religia jak supermarket?

  • 23 maj 2011

    Przepraszam Myśleniczaninie007 za to, że przetransformowałem Twój nick w pierwszym poście. Dopiero teraz zauważyłem. Nie było to moim zamiarem - po prostu lapsus wynikający z pośpiechu i zmęczenia.

  • 23 maj 2011

    Luna pisze o tożsamości, która jest elementem właściwym gatunkowi ludzkiemu od zarania dziejów, a która kształtowała się w sposób długotrwały. Myślę, że ta wartość, stanowiąca immanentny składnik istoty rozumnej, spełnia przede wszystkim rodzaj mechanizmu obronnego, sprawiając jednocześnie, że świat jest ciekawszy. Obronnego dlatego, że ostrzega przed zagrożeniem obcą tożsamością - nie wartościując oczywiście. Dopóki istniejemy na świecie zawsze będzie obecne zagrożenie ze strony innego, obcego kulturowo elementu i nie sugeruję bynajmniej, że niebawem będziemy wszyscy pokazywać się publicznie w burce, nikabie czy czadorze albo pląsać w rytm punjabskich czy koreańskich zaśpiewek - to by było nawet na swój sposób zabawne.
    Chodzi mi o zagrożenie dla obyczajów bez których dzisiaj raczej nie potrafilibyśmy żyć, a które dla innych są niepożądane i dlatego rugowane. Oczywiście można mówić - wszystko jest ok, trzeba szanować odmienności - owszem szanujmy lecz jednocześnie nie dajmy się zdominować, bo wtedy pozostanie już tylko pokora.
    Warto to rozważyć, chyba że atrakcyjniejsze jest bicie w czambuł katolicyzmu. Można wybierać - wolna wola jest olbrzymią naszą wartością - więc cieszmy się nią bo być może niedługo już z niej nie będziemy mogli korzystać.

  • 23 maj 2011

    "Zadziwia mnie Twoje podejscie do roli katolicyzmu jako "strażnika - sygnalizatora" dla współczesnej Europy. Zastanówmy się przez chwilę, co autor miał na myśli? Może to że katolicyzm jako religia która rozpanoszyła sie w Europie przez tysiąclecia wycinając w pień innowierców pod sztandarem krzewienia "jedynej prawdziwej wiary"? Ogniem i mieczem zapewniła sobie wyłączność na proceder ubezwłasnowolnienia państw europejskich i zrobienia sobie z nich wasali dla ówczesnego Rzymu a późniejszego Watykanu.” - odpowiadam: autor miał na myśli współczesny kościół, który przestrzega przed niebezpieczeństwami związanymi z fanatyzmem religijnym, zagrożeniem, które sam kiedyś - bardzo dawno temu - stwarzał, w tym sensie przestrzega przed powielaniem własnych błędów. Niestety niektórzy są tak zacietrzewieni i pałają jakąś niezrozumiałą, chyba genetyczną, nienawiścią do kościoła katolickiego, że gotowi są stawiać na jednej szali współczesny islam z współczesnym chrześcijaństwem!
    Dziwnym zbiegiem okoliczności najczęściej są to osoby, które hołdują niemal bezwzględnie pojmowanej wolności, a pod pojęciem postępu widzą wypaczone równouprawnienie wszystkich i wszystkiego, nie dostrzegając, że w istocie takie rozumowanie prowadzi do autodestrukcji.

    Tolerancyjnym należy być, ale w granicach zdrowego rozsądku tzn. nie może to być ślepa akceptacja dla każdej odmienności, która rodzi zagrożenie w bliższej bądź dalszej perspektywie.

