i Nikt. Pewnego razu była ważna robota do wykonania i Wszyscy byli pewni, że Ktoś ją wykona. Każdy mógł ją wykonać, ale Nikt tego nie zrobił. Ktoś się wkurzył, bo to była robota dla Wszystkich. Wszyscy myśleli, że Każdy może ją wykonać, ale Nikt nie zdawał sobie sprawy, że Wszyscy mogą tak ważną robotę olać. Skończyło się na tym, że Wszyscy stwierdzili, że winny jest Ktoś podczas kiedy Nikt nie zrobił tego co mógł zrobić Każdy.
Ta robota do wykonania to zagospodarowanie budżetu obywatelskiego.
Świetna robota. Teraz pytanie: czy to oznacza, że istnieje podstawa do uchylenia mandatu? Ja tej pewności nie mam, a wręcz uważam, że brak kamizelki nie jest podstawą do uchylenia mandatu karnego nałożonego za faktycznie popełnione wykroczenie i za które kodeks przewiduje taką a nie inną karę. Nie ma przy tym znaczenia czy policjant był w kamizelce czy w kapłańskich szatach. Wpisz sobie w google frazę "uchylenie mandatu karnego".
Popraw mnie jeśli źle się domyślam, ale chyba chodzi ci o taką konstrukcję:
Mandat został nałożony w ramach błędnie przeprowadzonej procedury. Błąd w procedurze polegał na niezastosowaniu się policjanta do art. X stosownego rozporządzenia, z którego wynika, że miał obowiązek nosić kamizelkę, a jej nie nosił. W związku z tym mandat należy uchylić.
Nie daje temu praktycznie żadnych szans, ale można próbować chociażby dlatego, że może i mandatu nie anulujesz, ale za takie uchybienia proceduralne w policji dostaje się nagany ustne od przełożonego i to nie z użyciem pięknych słówek i zdań wielokrotnie złożonych. Jeśli brak kamizelki będzie się powtarzał, a wraz z nim skargi od obywateli o naruszaniu przepisów to może to już stanowić podstawę do zastosowania poważniejszej kary. Jedno takie zgłoszenie czy też skarga wiele nie zmieni, ale jak się zaczną pojawiać w większych ilościach, od większej liczby obywateli, to mam przeczucie graniczące z pewnością, że uda się na tym zbudować pewną masę krytyczną zmiany na lepsze.
Pisząc obrazowo: jedno zgłoszenie niewiele zmieni, trzy albo pięć to już żółta kartka po której policjant 3 razy się zastanowi czy znowu przez przypadek zapomni założyć kamizelki podczas przeprowadzania kolejnych kontroli drogowych bo z upomnienia ustnego może się zrobić pisemne w aktach, a tu już żarty się kończą, a do czerwonej kartki robi się niebezpiecznie blisko.
W całym układzie jest tylko jeden szczegół: anonimowe skargi lądują w śmietniku a i policjant będzie się bronił przed konsekwencjami. Kluczem do sukcesu jest więc ODWAGA tylko taka zdrowa ludzka odwaga do walki o to co słuszne lub przeciwko temu co słuszne nie jest.
Przy okazji polecam "Anuluj Mandat" na Facebooku - oni tam mają takie sprawy przeanalizowane, rozłożone na czynniki pierwsze i co najważniejsze są bardzo skuteczni.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski9 kwi 2017
Grzegorz to co nazywasz "łapanką" jest działaniem zgodnym z prawem. One budzą nasz - tak, mój też - opór, bunt i wstręt bo przywołują na myśl najczarniejsze wspomnienia historycznych doświadczeń naszych dziadków czy rodziców. Nie zmienia to faktu, że te wątpliwe moralnie i nieakceptowalne przez część społeczności metody działania pozwalają na skuteczną i szybką realizację celów jakie przed swoimi podwładnym postawił komendant. To są jego cele, a jego podwładni mają służbowy obowiązek je zrealizować, a że przy okazji model premiowania daje im szansę dorobić zgodnie z prawem parę groszy do naprawdę niskich pensji (gdzieś ostatnio czytałem, że policjant w drogówce zarabia mniej niż kasjer w markecie) to trudno się dziwić, że stosują metody, które przez lata policyjnej praktyki wypracowali jako najskuteczniejsze. Komendant pochwali (albo i nie), kasy trochę więcej, a że ludzie w*****ni to już trudno - komendant zbierze gromy za nich wszystkich, zasłoni się tarczą przepisów o ruchu drogowym i poparciem tej części społeczności, która metod działania policji nie kwestionuje i na tym temat się zakończy.
Więcej. Policjanci, tak jak my wszyscy, to przede wszystkim ludzie z krwi i kości. Oni doskonale zdają sobie sprawę, że ludzie będą psioczyć. Ale co mają zrobić? Nie wykonać rozkazu czy polecenia służbowego? Chyba nie muszę pisać jakie byłyby tego konsekwencje?
Rozumiem, że brak kamizelki to także problem natury moralnej, a nie błąd proceduralny mogący stanowić podstawę do uchylenia mandatu. Nie znam się na tym w szczegółach, ale jest coś takiego jak odwołanie i wniosek o uchylenie mandatu karnego. Jak macie podstawy by podważać zasadność nałożenia kary przez policjanta to zacznijcie z tych narzędzi korzystać. Krzyki na forum o "łapankach" opatrzone nawet setką wykrzykników naprawdę niczego nie zmienią.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski9 kwi 2017
Markos analogia, którą przytaczasz jest błędna i krzywdząca. Sugeruję odświeżyć pamięć i rzucić okiem na yt jak wygląda policyjny nalot na zorganizowaną grupę przestępczą. Już? Czy Policja podczas akcji drogowych wymierzonych w kierowców popełniających wykroczenia drogowe stosuje kamizelki ochronne, kominiarki, broń palną, granaty hukowe, tarany itp. ? Ja sobie takich scen na ulicach miasta nie przypominam. Mediom, w tym mediom dyspozycyjnym, zabronić o takich akcjach pisać się nie da. To chyba jest całkowicie jasne i oczywiste. Zresztą media to nic innego jak narzędzia realizacji celów poprzez wywieranie wpływu na opinię publiczną. Nowy komendant daje sygnał, że oto jest, będzie walczył z wszelkimi objawami łamania przepisów prawa, ma do tego ludzi i narzędzia i nie zawaha się ich użyć. Może ci się wzięcie na celownik kierowców nie podobać, ale faktem jest że to bardzo skuteczna metoda osiągnięcia tak sformułowanego celu. Media wzmacniają przekaz, my dyskutujemy, wieść się roznosi lotem błyskawicy. I o to tu najprawdopodobniej chodzi.
