Poród w myślenickim szpitalu i wszystko co z nim związane

  • 15 kwi 2016

    Dla jasności moim prowadzącym lekarzem był sam ordynator i nie poinformował mnie , że mama dostaje wypis a dziecko zwykle zostaje. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Remont? Remont na tym oddziale był już zakończony, brakowało może tylko TV w salach. Tam się już to nie zmieni bo szpitalowi zależy na tym by jak najwięcej zarobić na rodzących , a sal i miejsc jest niestety mało więc nie maja gdzie trzymać mam które już są po porodzie.
    Poza tym w tym czasie co ja leżałam na oddziale nie było możliwości wstawania w nocy do dziecka bo pielęgniarki zamykały drzwi i nikogo nie wpuszczały no chyba że ochrzaniały za to , że się dzwoni albo dziecko przebiera lub rozbiera żeby zobaczyć jakie ma rączki czy nóżki. Kobieta, która pragnie i czeka na swoje dziecko chce je mieć wciąż przy sobie by jak najwięcej się nauczyć jeszcze w szpitalu, by w razie czego móc zapytać o pielęgnacje czy tez jak zauważy jakąś zmianę na ciele dziecka, by móc o to zapytać. Więc nie mów mi koleżanko , że dla wygody to wszystko.
    Jestem potwornie niezadowolona z opieki nad moim dzieckiem. Nie kryłam się z tym w szpitalu i nie kryje teraz. Poprzednie dzieci rodziłam w innym mieście z racji tego, że tam mieszkałam. Jak porównać te oba szpitale to ten ma tak przestarzałe metody , że moja mama je pamięta, kiedy rodziła.

    17 31
  • 10 kwi 2016

    Dziewczyny nie polecam szpitala w Myślenicach. Rodziłam w lutym. Sam poród jak najbardziej w porządku, opieka poporodowa też. Natomiast to co się dzieje na neonatologii z dziećmi to zgroza. Mama nie ma prawa rozebrać dzidziusia ani przewinąć! Jakby to nie było jej dziecko... Dzieci są dokarmiane bez wiedzy i zgody matki, potem przywożą na oddział takie z pełnymi brzuszkami i nie ma szans nakarmić dziecka piersią. Jedna się przyznała że karmią dzieci co 3 godziny mlekiem modyfikowanym a druga twierdziła, że to nieprawda :D Brak pomocy ze strony pielęgniarek dla mam , które karmią pierwszy raz. Dzieci są zabierane ok 22 i przywożone nad ranem... nie ma że mama chce mieć dziecko przy sobie. Natomiast na oddziale bez mamy dzieci płaczą i nikt nie zwraca na to uwagi, chyba że im nie dają spać w nocy to porządnie nafaszerują mlekiem i poprawią glukozą żeby być wypoczętą pielęgniareczką... Kiedy dziecko musi zostać kilka dni dłużej np z powodu nasilającej się żółtaczki to mamę wykopują ze szpitala... I to ma być szpital??????? Gdzie jest karmienie na żądanie? gdzie całkowity kontakt z dzieckiem? Pierwszy raz spotkałam się z takim szpitalem. Rodziłam po raz 3 więc wiem co mówię. Po wypisie mama musi dojeżdzać żeby " nakarmić" dziecko kilka razy dziennie. Nakarmić dałam w cudzysłowiu bo kiedy się przyjeżdża z piersiami obolałymi z nadmiaru pokarmu, okazuje się, że dziecko śpi bo jadło przed chwilką swoja mega porcyjkę mleka sztucznego. Możecie mi wierzyć lub nie.. ale krew człowieka zalewa w takich sytuacjach.
    W weekend na oddział dają niedoświadczone, uczące się lekarki ( może nawet nie sa jeszcze lekarzami) , które nie robiąc badań dzieciom, decydują czy żółtaczka wyleczona czy też nie...
    Po prostu koszmar dla mamusi i całej rodziny bo wszyscy czekają na maluszka a trzeba wrócić samemu do domu, w którym stoi łóżeczko.. puste łóżeczko. To jest nieludzkie. W innych szpitalach mama zostaje przy dziecku tak długo jak jest potrzeba hospitalizowania maluszka.
    Dodam jeszcze, że wstrzymane są odwiedziny. Chyba że coś się zmieniło po interwencjach...
    Tatuś nie może zobaczyć dziecka! Za to maja prawo wchodzić na oddział panowie, którzy robią tam remont, w brudnych , okurzonych ubraniach...
    Dziewczyny jeżeli możecie to lepiej jest pojechać do Krakowa rodzić. Ja osobiście nigdy więcej tam nie zamierzam rodzić.

    25 53