    Czy naprawdę nie dostrzega mój szanowny interlokutor tego o czym mówi się już od dawna, że powoli nasz kontynent zamienia się w Eurabię?
    Może i widzi ale zgodnie z duchem dziwnie pojmowanego postępu, zdaje się przyjmować, że jest to nieuniknione i nieodwracalne, a może po prostu akceptuje ten stan bo jest mu to obojętne. Czy naprawdę wierzy, że imigranci zasymilują się z ludnością tubylczą?
    Przecież zdaje się ironizować: "Coraz więcej nieochrzczonych heretyckich dzieci "łazi" po ulicach Paryża, Madrytu, Londynu, Frankfurtu czy Warszawy. Coraz więcej młodych zaczyna zadawać coraz więcej trudnych pytań związanych z rewelacjami o dotąd ukrywanym życiu za kulisami Kościoła. A to burzy "odwieczny boski porządek” - szanowny Myśleniczaninie, kolejny wybieg z gatunku demagogii, charakterystycznej polityce.
    Sugerujesz, że jestem przeciwny imigrantom, ponieważ snują się po ulicach europejskich metropolii, tylko dlatego, że są wyznawcami innej od - jak łaskawy byłeś to ująć - "jedynie słusznej religii".
    Otóż rozczaruję Cię, nie ma dla mnie żadnego znaczenia wyznanie tych, którzy "łażą" po ulicach. Jeżeli nie ograniczają niczyjej wolności, mogą być nawet wyznawcami Najwyższego Uzależnionego - nie ma to dla mnie znaczenia. Problem zaczyna się wówczas gdy wkraczają z własnymi regułami w zastane obyczaje i normy (i nie chodzi mi tutaj o normy właściwe jedynie chrześcijaństwu), narzucając swoją wizję świata i własne prawo - być może brzmi to niegroźnie i dla niektórych pachnie folklorem ale w dłuższej perspektywie może okazać się druzgocące.
    Wydaje mi się, że nie jest Ci obojętny los naszego kontynentu skoro czujesz taką sympatię do "zagranicy". Czy nie przeszkadza Ci to - mój drogi polemisto - że jesteś skłonny atakować kościół, który tak naprawdę globalnie nie wyrządza już nikomu krzywdy (tylko nie pisz po raz kolejny ile to spraw zamiata pod dywan), zamiast ostrze swojej krytyki skierować w inne realne zagrożenia dla ideałów, którym zdajesz się hołdować, podobnie zresztą jak ja?
    Tak na marginesie to nie wiem czy zauważyłeś ale wierni kościoła katolickiego już od dłuższego czasu spełniają rolę chłopców do bicia, a w niektórych regionach globu są wprost ofiarami prześladowań. Czy nie uważasz, że ten fakt wystarcza ażeby odkupić to czego dopuściła się władza kościelna na przestrzeni wieków? A może trzeba go zmieć z powierzchni ziemi, żeby inne naprawdę ekspansywne religię miały miejsce?

  • 23 maj 2011

    "I może dla tego zadziwiająca jest bojażń w związku z ekspansją innowierców, emigrantów z różnych stron świata którzy stanowia zagrożenie dla jedynie "słusznej" religii Swiata?" - masz rację, z tym tylko zastrzeżeniem, że jedynie co do "może". Chyba mnie błędnie oceniłeś, nie występuję z pozycji bezrefleksyjnego brytana Watykanu ds. krzewienia wiary, w swoim rozumowaniu opieram się nie na dogmatach - choć pewnie powinienem jako osoba wierząca - lecz wbrew pozorom na racjonalizmie. Dlatego moje nawiązanie do "wojującego" islamu nie ma na celu obrony wiary czy religii - jak wolisz - ale tożsamości europejskiej w sensie ogólnym. Dorobku kulturowego, dzięki któremu możemy dzisiaj swobodnie prowadzić tą dyskusję, nie obawiając się, że spotkają nas przykre tego konsekwencje - włącznie z dekapitacją na oczach rodziny.
    Dorobku wynikającego w równej mierze z nauki społecznej kościoła katolickiego jak i laickich prądów umysłowych.

  • 23 maj 2011

    Myśleniczanienie997:
    Znowu w ten sam sposób przeinaczasz moją wypowiedź, unikając odpowiedzi na proste pytania. Naprawdę przy takiej sofistyce wnoszę, że jesteś politykiem, a jeśli nie to powinieneś zboczyć w tę stronę - sukces murowany - ludzie z reguły są niewymagający.

    Nawet mi przez myśl nie przeszło, że mówiąc o "rodzącym się państwie polskim" chodziło Ci o X wiek i Chrzest Polski - myślałem że polemizujemy na poważnie. W dodatku odpowiedź poprzez odesłanie mnie do Wikipedii mówi samo przez się - spokojnie Myśleniczaninie007, tylko spokój nas uratuje.