m_markos napisał/a:
Prawo jest prawem, trzeba go przestrzegać. Policja powinna być policją a nie narzędziem poprawiania budżetu. Oprócz karania to przede wszystkich swoją STAŁĄ obecnością powinna działać prewencyjnie. Kluczem jest współpraca z lokalną społecznością i budowa relacji. W końcu to ma wszystkim się nam lepiej tutaj żyć.
My o chlebie, ty o niebie. To czym jest Policja definiuje ustawa. Przepisy te interpretują jedni ludzie, a jeszcze inni je realizują. Chciałoby się, żeby policja nie była narzędziem w rękach szeroko pojętej władzy do reperowania stanu finansów publicznych. Niestety jest inaczej, a patologia występuje już na poziomie modelu premiowania części policjantów, których premie uzależnia się w jakimś stopniu od ilości [ czytaj: statystyka] i/lub wartości [czytaj: pieniądze] nałożonych mandatów karnych. Czyli im większa ilość i wartość mandatów tym większe premie stanowiące w rzeczywistości niewielki procent wpływów z mandatów. Lwia część zostaje w kasie publicznej i służy ... no właśnie ... do czego?
Policja naprawdę współpracuje z lokalną społecznością właśnie w oparciu o relacje. Czasami dość specyficzne, że się tak wyrażę. O wielu sprawach nie mamy nawet prawa wiedzieć. Gwarantuję ci jednak, że na Jagiellońskiej wiedzą o nas więcej niż komukolwiek się wydaje.
I na koniec. Świadomość nieuchronności kary jest najlepszą prewencją jaką człowiek do tej pory wymyślił. Akcja, której byliśmy świadkami - od działań policji na drogach po przekazy medialne - ma bardzo silny charakter prewencyjny a jej natężenie w świadomości lokalnej społeczności wywoła pozytywny efekt, który wszyscy będziemy odczuwać jeszcze przez jakiś czas ... chociaż tego pewnie nie zauważy nikt poza policyjną statystyką.
Pan NarratorJan Dhampir Kowalski8 kwi 2017
Spokojnie. Szeryf musi podkreślić i silnie zasygnalizować lokalnej społeczności swoją obecność na nowym stanowisku. Trudno stróża prawa obwiniać o to, że pilnuje przestrzegania obowiązującego prawa i przepisów ruchu drogowego. Podreperuje troszkę budżet, poprawi statystki (podciągnie do średniej krajowej), a później przy odrobinie zdrowego rozsądku zaleci swoim podwładnym, aby za mniej istotne wykroczenia częściej stosowali narzędzie upominawcze w postaci pouczenia. Tak bywało w przeszłości, może i tym razem będzie podobnie. A tymczasem noga z gazu i parkować uważniej.
P.S. Kierowców kara się lekko, łatwo i przyjemnie: "Dzień dobry. Mandacik. Tu Pan podpisze. Do widzenia.". Jestem pewny, że są obszary, w których przy odrobinie motywacji, wysiłku i zaangażowania można, a nawet trzeba poprawić skuteczność i nie mam tu na myśli "piwka pod chmurką".
DEBATA: Czy w Myślenicach jest miejsce dla komunikacji miejskiej?
[cytat]Wniosek nasuwa się sam i szkoda czasu na bicie piany.[/cytat]
A jaki to wniosek sam się tobie nasunął? Bez bicia piany. Krótko, zwięźle i na temat.
Seban odpuść. Ten gość ubzdurał sobie, że doprowadzi do powstania komunikacji miejskiej w oparciu o niskopodłogowe autobusy o długości 10 metrów i szerokości 2,55 metra (to wymiar najmniejszego Solarisa) na myślenickich drogach, które w wielu miejscach mają 5-6m szerokości. On faktycznie jest albo niedojrzałym szczeniakiem i hobbystą albo co gorsza dorosłym miernotą, który postanowił zostać lobbystą w tej sprawie. Kto wie czy stołek dyrektora/prezesa w spółce miejskiej zarządzającej takim bałaganem nie jest mu dedykowany. Zero odpowiedzialności biznesowej, stołek na lata i 8 tysięcy miesięcznie to jak wiadomo silnie kusząca sprawa.
Obawiam się, że cała ta DEBATA i pseudo konsultacje społeczne w postaci ankiety manipulującej opinią publiczną to część mechanizmu, który został puszczony w ruch w celu nadania sprawie biegu.
Czekam cierpliwie na rozwój wydarzeń. A tymczasem proponuję zastanowić się kto ma w realizacji tego porażająco chorego pomysłu największy interes. Podpowiedź: to nie mieszkańcy wbrew temu co się nam próbuje i będzie próbowało wmówić.
