Dotykiem, kamień zamieniła,
Co zimnem wiecznym, wydawał się być,
Spojrzeniem, kamień rozkruszyła,
Ożyło w nim to, co potrzebne jest by żyć,
Zesłana z nieba Pani,
Urok Twój Boskością nazwać, to nie grzech,
Przepiękna, prawdziwa Ty,
Bliskością umysłu, wskrzeszasz martwe dusze,
Lecz, czy ja muszę,
Nie,
Ja tego chce,
Oddam swą duszę,
W podróż wyruszę,
Kostucha głucha,
W zmowie z Ojcem czasu,
Cień to zło,
Gdy po mnie pozostanie tu,
Nic nie zrobione,
Nawet nie zaczął,
A już zabierać, karzą nas stąd,
Jakże ubłagać, o jeszcze takie samo,
Przez małą chwilkę,
Przeżyć życie znów,
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie szedł prosto szybkim krokiem.
Nie podeptałbym swych marzeń, nie zapomniałbym o celu.
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie oślepił zdrowej myśli.
Nie żałowałbym dziś czynów, przeszłość dumą by mą była.
Znowu idę, walczyć z sobą. Tworzyć nowe co nastąpi.
Znowu pragnę, znowu czuję. Choć to było zapomniane.
Cud nad człekiem po upadku, czyni Anioł w Jej osobie.
Stare nowym dziś się staje, nowe stare, wskrzesza dzisiaj.
Jutro przybądź, nim się staniesz. Tym złym starym, co gdzieś żyjesz.
Gdzieś głęboko jest ukryty świat ten, co istnieć nie może.
Ona czuwa, straży nad nim. By w odległym spał kolorze.
By się nigdy nie obudził, bo obudzić się nie może.
Realizm umarł,
Ja, w pięknym poczuciu spełnienia marzeń trwałem,
Krótka to przygoda możliwych niemocy,
Zadała cios,
Rozcięła me serce sztyletem podstępnie,
Realizm narodził się na nowo,
Ślepe spojrzenie zobaczyło,
Pozory skały zamienione w piach,
Jeszcze raz, ranna dusza z miłości umiera,
Czy ona w naturze ma moc krzywdzenia,
Dlaczego mi nie wierzy,
Prawdziwe jest oddanie, mojego świata Jej,
A Ona, jak bestia, rani,
Gdy zapominam, przychodzi,
Niech zniknie,
W mieście spiral, bałaganów,
Hańby, ukrytych zdarzeń,
Biegają, próbują coś dogonić i złapać ludzie,
Ludzie wirtualnych marzeń,
W świecie pozorów, co tak naprawdę go nie ma,
Samotność przyjacielem jest,
Światła prędkość przenosi człowieka,
Co myśli, że przyjaciela swego, zna,
Odejdź od monitora i zauważ,
Że wokół Ciebie, realny świat, pięknie dzieje się,
Dotykiem, kamień zamieniła,
Co zimnem wiecznym, wydawał się być,
Spojrzeniem, kamień rozkruszyła,
Ożyło w nim to, co potrzebne jest by żyć,
Zesłana z nieba Pani,
Urok Twój Boskością nazwać, to nie grzech,
Przepiękna, prawdziwa Ty,
Bliskością umysłu, wskrzeszasz martwe dusze,
Lecz, czy ja muszę,
Nie,
Ja tego chce,
Oddam swą duszę,
W podróż wyruszę,
Kostucha głucha,
W zmowie z Ojcem czasu,
Cień to zło,
Gdy po mnie pozostanie tu,
Nic nie zrobione,
Nawet nie zaczął,
A już zabierać, karzą nas stąd,
Jakże ubłagać, o jeszcze takie samo,
Przez małą chwilkę,
Przeżyć życie znów,
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie szedł prosto szybkim krokiem.
Nie podeptałbym swych marzeń, nie zapomniałbym o celu.
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie oślepił zdrowej myśli.
Nie żałowałbym dziś czynów, przeszłość dumą by mą była.
Znowu idę, walczyć z sobą. Tworzyć nowe co nastąpi.