    Mimo wszystko ponawiam prośbę o odpowiedź na pytania, które Ci zadałem, ja jak pewnie zauważyłeś odnoszę się (przynajmniej staram) do każdej Twojej myśli - bo tego wymaga szacunek dla adwersarza. Więc żeby nie być gołosłownym:

    Wciąż i wciąż wałkujemy od nowa ten sam temat - przewiny kościoła rzutujące na jego dzisiejsze postrzeganie, nie będę już po raz kolejny pisał o różnicach między kościołem jako instytucją a religią wiernych (odsyłam do poprzednich postów), bo ten argument jest dla Ciebie niestrawny. Bez obrazy za zwrot ad personam ale swoim uporem sprawiasz wrażenie osoby, która uczepiła się jednego wózka i jedzie na nim, mimo że kółka już dawno odpadły.

  • 22 maj 2011

    Jeśli dobrze zrozumiałem to twierdzisz, że panaceum na odwrót wiernych od kościoła jest sztuczne podgrzewanie konfliktów religijnych w sytuacji kiedy nie jest to trudne. Odpowiem w ten sposób - konflikt na tle religijnym jest nieunikniony w obecnej Europie, inaczej - chodzi o starcie religii z ateistycznym podejściem do życia. I bynajmniej nie religii chrześcijańskiej, która na razie spełnia rolę strażnika - sygnalizatora, a że jest słaba jak wspomniałeś to łatwo jest jej zadawać ciosy, nie dostrzegając realnego zagrożenia ze strony ekspansywnego islamu. Zastanawiam się tylko jak długo będące w istocie w opozycji do siebie światopoglądy - jeden prezentowany przez Ciebie - prostolinijnie postępowy, drugi przez skrajny islam - fundamentalistycznie religijny - będą współegzystowały w tej "zagranicy" o której tak chwalebnie się wypowiadasz. Kiedy dojdzie do zwarcia, którego pojedyncze symptomy już się pojawiają (przykładowo sprawa reżysera holenderskiego Theo van Gogha)? Póki co bijmy chrześcijaństwo, dopieszczajmy muzułmanów bo stanowią egzotykę w Europie, a to z uwagi na świętą i nienaruszalną tolerancję, a na koniec jak przyjdzie się sprzeciwić ich nadmiernie roszczeniowej postawie, zawsze można powiedzieć jak Myśleniczanin007 - to kościół podgrzewa konflikt na tle religijnym, tyle, że wtedy nie będzie już to takie zabawne.

    Rozumiem, że dla Ciebie racjonalna polemika to polemika pozorna, z osobami o tych samych poglądach, zatem pewnie z osobami, z którymi w istocie nie można polemizować. Chyba, że jedynie za granicą żyją jednostki, które są godne mistrza, i prezentują jego poziom intelektualny, zaś w Polsce to sam ciemnogród i wsteczniactwo. Oj, źle się dzieje w państwie duńskim. Źle.

    I miałem już w zasadzie kończyć ale zauważyłem dopiero teraz ostatni margines Twojej wypowiedzi. Masz rację Boga nie ma - jest to "fakt niepodważalny" - demagogicznie uzasadniony - naukowo niepotwierdzony. Amen.

  • 22 maj 2011

    Dziwi Cię, że podnoszę kwestię Cesarstwa Rzymskiego. Dziękuję za docenienie, jednak nie jestem godzien. Jak zapewne wiesz można debatować na temat przyczyn upadku Imperium. Poza sporem jest raczej rozrośnięta machineria biurokratyczna i niewydolność administracyjna państwa, również nie można negować tego o czym uprzejmy byłeś wspomnieć poprzez analogię do państwa polskiego, a mianowicie prywaty i pędu ku władzy. Natomiast olbrzymią równie destrukcyjną siłą była zapaść obyczajów, brak moralnej dyscypliny i poczucia tożsamości. Tymczasem w Europie obserwujemy podobne zjawisko - czy nie jest czymś zastanawiającym struktura administracyjna Unii Europejskiej z jednej strony, z drugiej bezrefleksyjna tolerancja dla wszystkiego co mocno odbiega od racjonalnego myślenia i poczucia smaku i to tylko pod pretekstem humanizmu??

    W którym miejscu twierdziłem, że jedynym ratunkiem dla Europy jest kościół. Byłbyś łaskaw wskazać? Pisałem o wartościach chrześcijańskich, zresztą nie wyłącznie, bo dotyczących także tradycji judeochrześcijańskiej - chodzi mi o uniwersalne przykazania - vel tablicę Mojżeszową.