Pan się myli. Po tym jak przeczytałem, że Pan jest hobbystą komunikacji miejskiej moja potrzeba poznania Pana tożsamości zwyczajnie wyparowała. Pozostało po niej zdumienie, że człowiek, którego jedyną cechą szczególną wynikającą wprost z używanych w tej dyskusji pod adresem innych ludzi negatywnych określeń jest tendencja do niesprawiedliwych, nieuprawnionych ocen oraz anonimowego i pogardliwego traktowania całych grup społecznych ciężko pracujących ludzi, uważa, że mając gębę pełną frazesów o "sprawiedliwości społecznej" ma prawo wychylić swoją wirtualną postać z nory i organizować życie społeczne w naszym mieście. Proszę Pana. Przyjęcie od Pana jakiegokolwiek "daru" choćby w postaci hobbystycznie przygotowanego projektu tras komunikacji miejskiej byłoby, pisząc w przenośni, jak przyjęcie komunii świętej od diabła. Nie, dziękuję.
Na jednego przedsiębiorcę zatrudniającego 10 kierowców przypada kilkudziesięciu albo i kilkuset prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze, mających 1 samochód i 0 zatrudnionych. Ja nie wiem jaki jest stan techniczny tych pojazdów bo jak już wcześniej napisałem busikami nie jeżdżę. Wiem za to, że od wyłapywania, badania i wykluczania z ruchu drogowego pojazdów w złym stanie technicznym jest Inspekcja Transportu Drogowego i jeśli się nie mylę Policja, a nie internetowy mądrala. Pan się myli po raz kolejny. Otóż to właśnie ITD i Policja zważają na bezpieczeństwo na drogach i stan techniczny pojazdów uczestniczących w ruchu ze szczególnym uwzględnieniem pojazdów transportu zbiorowego. Każdy wypadek komunikacyjny może mieć katastrofalne skutki, nie tylko te z udziałem busów. Nie wiem czy Pan sobie zdaje sprawę, że wypowiadając tak nieuzasadnione i generalizujące opinie publicznie narusza Pan dobra osobiste całkiem sporej grupy ludzi?
Kłamstwo lub celowa manipulacja. Pytanie ankietowe brzmi:
"Czy Myślenicom potrzebna jest komunikacja miejska?"
a nie:
"Czy chce Pani/Pan, aby władze miasta sfinansowały powstanie nierentownej spółki miejskiej zajmującej się organizacją i zarządzaniem komunikacją miejską w Myślenicach, do której miasto będzie musiało dopłacać co roku kwotę X ze środków publicznych i której powstanie pozwoli na utworzenie Y miejsc pracy, w tym wysokopłatnej, nie obarczonej żadnym ryzykiem posady prezesa/dyrektora dla jednego z popleczników władz miejskich przy jednoczesnym zaburzeniu konkurencji na rynku i zniszczeniu Z miejsc pracy lokalnych mikroprzedsiębiorców z branży transportu osobowego?"
W miejsce zmiennych X, Y i Z należy podstawić prognozowane dane z profesjonalnie przygotowanego studium wykonalności.
Tak więc 80% respondentów, w tym ja sam, odpowiedziało, że "Myślenicom jest potrzebna komunikacja miejska", a nie, że są za powstaniem jakiejkolwiek, a już na pewno nie deficytowej, spółki miejskiej.
Co do Pańskiego podjazdu w kierunku Korwina to to swoiste "argumentum ad Korwinum", które coraz częściej jest traktowane w kategoriach Prawa Godwin'a. Pan po prostu nie ma nic sensownego do powiedzenia i jedyne co przyszło Panu na myśl to rzucić na ślepo pustym hasłem "korwinista!". Nie za wysokie to loty proszę Pana.
Szach mat! A teraz kredki do ręki i zmykaj hobbystycznie rysować kolejne warianty trasy komunikacji miejskiej.
Też mi odkrycie. Oczywiście, że próbowałem się dowiedzieć kto stoi za inicjatywą, którą jeden z większych jeśli nie największy lokalny portal informacyjny wrzuca na główną stronę z wielkimi literami nadanym mianem "DEBATA". Nie widzę w tym nic niewłaściwego. Natomiast za bardzo niewłaściwe uważam to, że Pan się nie przedstawił na samym początku inicjując rozmowę na temat, który w prostej linii biegu zdarzeń zmierza do wydania z kasy publicznej znacznych kwot pieniędzy, a dodatkowo wiąże się z powstaniem kolejnego wytworu chorej socjalistycznej wyobraźni w postaci kolejnej dotowanej spółki miejskiej.
Nie mam żadnych rozwiązań bo nie chcę ich mieć. Nie mam czasu na zabawę. To są zbyt poważne sprawy i zbyt duże pieniądze publiczne, żeby zajmował się nimi hobbysta. Od tego są specjaliści, żeby takie projekty przygotowywać od początku do końca, włączając w to konsultacje społeczne.
Pan Panie Pogardliwy Lotniku dalej swoje. Busiarze i busiarze. A ja na pewno jestem ukrytym, płatnym busiarskim agentem. A dlaczego nie taksówkarskim? Oni najwięcej stracą na całym pomyśle. Nie proszę Pana, nie jestem niczyim agentem. Mój udział w tej debacie ma charakter równie hobbystyczny i społeczny jak Pana opracowania graficzne potencjalnych tras komunikacji miejskiej. Pana prywatna, ironiczna i mająca bardzo krzywdzący charakter wypowiedź na temat jakości taboru samochodowego lokalnych przewoźników tylko utrwala Pana wizerunek osoby pogardliwie nastawionej do grupy ludzi, mikroprzedsiębiorców, którzy ciężko pracują na chleb dla siebie i rodziny.
Wystarczy 1 [słownie: jeden] prezes/dyrektor z pensją ok. 8.000 zł brutto miesięcznie i załóżmy, że 3 pracowników biurowych z pensjami 3000 brutto to razem 9000 brutto, kierowcy: minimum 2 po 4000 brutto to kolejne 8000 brutto miesięcznie. Same pensja w takim czysto hipotetycznym składzie to 300 000 zł rocznie. Nie liczę premii za ... no właśnie za co? Za ujemne wyniki finansowe? Za zerową odpowiedzialność biznesową zarządu? Za wysokość dotacji z budżetu miasta? Im wyższa dotacja tym wyższa premia?