Znowu pragnę, znowu czuję. Choć to było zapomniane.
Cud nad człekiem po upadku, czyni Anioł w Jej osobie.
Stare nowym dziś się staje, nowe stare, wskrzesza dzisiaj.
Jutro przybądź, nim się staniesz. Tym złym starym, co gdzieś żyjesz.
Gdzieś głęboko jest ukryty świat ten, co istnieć nie może.
Ona czuwa, straży nad nim. By w odległym spał kolorze.
By się nigdy nie obudził, bo obudzić się nie może.
Realizm umarł,
Ja, w pięknym poczuciu spełnienia marzeń trwałem,
Krótka to przygoda możliwych niemocy,
Zadała cios,
Rozcięła me serce sztyletem podstępnie,
Realizm narodził się na nowo,
Ślepe spojrzenie zobaczyło,
Pozory skały zamienione w piach,
Jeszcze raz, ranna dusza z miłości umiera,
Czy ona w naturze ma moc krzywdzenia,
Dlaczego mi nie wierzy,
Prawdziwe jest oddanie, mojego świata Jej,
A Ona, jak bestia, rani,
Gdy zapominam, przychodzi,
Niech zniknie,
W mieście spiral, bałaganów,
Hańby, ukrytych zdarzeń,
Biegają, próbują coś dogonić i złapać ludzie,
Ludzie wirtualnych marzeń,
W świecie pozorów, co tak naprawdę go nie ma,
Samotność przyjacielem jest,
Światła prędkość przenosi człowieka,
Co myśli, że przyjaciela swego, zna,
Odejdź od monitora i zauważ,
Że wokół Ciebie, realny świat, pięknie dzieje się,
WAŻnE JaK RóNOWAgA w UMYŚLE
WAŻNE JAK RÓWNOWAGA W UMYŚLE
Świt w Świecie stworzony by był,
By trwał,
By działo się dobrze w tym Świecie,
Czym?
By trwał,
I o to zagadka,
To zwrotka jest druga,
Kontra Człeku drogi,
Zagadka co Człowiek by mógł,
Gdyby tylko do iskry w Umyśle Swym, Swej Duszy wnętrza dotarł,
Czytasz, to rozmyślaj,
I pomyśl gdzie jesteś,
Do wnętrza Swej Duszy zapukaj
Jakie gimnazjum
Dotykiem, kamień zamieniła,
Co zimnem wiecznym, wydawał się być,
Spojrzeniem, kamień rozkruszyła,
Ożyło w nim to, co potrzebne jest by żyć,
Zesłana z nieba Pani,
Urok Twój Boskością nazwać, to nie grzech,
Przepiękna, prawdziwa Ty,
Bliskością umysłu, wskrzeszasz martwe dusze,
Lecz, czy ja muszę,
Nie,
Ja tego chce,
Oddam swą duszę,
W podróż wyruszę,
Kostucha głucha,
W zmowie z Ojcem czasu,
Cień to zło,
Gdy po mnie pozostanie tu,
Nic nie zrobione,
Nawet nie zaczął,
A już zabierać, karzą nas stąd,
Jakże ubłagać, o jeszcze takie samo,
Przez małą chwilkę,
Przeżyć życie znów,
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie szedł prosto szybkim krokiem.
Nie podeptałbym swych marzeń, nie zapomniałbym o celu.
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie oślepił zdrowej myśli.
Nie żałowałbym dziś czynów, przeszłość dumą by mą była.
Znowu idę, walczyć z sobą. Tworzyć nowe co nastąpi.
Znowu pragnę, znowu czuję. Choć to było zapomniane.
Cud nad człekiem po upadku, czyni Anioł w Jej osobie.
Stare nowym dziś się staje, nowe stare, wskrzesza dzisiaj.
Jutro przybądź, nim się staniesz. Tym złym starym, co gdzieś żyjesz.
Gdzieś głęboko jest ukryty świat ten, co istnieć nie może.
Ona czuwa, straży nad nim. By w odległym spał kolorze.
By się nigdy nie obudził, bo obudzić się nie może.