    Jak Twoim zdaniem miałby na trudne pytania odpowiadać kościół? Tłumacząc wszystko na zdrowy rozum? Sprawy, które są zawiłe ze swojej natury bo dotyczą teologii ma tłumaczyć w kategoriach nauki? Mam nadzieję, że rozumiemy się w kwestii różnicy pomiędzy wiarą i nauką? Nawet gdyby hipotetycznie przyjąć, że należy bezwzględnie wyjaśniać wszystko, nawet dogmaty, jak pierwszoklasiście pierwszą czytankę, to czy jesteś pewien, że za x lat nie zarzuci się kościołowi, że posługiwał się śmiesznymi z ówczesnego punktu widzenia kategoriami wiedzy, tak samo jak dzisiaj wytyka się mu, że w wiekach średnich komicznie tłumaczył zasady wiary?

  • 22 maj 2011

    Co do Stanów Zjednoczonych to wskazałem jedynie, że myślenie tych, którzy tworzyli to państwo oparte było na kanonie wartości chrześcijańskich.
    Ależ w punkcie, w którym piszesz o wierze, chyba się nie zrozumieliśmy, ja krytykuję właśnie sposób w jakim dokonujesz oceny kościoła. Relatywizujesz kościół do roli instytucji, ja zaś mówię o kościele w sensie transcendentnym i obejmującym zarazem rzesze wiernych, a nie instytucji, która jest niczym innym jak formą organizacyjną władzy. Dlatego protestuję przeciwko laniu na oślep całego kościoła, tylko dlatego, że nie podoba Ci się co robili i robią księża.

    Tego że teoria heliocentryczna stwarzała zagrożenie dla pozycji ówczesnego kościoła nie mam zamiaru negować, sprzeciwiam się jedynie Twojej ocenie kontestowania przez kościół rewolucyjnych tez. To że wynikało ono z żywotnych interesów kościoła nie budzi wątpliwości, w przeciwnym wypadku z jakiej racji miałby się im sprzeciwiać. Wskazać jedynie wypada, że taki oportunizm to nie była domena wyłączna kościoła. W tym sensie argument wskazujący poprzez twierdzenie, iż kościół protestował przeciwko teorii heliocentrycznej, na to, że jest instytucją złą, jest równie trafny co twierdzenie w oparciu o ten sam argument, że władza jest be, bo przecież również niektórzy przedstawiciele laiccy byli przeciwni heliocentryzmowi.

  • 22 maj 2011

    Podoba mi się Luna to co napisałaś. Można się różnić w wielu kwestiach, można wierzyć bądź nie, ale odrzucanie a priori istnienia Najwyższej Substancji jest dla mnie wyrazem arogancji i przekonania, że gatunek ludzki jest bytem najdoskonalszym, co trąca doskonałym ale zarozumialstwem.

    W zasadzie miałem już nie odpisywać Myśleniczaninowi007 jednak Twój wpis skłonił mnie do odpowiedzi na prostą sofistykę i zarzuty, którymi - w tonie godnym najwyższego lotu polityka - przeinaczył moją wypowiedź.

    Zatem Myśleniczaninie007:
    Napisz mi proszę kiedy kościół został "ożeniony" z rodzącym się państwem polskim. Chyba nie chodzi Ci o ustawy ustrojowe po odzyskaniu niepodległości czy też Konstytucję Marcową. Jeśli tak to wskaż mi gdzie istnieje choćby ślad prawny takiego ożenku (bo chyba nie chodzi Ci o preambułę do Konstytucji Marcowej, czy konkordat z 1925 r.). Poza tym zarzucanie kościołowi katolickiemu, że oddziaływał na władzę w naszym nieszczęśliwym kraju jest zastanawiające, skoro był on tutaj obecny przez setki lat, a społeczeństwo polskie jest od wieków społeczeństwem katolickim. A może Twoim zdaniem państwo polskie powinno było zostać "ożenione" z buddyzmem bądź Kościołem Zjednoczenia Sun Myoung Moona? Doprawdy pokrętna jest Twoja logika.