Do tego biuro, rachunki: prąd, woda, ogrzewanie, telefony, internet, samochód służbowy, wszelkie materiały eksploatacyjne, wydatki związane z zakupem i finansowaniem autobusów bo przecież nie kupimy ich za gotówkę, budowa i administracja przystankami, serwis pojazdów, ubezpieczenia, wydatki reprezentacyjne, promocyjne i reklamowe.
Pan się nie pomylił. Wyjdzie 1 000 000 złotych - tyle, że rocznie. Proszę wziąć pod uwagę, że to bardzo oględne obliczenia. Na pewno coś pominąłem. Poza tym nie biorę pod uwagę mnożnika wynikającego z gospodarności, roztropności czy chociażby zdolności negocjacyjnych czynnika ludzkiego podczas dużych wartościowo zakupów realizowanych za publiczne czyli nie swoje pieniądze.
I to wszystko w warunkach kiedy dług miasta i gminy dobił w pierwszej połowie 2016 do kwoty 164.541.221,05 zł [źródło: https://bip.malopolska.pl/umigmyslenice/Article/id,286467.html ]. Aktualniejszych danych nie znalazłem.
Naprawdę uznał Pan, że to odpowiedni moment do hmm kontrataku? Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać ...
Forma grzecznościowa "per Pan" jest formą grzeczniejszą od formy "per ty" i jeśli internauta taką formę wybierze to nie łamie absolutnie żadnych zasad. Jeśli ma Pan ochotę zgodnie z netykietą zwracać się do mnie "per ty" to proszę bardzo. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Natomiast ja nie znając Pana z imienia i nazwiska Pana zaproszenia do przejścia na "ty" nie przyjmuję.
Nie stosowaniem się do netykiety i zachowaniem powszechnie uznanym za chamstwo i prostactwo jest używanie pod adresem innych osób lub grup ludzi określeń o negatywnym zabarwieniu. Takim bardzo negatywnym określeniem jest słowo "busiarz" (tak samo jak "taksiarz" czy "prywaciarz"). Szanowny Pan zapomniał, że netykieta obowiązuje w całości, nie wybiórczo tylko tam gdzie Panu akurat pasuje.
Używanie pod Pana adresem określenia Pogardliwy Lotnik - Pogromca Busiarzy i Taksiarzy bynajmniej o braku kultury nie świadczy. To bardzo prawdziwe określenie Pana zachowania i słów podszyte sarkazmem i dopełnione ironią. Gdybym chciał się wykazać podobnym do Pańskiego brakiem kultury to jak Panu wiadomo bogactwo języka polskiego pozwala się tutaj nieźle wyżyć.
Nie będę brał udziału w Pana zabawie i nie będę wspierał rozwoju Pana hobby podpowiadając konkretne rozwiązania. Po pierwsze to Pana hobby, nie moje, a ja na zabawę nie mam czasu. Po drugie uważam, że takim tematem powinni się zajmować specjaliści, których w Polsce zwykle można spotkać na naszych rodzimych uczelniach gdzie dorobili się tytułów naukowych. Wie Pan, to te wszyskie "prof.'y" i "dr'y" używane przed imieniem i nazwiskiem. Mam nadzieję, że za Pańską zabawę w hobby żadna publiczna instytucja nie przeleje Panu wynagrodzenia.
Reszta tych snutych bzdur, do których nie potrafi się Pan odnieść to powszechny temat rozmów w naprawdę wielu myślenickich domach. Zdziwiłby się Pan w jak wielu. To jest naga prawda o tym jak wygląda tzw. wynagradzanie stołkami i zarządzanie spółkami miejskimi od wielu, wielu lat w naszym pięknym mieście. Tego nie widzą, nie chcą widzieć i bronią jak tylko mogą wyłącznie beneficjenci tak zorganizowanej struktury. Już sama Pana reakcja i próba deprecjacji tematu świadczy, że coś jest na rzeczy.
Dziękuję za odpowiedź. A teraz po kolei.
Tak, założyłem konto teraz a to czy tylko w celu wypowiedzenia się wyłącznie w "tym" temacie to się dopiero okaże z czasem. Zaręczam, że z, jak Pan to napisał, "busiarzami" nie łączą mnie żadne koneksje ani nawet relacje. Od dawna nie korzystam z ich usług. Skoro jednak podnosi Pan argument, że komunikacja miejska ma uzupełnić ofertę prywatnych firm transportowych, a nie ją całkowicie zastąpić, to pogarda względem tej grupy ludzi, która aż bije z tego negatywnego określenia jest symptomatyczna.
Ponieważ to nie pierwszy raz kiedy używa Pan słów o bardzo pejoratywnym znaczeniu pod adresem innych ludzi toteż na potrzeby tej naszej uroczej konwersacji i z braku woli do ujawnienia choćby imienia będę się do Pana zwracał per Pogardliwy Lotnik. Będę tak robił do czasu aż będzie Pan łaskaw przedstawić się choćby w prywatnej wiadomości wysłanej na adres email prawymejl@gmail.com. Z całą pewnością mieszkańcy Myślenic będą dumni po wsze czasy, że pomysłodawcą i autorem projektu miejskiej linii komunikacyjnej był pasjonat i hobbysta komunikacji miejskiej Pogardliwy Lotnik - Pogromca Busiarzy i Taksiarzy.
Co do moich personaliów to po pierwsze ich ujawnienie jest z punktu widzenia sprawy, o której tutaj dyskutujemy nieistotne, a po drugie to nie ja podniosłem na forum publicznym pomysł, który obok niewątpliwych zalet ma również cały szereg istotnych wad, które dość skutecznie próbuje się przemilczeć lub bezpodstawnie zdeprecjonować.
