Na dolnym przedmieściu na niezamieszkanej działce właściciele trzymają psa. Owczarek niemiecki. Barry. Pies widzi "swoich " ludzi albo raz dziennie przez 5 minut (jak ma szczęście , że podjadą ) , albo raz na dwa , trzy dni. Na stałe ma rzuconą suchą karme , jak podjadą niby coś tam innego ( być może ciepłego ) przywożą mu do jedzenia. Teraz zima. Woda zamarznięta , sucha karma zmarznięta , oni podjadą lub nie z tym żarciem , bo diabli ich wiedzą czy są codziennie ( różnie bywało, nawet na największym zimnie ) Pies na tych mrozach mniejszych , większych czy największych zawsze tam jest. Buda pod zadaszeniem niby jest , ale swoje lata już ma. W środku "goła", nie wyłożona sianem. Sprawa Barrego zgłaszana i na straż miejską i do KTOZ. Ale dopóki Barry nie zamarznie - NIE zaistnieje. A pewnie nie zamarznie , bo jeszcze młody (ok.3lata ma ) i niby ma super bo biega po całości (całe lato był zamknięty w kojcu , bo na reszcie działki "ludzie" budują sobie dom i robotnicy się kręcili.)
Ale to jest opieka nad psem ? Woda zamarzła to niech je śnieg ?
Niestety , ale pies musi być albo skrajnie wychudzony , albo z ranami na ciele albo już zamarznięty na kość , żeby zgłaszanie zaniedbań przynosiło jakiś wymierny efekt. Inaczej nic to nie daje. Co najwyżej pouczą właściciela , który następnie oblepi płot tabliczkami: proszę nie interesować się moim psem , nie podchodzić , nie dokarmiać i uwaga kamera. A pies jak miał , tak ma.
Właściciele nie mają serca? Kilka dni temu zamarznięte psy. Teraz zaniedbany spaniel w Osieczanach
Na dolnym przedmieściu na niezamieszkanej działce właściciele trzymają psa. Owczarek niemiecki. Barry. Pies widzi "swoich " ludzi albo raz dziennie przez 5 minut (jak ma szczęście , że podjadą ) , albo raz na dwa , trzy dni. Na stałe ma rzuconą suchą karme , jak podjadą niby coś tam innego ( być może ciepłego ) przywożą mu do jedzenia. Teraz zima. Woda zamarznięta , sucha karma zmarznięta , oni podjadą lub nie z tym żarciem , bo diabli ich wiedzą czy są codziennie ( różnie bywało, nawet na największym zimnie ) Pies na tych mrozach mniejszych , większych czy największych zawsze tam jest. Buda pod zadaszeniem niby jest , ale swoje lata już ma. W środku "goła", nie wyłożona sianem. Sprawa Barrego zgłaszana i na straż miejską i do KTOZ. Ale dopóki Barry nie zamarznie - NIE zaistnieje. A pewnie nie zamarznie , bo jeszcze młody (ok.3lata ma ) i niby ma super bo biega po całości (całe lato był zamknięty w kojcu , bo na reszcie działki "ludzie" budują sobie dom i robotnicy się kręcili.)
Ale to jest opieka nad psem ? Woda zamarzła to niech je śnieg ?
Niestety , ale pies musi być albo skrajnie wychudzony , albo z ranami na ciele albo już zamarznięty na kość , żeby zgłaszanie zaniedbań przynosiło jakiś wymierny efekt. Inaczej nic to nie daje. Co najwyżej pouczą właściciela , który następnie oblepi płot tabliczkami: proszę nie interesować się moim psem , nie podchodzić , nie dokarmiać i uwaga kamera. A pies jak miał , tak ma.