  • 20 maj 2011

    Reasumując - nie da się ocenić założeń myślowych poprzednich pokoleń przez pryzmat dzisiejszej wiedzy, choć takie zestawienie narzuca ocenę to jest tendencyjne i powierzchowne. Szanowny Myśleniczaninie007 warto od czasu do czasu wyjść poza swoje własne horyzonty i spojrzeć na rzecz trochę bardziej obiektywnie.
    Wszak wartości chrześcijańskie są jedynym spoiwem w dzisiejszych czasach, które może powstrzymać Europę przed załamaniem, porównywalnym do upadku Imperium Rzymskiego, a ciągła nagonka na kościół służy tak naprawdę jedynie osłabianiu Starego Kontynentu, stanowiąc wodę na młyn dla silniejszych i bardziej zdyscyplinowanych społeczności. A nawiązując do przytoczonego przez Ciebie przykładu USA, to jak zwracał uwagę R. Kagan - tym co odróżnia Amerykę od Europy jest przywiązanie do tradycji i trzeźwy osąd zagrożenia, natomiast Europa pogrążyła się w przekonaniu o tym, że stanowi prawdziwy raj - rodzaj utopii powstałej na skutek relatywizmu moralnego i permisywizmu. To tak off topic ale warto mieć i to na uwadze zanim podejmiemy działania destrukcyjne.

  • 20 maj 2011

    Po czwarte wreszcie primo:
    Kolejna próba wyszydzenia chrześcijaństwa poprzez anachroniczne i sofistyczne sztuczki to powołanie się na historię Galileusza, Kopernika czy Kolumba i cytat z wypowiedzi św. Tomasza z Akwinu. Należy pamiętać, że teoria heliocentryczna odwróciła naukowy paradygmat, stanowiąc jedną z największych rewolucji w historii nauki. Naturalnym zatem jest, że spotkała się z reakcją konserwatystów i to nie tylko w łonie kościoła instytucjonalnego ale też w środowisku akademickim. Podobną rewolucję przeprowadził Newton aby później inni wykazali, że jego prawa dynamiki nie są uniwersalne. Mam tu na myśli zwłaszcza A. Einsteina, który w bliższym nam czasie dokonał podobnego przewrotu wprowadzając ogólną i szczególną teorię względności - do dziś toczą się spory o jej słuszność i naukowe udowodnienie. To jest kwestia zmiany paradygmatu, o którym mówił Popper. Nie może więc dziwić opór również ze strony kościoła.
    Kwestii prezerwatyw nie będę nawet komentował.

  • 20 maj 2011

    Po drugie primo:
    Kościół nie może być utożsamiany wyłącznie z jego instytucjonalną postacią, stanowią go bowiem wierni. I to adresuję także do Luny, która zdaje się to dostrzegać lecz wyciąga pokrętne wnioski. Jeszcze raz należy podkreślić kościół to nie hierarchowie, to nie struktura ale ludzie kierujący się w życiu uniwersalnymi wartościami i przykazaniami.

    Po trzecie primo:
    Nie rozumiem przykładu z Konstytucją Stanów Zjednoczonych. Nie sposób bowiem zaprzeczyć, ze u jej podstaw legły ideały chrześcijaństwa, Ojcowie Założyciele zresztą się do nich odwoływali. W treści konstytucji brak było wzmianki o wolności wyznania, gwarancja tego typu pojawiła się dopiero w pierwszej poprawce. Nie zmienia to jednak faktu, że społeczność amerykańska, prodemokratyczna, przesiąknięta była duchem chrześcijańskiego myślenia – ściślej protestantyzmu.
    Po drugie podniesiony przez Ciebie argument mający w założeniu ośmieszyć kościół, jest co najmniej podwójnie chybiony. Po pierwsze, rozumiem, że uznajesz ustawę zasadniczą USA za pewien ideał i wzór prawodawczy ale zważ, że niekoniecznie musi tak być. Po drugie próba zironizowania cytowanej przez Ciebie opinii przedstawicieli kościoła na temat sztandarowej wartości konstytucji - wolności, jest sama w sobie zabawna - starasz się ją zdeprecjonować odwołując się do niedostrzegania przez nich istnienia innych wyznań. Jak zatem Twoim zdaniem powinna ona brzmieć? Czy tak: "nie ma wolności bez prawdziwego Boga, Jahwe, Allaha, Buddy, Wisznu, Kriszny, Isztar, Mitry, Zeusa, Jupitera, na wielebnym Johnsonie kończąc, albo nie kończąc i idąc in continuum? Przypominam, że Najwyższym Bytem w religii chrześcijańskiej jest właśnie Bóg.