Być może Pana zaskoczę, ale pomysł powstania komunikacji miejskiej uważam za słuszny i dostrzegam pozytywną wartość argumentów za realizacją takiego przedsięwzięcia. Moje obiekcje wzbudzają natomiast metody realizacji innych dużych, ważnych i kosztownych projektów inwestycyjnych finansowanych z kasy miejskiej, gminnej czy powiatowej. Patrząc historycznie na realizację innych miejskich inwestycji dostrzegam pewien schemat, który rodzi niepokój, że o to stoimy przed zagrożeniem stworzenia kolejnej nierentownej spółki miejskiej, której istnienie uzasadnia się fałszywie pojmowanym dobrem społecznym, a celowo przemilcza się jej wątpliwe walory w postaci mniejszej lub większej ilości intratnych posad do obsadzenia. Pensja prezesa będzie przecież płacona z dochodów z biletów, a dotacja z kasy miejskiej będzie dotacją na paliwo. Ponury żart. Będzie się nam wmawiać, że dotujemy społecznie użyteczny transport miejski, a nie stołek kolejnego prezesa i jego świty, którego jedyną kompetencją jest to, że wraz z objęciem stanowiska stał się żelaznym elektoratem i dozgonnym poplecznikiem lokalnej władzy. I nie robię tutaj wycieczek personalnych do ludzi będących aktualnie u sterów. Ich czas się skończy prędzej czy później. Po nich przyjdą następni, którzy już na etapie zdobywania elektoratu będą kupczyć stanowiskami w każdej możliwej spółce miejskiej. To jest, obrazowo mówiąc, karmienie demona nepotyzmu i trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest to obrzydliwe.
Nie będę sabotował pracy hobbysty. Baw się dobrze. Mam jednak nadzieję, że jeśli sprawy pójdą dalej to na odpowiednim etapie zostanie opracowane studium opłacalności, które zostanie przedłożone mieszkańcom Myślenic do oceny i to my podejmiemy ostateczną decyzję w tej sprawie.
P.S. Seba chłopczyku bądź człowiekiem nie ratlerkiem.
Czy te konsultacje są prowadzone w czynie społecznym, hobbystycznie czy też stanowią element odpłatnie przygotowywanego projektu, za który wynagrodzenie będzie pochodziło ze środków publicznych? A może to jakaś praca studencka na zaliczenie na Urbanistyce? Rozumiem, że użytkownik ukrywający się pod pseudonimem Lotnik jest inicjatorem dyskusji prowadzonych na ten temat na forum miasto-info. Bardzo by było miło i kulturalnie z Pana strony gdyby raczył się Pan nam mieszkańcom przedstawić i wyjaśnić skąd u człowieka, który jak sam przyznaje w jednym z postów, mieszka kilkadziesiąt kilometrów od Myślenic, pomysł i potrzeba stworzenia komunikacji miejskiej w naszym mieście? Co Pana łączy z Myślenicami poza byciem aktywnym użytkownikiem portalu miasto-info? Rodzina? Praca? Interesy?
Proszę wybaczyć moją dociekliwość, ale jako rdzenny mieszkaniec Myślenic z dziada pradziada mam powyżej dziurek w nosie sytuacji kiedy mało przejrzyste działania prowadzą do realnego kształtowania życia w mieście i to za publiczne pieniądze pochodzące z naszych wcale nie niskich podatków. Nie ma przy tym znaczenia czy pomysł jest dobry czy zły natomiast jak najbardziej jest istotne czy pomysł jest dla miasta i mieszkańców ważny. Przejrzystość działań w ważnych dla mieszkańców sprawach, a taką niewątpliwie jest powstanie komunikacji miejskiej opartej o niskopodłogowe autobusy z licznymi przystankami na obszarze niemal całego miasta, jest kluczowym elementem budowy szeroko pojętego społeczeństwa obywatelskiego, elementem kreującym zaufanie obywateli do instytucji samorządowych. Bo przecież to nie Pan ze swoich pieniędzy sfinansuje całe przedsięwzięcie. Zrobią to odpowiednie instytucje z pieniędzy podatników. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
To jest genialny pomysł!
Przystanek w rynku należy umiejscowić pod Kurdeszem. Jest to doskonała lokalizacja w Centrum zwłaszcza dla weekendowej linii nocnej, z której zapewne masowo korzystałaby rozkosznie i kulturalnie bawiąca się w okolicznych barach młodzież. Ponad to w logo firmy obsługującej niedotowany, publiczny transport miejski umieściłbym coś na kształt wielkiego środkowego palca. Taki przekaz podprogowy działałby mocno stymulująco na układ nerwowy parkujących w tym miejscu mikroprzedsiębiorców z branży transportu osobowego. Uśmiech trwale zagościłby na ich nieco pochmurnych obecnie obliczach i z wielką radością obniżyliby ceny swoich usług. Już teraz można od nich usłyszeć historie jak to ich koledzy z dużych miast mają klawo! Do całej gamy konkurencyjnych środków transportu, w tym także miejskiego, dołączył tam jakiś czas temu bękart kapitalizmu - Uber. Jak wiadomo na lokalny rynek w Myślenicach Uber ma wejść już w 2084 roku czyli jak to każdy z wspomnianych przedsiębiorców ma w zwyczaju komentować: "Po moim trupie!".
Nie do przecenienia jest też rola jaką już sam pomysł o powstaniu transportu miejskiego odegra w kwestii ożywienia lokalnego cyrku politycznego. Mamy takie nudy ostatnio ... w końcu będzie się działo! Lobbing, przetargi, skargi, unieważnienia, konsultacje, oskarżenia, narzekania, groźby, listy otwarte, pohukiwania. Zwycięzcy i przegrani. Gruba partia szachów jest tu do rozegrania ... Łuuuuhuuuu!