Realizm umarł,
Ja, w pięknym poczuciu spełnienia marzeń trwałem,
Krótka to przygoda możliwych niemocy,
Zadała cios,
Rozcięła me serce sztyletem podstępnie,
Realizm narodził się na nowo,
Ślepe spojrzenie zobaczyło,
Pozory skały zamienione w piach,
Jeszcze raz, ranna dusza z miłości umiera,
Czy ona w naturze ma moc krzywdzenia,
Dlaczego mi nie wierzy,
Prawdziwe jest oddanie, mojego świata Jej,
A Ona, jak bestia, rani,
Gdy zapominam, przychodzi,
Niech zniknie,
W mieście spiral, bałaganów,
Hańby, ukrytych zdarzeń,
Biegają, próbują coś dogonić i złapać ludzie,
Ludzie wirtualnych marzeń,
W świecie pozorów, co tak naprawdę go nie ma,
Samotność przyjacielem jest,
Światła prędkość przenosi człowieka,
Co myśli, że przyjaciela swego, zna,
Odejdź od monitora i zauważ,
Że wokół Ciebie, realny świat, pięknie dzieje się,
Czytanie poezji pod choinką
Dotykiem, kamień zamieniła,
Co zimnem wiecznym, wydawał się być,
Spojrzeniem, kamień rozkruszyła,
Ożyło w nim to, co potrzebne jest by żyć,
Zesłana z nieba Pani,
Urok Twój Boskością nazwać, to nie grzech,
Przepiękna, prawdziwa Ty,
Bliskością umysłu, wskrzeszasz martwe dusze,
Lecz, czy ja muszę,
Nie,
Ja tego chce,
Oddam swą duszę,
W podróż wyruszę,
Kostucha głucha,
W zmowie z Ojcem czasu,
Cień to zło,
Gdy po mnie pozostanie tu,
Nic nie zrobione,
Nawet nie zaczął,
A już zabierać, karzą nas stąd,
Jakże ubłagać, o jeszcze takie samo,
Przez małą chwilkę,
Przeżyć życie znów,
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie szedł prosto szybkim krokiem.
Nie podeptałbym swych marzeń, nie zapomniałbym o celu.
Może, gdy bym skręcił w tedy. Nie oślepił zdrowej myśli.
Nie żałowałbym dziś czynów, przeszłość dumą by mą była.
Znowu idę, walczyć z sobą. Tworzyć nowe co nastąpi.
Znowu pragnę, znowu czuję. Choć to było zapomniane.
Cud nad człekiem po upadku, czyni Anioł w Jej osobie.
Stare nowym dziś się staje, nowe stare, wskrzesza dzisiaj.
Jutro przybądź, nim się staniesz. Tym złym starym, co gdzieś żyjesz.
Gdzieś głęboko jest ukryty świat ten, co istnieć nie może.
Ona czuwa, straży nad nim. By w odległym spał kolorze.
By się nigdy nie obudził, bo obudzić się nie może.
Realizm umarł,
Ja, w pięknym poczuciu spełnienia marzeń trwałem,
Krótka to przygoda możliwych niemocy,
Zadała cios,
Rozcięła me serce sztyletem podstępnie,
Realizm narodził się na nowo,
Ślepe spojrzenie zobaczyło,
Pozory skały zamienione w piach,
Jeszcze raz, ranna dusza z miłości umiera,
Czy ona w naturze ma moc krzywdzenia,
Dlaczego mi nie wierzy,
Prawdziwe jest oddanie, mojego świata Jej,
A Ona, jak bestia, rani,
Gdy zapominam, przychodzi,
Niech zniknie,
W mieście spiral, bałaganów,
Hańby, ukrytych zdarzeń,
Biegają, próbują coś dogonić i złapać ludzie,
Ludzie wirtualnych marzeń,
W świecie pozorów, co tak naprawdę go nie ma,
Samotność przyjacielem jest,
Światła prędkość przenosi człowieka,
Co myśli, że przyjaciela swego, zna,
Odejdź od monitora i zauważ,
Że wokół Ciebie, realny świat, pięknie dzieje się,