  • 20 maj 2011

    Do Myśleniczanin007:
    No proszę, modnego antyklerykalizmu ciąg dalszy – inaczej przejazd po bandzie.
    OK. No to po kolei.
    Pozwól, że pojadę klasykiem.
    Zatem, po pierwsze primo:
    Popełniasz podstawowy błąd przy ocenie zdarzeń historycznych - popadasz w anachronizm, nie da się dokonywać oceny sposobu myślenia i postępowania poszczególnych jednostek i grup społecznych, których już dawno nie ma, rozumując kategoriami współczesnymi. Porównywanie dawnych zaszłości do chwili obecnej jest obarczone podstawowym błędem wynikającym z różnicy dorobku kulturowego oceniającego i ocenianego. Nie można zasadnie twierdzić, że np. filozofowie jońscy upatrujący przyczyny wszechrzeczy w poszczególnych żywiołach, czy eleaci ze swoimi paradoksami mylili się, czy też popadali w infantylizm, bo dzisiejsza wiedza dostarcza dowodów przeciwnych ich filozofii i tezom. Dziwnym trafem jednak, akurat w odniesieniu do myślicieli niezwiązanych z chrześcijaństwem, tego się nie robi - pełna wyrozumiałość. Próba dyskredytowania myślenia ludzi z minionych epok historycznych, posługując się dzisiejszymi konwencjami myślowymi jest klasycznym sofizmatem, który dla niewymagających stwarza pozory prawdy. Tak jednak nie jest.

  • 19 maj 2011

    Powracając do punktu wyjścia - zarówno patriarchat jak i matriarchat, jako dwie skrajności, są pewnymi sposobami postrzegania relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną, które same w sobie nie są jeszcze destrukcyjne, patologiczne jest natomiast nadużywanie przywilejów z nimi związanych. To prawda, że kościół instytucjonalny ma sporo na sumieniu - na pewno nie więcej niż władza świecka - ale w niczym nie umniejsza to roli jaką odegrał w rozwoju społecznym ocenianym pod kątem instytucji prawnych i kształcenia. Ostatecznie można opowieści o Świętym Oficjum, paleniu czarownic i papieżach wykolejeńcach powtarzać jak mantrę, czyniąc rzeczy za pomocą słów, tylko po co? Nudne to i powierzchowne.
    Tak na marginesie: proponuję najpierw sprawdzić, jakie osoby powszechnie uznaje się za Ojców Kościoła, zanim zaprezentujesz kolejne cytaty, wprowadzając zainteresowanych w błąd.

  • 19 maj 2011

    To osobliwe postrzeganie kobiet i aktu seksualnego nie jest wyłącznie związane z chrześcijaństwem, podporządkowanie kobiety mężczyźnie, szczególne relacje w rodzinie, dotyczą zwłaszcza wschodnich religii a w szczególności konfucjanizmu.
    Traktowanie kobiety w urągający godności człowieka sposób ma swoje źródło raczej w braku dostatecznej edukacji - nie zaś dogmatów wiary - przede wszystkim wynikającym ze stopnia rozwoju cywilizacyjnego - nikłego w przypadku przywoływanego przez Ciebie "procesu czarownic". Inaczej mówiąc jest to raczej rzecz czasu aniżeli religii, ewoluującego sposobu jej interpretacji.
    Przypisywanie chrześcijaństwu wyłącznej odpowiedzialności za zło, którego ludzkość doświadczyła, jest równie trafne co przyznanie, że za obecny stan cywilizacyjny krajów Afryki odpowiedzialność wyłączną ponosi kolonializm.

  • 19 maj 2011

    Tak ad rem.
    Patriarchat i matriarchat stanowią jedynie przeciwstawne paradygmaty, na które składa się zespół przekonań wynikający ze zbiorowej świadomości, a mający podłoże kulturowe i związany z dominacją jednej lub drugiej płci. Religia choć jest instrumentem dającym bodźce dla kształtowania się kultury sama w sobie nie przesądza jeszcze o określonym wzorcu światopoglądowym.
    To prawda, że pierwotne religie oparte były na matriarchalnym paradygmacie by z czasem przekształcił się on w myślenie patriarchalnymi kategoriami, co nie zmienia faktu, że to nie religia a konkretne jednostki wypaczają jej sens swobodnie interpretując jej założenia bądź nawet idąc im wbrew. W tym kontekście niezrozumiałe jest powołanie przez Ciebie bandy psychopatów i dewiantów,i ich równie głębokich co groteskowych przemyśleń, jako odpowiedzi na mój post. Równie dobrze można by przytoczyć światłe wypowiedzi takich tuzów intelektualnych jak Pol Pot, Idi Amin czy Bokassa et consortes, tylko po to by udowodnić, że władza deprawuje. Warto przy tym wziąć i to pod uwagę, że przedstawione przez Ciebie cytaty dotyczą w zasadzie okresu średniowiecza, który np. w krajach muzułmańskich trwa nadal, a stosunek do kobiet jest tam jeszcze gorszy niż w wiekach średnich na Starym Kontynencie, więc nie wiem czego mają dowodzić.