Myślenice: Rada Lokalnej Przedsiębiorczości rozpoczęła pracę
Wszystko jasne. Trochę chaotycznie i odbiegamy mocno od tematu, ale to nic nie szkodzi.
Jesteś dumnym ze swojego etosu i statusu społecznego lewicowym anarchistą. Was anarchistów to nawet szanuję, bo walczycie wytrwale od bodajże XIX wieku w beznadziejnej walce o idee, w które wierzycie, a które mają potencjał zmiany reguł gry. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że trwanie przy lewicowym anarchizmie jest stratą czasu. Socjaliści jak to mają w zwyczaju już dawno zaadoptowali to co dla nich wygodne i potrzebne czyli postulowane przez was równość i sprawiedliwość społeczną do swoich ideologicznych i politycznych potrzeb przy okazji wypaczając całkowicie znaczenie tych haseł w powszechnej świadomości. Wojna już dawno się skończyła, a przeciwnik pokonał was podstępem. Pisząc kategoriami przedsiębiorczymi, konkurencja waszą ofertę już dawno przyswoiła, ulepszyła i sprzedała tworząc przy okazji całkiem spore grono stałych klientów, którzy nigdy nie zaakceptują lewicowej anarchii jako realnej alternatywy dla obecnego socjalistycznego ładu społeczno-gospodarczego. Nie będę tego rozwijał bo nie czas i nie miejsce.
O to żebyś nie był głodny zadbałeś sam, a o ile całego procesu produkcji chleba nie zrealizowałeś samodzielnie to zrobiłeś to z pomocą łańcucha przedsiębiorców od rolnika, który obsiał pole i zebrał plon, przez młynarza, który zboże zmielił i dostarczył mąkę piekarzowi, który chleb wyprodukował, aż po sprzedawcę u którego chleb kupiłeś za pieniądze, które uczciwie zarobiłeś. Każdy z nich po drodze zarobił (tu jest ich interes) na wartości dodanej w postaci produktu lub usługi, a ty nie jesteś głodny (zrealizowałeś potrzebę). O ile wszystko po drodze odbyło się uczciwie, a ty za swoje zarobione pieniądze dostałeś produkt pełnowartościowy, którym zaspokoiłeś swoją potrzebę to jest to dobre. Przedsiębiorczość jest dobra.
O sytuacjach hipotetycznych można sobie przy piwie podyskutować. Mają to do siebie, że z rzeczywistością im nie po drodze. Przy okazji prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest minimalne, a skutki zwykle ograniczają się do negatywnego wpływu na jednostki. Całokształtu to jednak nie zmienia i powtórzę jeszcze raz: przedsiębiorczość jest dobra. Władza, skoro już jest, powinna przedsiębiorczość wspierać - zwłaszcza lokalną, która nie ma lekko w starciu z międzynarodowymi gigantami.
Najistotniejsze jest jednak to co napisałeś w drugiej części wypowiedzi, a sprowadza się do zdania:
[cytat] Obywatele w naszym kraju są po prostu niedowartościowani [/cytat]
Na szczęście nie wszyscy, więc jest nadzieja. Co rozumiesz pod pojęciem 'niedowartościowania'? Czym dla ciebie są wartości? Co jest źródłem deficytu wartości? Jaki masz pomysł na rozwiązanie tego problemu choćby na własnym podwórku i czy robisz coś, żeby ludzi z twojego najbliższego otoczenia dowartościować choć odrobinę, ale każdego dnia?
Łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. Wzmocnisz to ogniwo, a wzmocnisz cały łańcuch. Każda lewicowa ideologia ogniwa osłabia, nie wzmacnia.
Malatesta13.
Wymień proszę jeden przykład z życia wzięty kiedy lokalny przedsiębiorca zaszkodził tobie lub komuś kogo znasz. Nie pytam o niezgodne z prawem płace, śmieciowe umowy albo zatrudnianie na czarno - takie sprawy zgłasza się do odpowiednich instytucji. Pytam o konkretne przykłady działań jednego lub wielu przedsiębiorców, które można nazwać zamierzonym działaniem wbrew interesowi jednostki lub grupy lokalnych mieszkańców. Ja tu mieszkam ponad 40 lat i nie słyszałem ani jednej takiej historii. Jestem ciekaw doświadczeń innych ludzi.
Obserwować to będziesz co najwyżej efekty pracy tej i każdej innej Rady, w której obradach nie będziesz brał czynnego udziału. Zainteresowanie sprowadzi się do czytania artykułów na miasto-info a naciski do biadolenia na forum.
[cytat]Warto bo przedsiębiorcy z tej rady nie bedą dbać o interes innych obywateli oraz pracowników a moze się zdarzyć ze będą nawet z nimi w konflikcie. [/cytat]
Że warto to się nawet zgodzę, ale cała reszta tego zdania to jest zwyczajna bzdura. Otóż przedsiębiorcy dbają o interes innych obywateli chociażby adresując ich potrzeby w ofercie swojej firmy. Tak łaski nie robią, bo się im za to wszystko płaci. Wiem, że robią to często za pośrednictwem lub przy udziale pracowników, ale przecież im za to płacą - nawet jeśli płacą mało albo zatrudniają na czarno. Nikt nikogo w miejscu pracy, które mu się nie podoba na siłę nie trzyma. A jak trzyma to to się nazywa niewolnictwo, które należy zgłosić na policji i w prokuraturze.
[cytat]Logiczne jest więc że skoro nie jesteś lokalnym biznesmenem nie zrzeszonym w którejś z organizacji (w tym wypadku Wielkiej Rady Szefów) ta formacja Ci nie pomoże a całkiem możliwe że może Ci jeszcze zaszkodzić.[/cytat]
Po to się zrzeszają, płacą składki członkowskie i poświęcają czas i energię, żeby załatwiać swoje sprawy, interesy i szukać okazji biznesowych. Tak, to jest logiczne i nie ma nic złego w tym, że robią to w porozumieniu z władzami miasta. Dbanie o dobre relacje i ułatwianie pracy przedsiębiorcom to także jeden z elementów skutecznego rządzenia miastem. Nie ma w tym nic nielegalnego. Natomiast kompletnie nielogiczne jest twierdzenie, że mogą zaszkodzić. A niby w jaki sposób? Co takie lokalne zrzeszenia przedsiębiorców mogą Ci zrobić złego? Ceny browaru podniosą? Doprowadzą do twojego zwolnienia z pracy jak im podskoczysz?
[cytat] Jeżeli więc nic z tym nie faktem nie zrobimy to każdy z nas (klasy pracującej) może znalezć się w sytuacji "Rada i politycy kontra Ja" i moze nie być wesoło.[/cytat]
Ja może przygłupi jestem, ale o jakim fakcie piszesz? Możesz ten fakt nazwać jednym zdaniem? Albo jeszcze lepiej pokaż mi go palcem w napisanym przez ciebie tekście.
Mimo że również jestem pracownikiem najemnym to nie uznaję się za członka żadnej 'klasy pracującej'. Człowieku mamy XXI wiek już nie musisz myśleć i mówić tak jak ci partia komunistyczna każe. Rób swoje, rób to dobrze, nie wchodź nikomu w drogę bez potrzeby i pewności, że wchodzenie w drogę jest działaniem słusznym, a jestem pewien, że nigdy nie znajdziesz się w sytuacji "Rada i politycy kontra Ja". A jak się zdarzy inaczej i nie będziesz wiedział co zrobić to napisz do mnie - pomogę.
Czy uważasz, że należy takiej koalicji podskoczyć, a jeżeli odpowiedź brzmi "zdecydowanie tak" to wyjaśnij proszę dlaczego?
Myślenice: Jak skorzystać z budżetu obywatelskiego, ile i na co można wydać?
Państwo pozwolą, że opowiem wam anegdotę. Jest to anegdota z życia tysięcy lokalnych społeczności w Polsce, a jej tytuł brzmi "To nie moja robota".
Jest to historia czterech ludzi o imionach Wszyscy, Ktoś, Każdy i Nikt. Pewnego razu była ważna robota do wykonania i Wszyscy byli pewni, że Ktoś ją wykona. Każdy mógł ją wykonać, ale Nikt tego nie zrobił. Ktoś się wkurzył, bo to była robota dla Wszystkich. Wszyscy myśleli, że Każdy może ją wykonać, ale Nikt nie zdawał sobie sprawy, że Wszyscy mogą tak ważną robotę olać. Skończyło się na tym, że Wszyscy stwierdzili, że winny jest Ktoś podczas kiedy Nikt nie zrobił tego co mógł zrobić Każdy.
Ta robota do wykonania to zagospodarowanie budżetu obywatelskiego.
Powiat myślenicki: Policja wystawiła 115 mandatów za prędkość. To dane z jednego dnia
Świetna robota. Teraz pytanie: czy to oznacza, że istnieje podstawa do uchylenia mandatu? Ja tej pewności nie mam, a wręcz uważam, że brak kamizelki nie jest podstawą do uchylenia mandatu karnego nałożonego za faktycznie popełnione wykroczenie i za które kodeks przewiduje taką a nie inną karę. Nie ma przy tym znaczenia czy policjant był w kamizelce czy w kapłańskich szatach. Wpisz sobie w google frazę "uchylenie mandatu karnego".
Popraw mnie jeśli źle się domyślam, ale chyba chodzi ci o taką konstrukcję:
Mandat został nałożony w ramach błędnie przeprowadzonej procedury. Błąd w procedurze polegał na niezastosowaniu się policjanta do art. X stosownego rozporządzenia, z którego wynika, że miał obowiązek nosić kamizelkę, a jej nie nosił. W związku z tym mandat należy uchylić.
Nie daje temu praktycznie żadnych szans, ale można próbować chociażby dlatego, że może i mandatu nie anulujesz, ale za takie uchybienia proceduralne w policji dostaje się nagany ustne od przełożonego i to nie z użyciem pięknych słówek i zdań wielokrotnie złożonych. Jeśli brak kamizelki będzie się powtarzał, a wraz z nim skargi od obywateli o naruszaniu przepisów to może to już stanowić podstawę do zastosowania poważniejszej kary. Jedno takie zgłoszenie czy też skarga wiele nie zmieni, ale jak się zaczną pojawiać w większych ilościach, od większej liczby obywateli, to mam przeczucie graniczące z pewnością, że uda się na tym zbudować pewną masę krytyczną zmiany na lepsze.
Pisząc obrazowo: jedno zgłoszenie niewiele zmieni, trzy albo pięć to już żółta kartka po której policjant 3 razy się zastanowi czy znowu przez przypadek zapomni założyć kamizelki podczas przeprowadzania kolejnych kontroli drogowych bo z upomnienia ustnego może się zrobić pisemne w aktach, a tu już żarty się kończą, a do czerwonej kartki robi się niebezpiecznie blisko.
W całym układzie jest tylko jeden szczegół: anonimowe skargi lądują w śmietniku a i policjant będzie się bronił przed konsekwencjami. Kluczem do sukcesu jest więc ODWAGA tylko taka zdrowa ludzka odwaga do walki o to co słuszne lub przeciwko temu co słuszne nie jest.
Przy okazji polecam "Anuluj Mandat" na Facebooku - oni tam mają takie sprawy przeanalizowane, rozłożone na czynniki pierwsze i co najważniejsze są bardzo skuteczni.
Grzegorz to co nazywasz "łapanką" jest działaniem zgodnym z prawem. One budzą nasz - tak, mój też - opór, bunt i wstręt bo przywołują na myśl najczarniejsze wspomnienia historycznych doświadczeń naszych dziadków czy rodziców. Nie zmienia to faktu, że te wątpliwe moralnie i nieakceptowalne przez część społeczności metody działania pozwalają na skuteczną i szybką realizację celów jakie przed swoimi podwładnym postawił komendant. To są jego cele, a jego podwładni mają służbowy obowiązek je zrealizować, a że przy okazji model premiowania daje im szansę dorobić zgodnie z prawem parę groszy do naprawdę niskich pensji (gdzieś ostatnio czytałem, że policjant w drogówce zarabia mniej niż kasjer w markecie) to trudno się dziwić, że stosują metody, które przez lata policyjnej praktyki wypracowali jako najskuteczniejsze. Komendant pochwali (albo i nie), kasy trochę więcej, a że ludzie w*****ni to już trudno - komendant zbierze gromy za nich wszystkich, zasłoni się tarczą przepisów o ruchu drogowym i poparciem tej części społeczności, która metod działania policji nie kwestionuje i na tym temat się zakończy.
Więcej. Policjanci, tak jak my wszyscy, to przede wszystkim ludzie z krwi i kości. Oni doskonale zdają sobie sprawę, że ludzie będą psioczyć. Ale co mają zrobić? Nie wykonać rozkazu czy polecenia służbowego? Chyba nie muszę pisać jakie byłyby tego konsekwencje?
Rozumiem, że brak kamizelki to także problem natury moralnej, a nie błąd proceduralny mogący stanowić podstawę do uchylenia mandatu. Nie znam się na tym w szczegółach, ale jest coś takiego jak odwołanie i wniosek o uchylenie mandatu karnego. Jak macie podstawy by podważać zasadność nałożenia kary przez policjanta to zacznijcie z tych narzędzi korzystać. Krzyki na forum o "łapankach" opatrzone nawet setką wykrzykników naprawdę niczego nie zmienią.
Markos analogia, którą przytaczasz jest błędna i krzywdząca. Sugeruję odświeżyć pamięć i rzucić okiem na yt jak wygląda policyjny nalot na zorganizowaną grupę przestępczą. Już? Czy Policja podczas akcji drogowych wymierzonych w kierowców popełniających wykroczenia drogowe stosuje kamizelki ochronne, kominiarki, broń palną, granaty hukowe, tarany itp. ? Ja sobie takich scen na ulicach miasta nie przypominam. Mediom, w tym mediom dyspozycyjnym, zabronić o takich akcjach pisać się nie da. To chyba jest całkowicie jasne i oczywiste. Zresztą media to nic innego jak narzędzia realizacji celów poprzez wywieranie wpływu na opinię publiczną. Nowy komendant daje sygnał, że oto jest, będzie walczył z wszelkimi objawami łamania przepisów prawa, ma do tego ludzi i narzędzia i nie zawaha się ich użyć. Może ci się wzięcie na celownik kierowców nie podobać, ale faktem jest że to bardzo skuteczna metoda osiągnięcia tak sformułowanego celu. Media wzmacniają przekaz, my dyskutujemy, wieść się roznosi lotem błyskawicy. I o to tu najprawdopodobniej chodzi.
My o chlebie, ty o niebie. To czym jest Policja definiuje ustawa. Przepisy te interpretują jedni ludzie, a jeszcze inni je realizują. Chciałoby się, żeby policja nie była narzędziem w rękach szeroko pojętej władzy do reperowania stanu finansów publicznych. Niestety jest inaczej, a patologia występuje już na poziomie modelu premiowania części policjantów, których premie uzależnia się w jakimś stopniu od ilości [ czytaj: statystyka] i/lub wartości [czytaj: pieniądze] nałożonych mandatów karnych. Czyli im większa ilość i wartość mandatów tym większe premie stanowiące w rzeczywistości niewielki procent wpływów z mandatów. Lwia część zostaje w kasie publicznej i służy ... no właśnie ... do czego?
Policja naprawdę współpracuje z lokalną społecznością właśnie w oparciu o relacje. Czasami dość specyficzne, że się tak wyrażę. O wielu sprawach nie mamy nawet prawa wiedzieć. Gwarantuję ci jednak, że na Jagiellońskiej wiedzą o nas więcej niż komukolwiek się wydaje.
I na koniec. Świadomość nieuchronności kary jest najlepszą prewencją jaką człowiek do tej pory wymyślił. Akcja, której byliśmy świadkami - od działań policji na drogach po przekazy medialne - ma bardzo silny charakter prewencyjny a jej natężenie w świadomości lokalnej społeczności wywoła pozytywny efekt, który wszyscy będziemy odczuwać jeszcze przez jakiś czas ... chociaż tego pewnie nie zauważy nikt poza policyjną statystyką.
Spokojnie. Szeryf musi podkreślić i silnie zasygnalizować lokalnej społeczności swoją obecność na nowym stanowisku. Trudno stróża prawa obwiniać o to, że pilnuje przestrzegania obowiązującego prawa i przepisów ruchu drogowego. Podreperuje troszkę budżet, poprawi statystki (podciągnie do średniej krajowej), a później przy odrobinie zdrowego rozsądku zaleci swoim podwładnym, aby za mniej istotne wykroczenia częściej stosowali narzędzie upominawcze w postaci pouczenia. Tak bywało w przeszłości, może i tym razem będzie podobnie. A tymczasem noga z gazu i parkować uważniej.
P.S. Kierowców kara się lekko, łatwo i przyjemnie: "Dzień dobry. Mandacik. Tu Pan podpisze. Do widzenia.". Jestem pewny, że są obszary, w których przy odrobinie motywacji, wysiłku i zaangażowania można, a nawet trzeba poprawić skuteczność i nie mam tu na myśli "piwka pod chmurką".