  • 17 maj 2011

    Religia od zawsze nastawiona jest na zysk, zresztą wiara również. Religia na zysk w postaci władzy, pieniędzy, możliwości, a wiara (każda) na zysk w postaci jakiejś nagrody wiecznej. Tylko nie jest to zysk wynikający z pracy, a z oszustwa. I to już nie jest dobre.

    Gdybym chciał porównywać zbrodnie KRK do zbrodni III Rzeszy bądź Komunizmu, podejrzewam, że najbardziej krwawa była by ta pierwsza lista :)

    Dzięki niejakiemu TactusAbsonus w sposób zupełnie niewinny dowiedziałem się, że wiara to jest oszustwo tut court. Dobrze, że jeszcze są na świecie tacy ludzie, którzy znajdą w sobie dość siły aby zupełnie bezinteresownie uświadomić takie bezrefleksyjne jednostki jak ja, że podążają złą drogą. Wszak błądzić jest rzeczą ludzką. Dobrze zatem, że TactusAbsonus rzuca prawdziwe światło na mroki średniowiecza tkwiące w każdym wierzącym i z gracją, perfekcją i wirtuozerią godną mistrzów obala te wszystkie śmieszne mity i zabobony, a to wszystko okraszone niepodważalnym dowodem ex cathedra brzmiącym jakże wymownie i nośnie - oszustwo - zaprawdę powiadam wam to oszustwo - zdaje się parafrazować nasz przewodnik. Tworzymy dogmat czy TactusAbsonus zobaczył był, że nie ma żadnej nagrody wiecznej i głosi radośnie nową dobrą nowinę? W każdym razie brawo. TactusAbsonus, dziękujemy, jesteś prawdziwym luminarzem, rozświetlasz przepastne czeluście ciemnogrodu w jakim przyszło nam tkwić.

    Luna:
    Znany skąd inąd Adolf Hitler raczej nie jest osobą, która warta jest cytowania, a już na pewno w kwestiach wiary. To po pierwsze. Po drugie ciekaw jestem czy choć jeden z dyskutantów tego wdzięcznego wątku zadał sobie trud ażeby sprawdzić czym tak w istocie był Kościół na przestrzeni wieków, bo zdaje się, że z wypowiedzi wyziera przykry obraz masowej wyobraźni karmionej mętną ale jakże lekkostrawną papą pod tytułem modny antyklerykalizm. TactusAbsonus pisze, ze mógłby postawić KRK - cokolwiek miałoby to znaczyć - na czele chlubnej listy zbrodniczych bytów. OK jego prawo. Luno Ty idziesz mu w sukurs, zapewne wiedziona inspiracją ostatniego zdania - też Twoje prawo. Ale czy to co ukuło się w powszechnej świadomości jest zgodne z prawdą? Wydaje mi się, że mocno wątpliwe, a już na pewno stanowi wyraz pewnej ignorancji. Inkwizycja - negatywny symbol - proces inkwizycyjny, jako pierwsze postępowanie, które zerwało z barbarzyńskim podejściem do praw podsądnego, małżeństwo - słowo rodzące dziś raczej pejoratywne skojarzenia - wprowadzona przez kościół katolicki formuła prawna oparta na wzajemnym porozumieniu i obopólnej zgodzie stron. Przykłady można mnożyć. Jedno jest pewne kościół odegrał olbrzymią rolę w rozwoju społecznym, zwłaszcza w kwestii prawa. Jego dorobek jest dziś marginalizowany a nauka rozmiękczana przez różnej maści wolnościowców – libertynów, i właśnie w tym rozwadnianiu, poprzez wybór tego co komu odpowiada najbardziej, upatruję syndrom superrmarketyzmu współczesnej "wiary". Po prostu trzeba od siebie więcej wymagać i zastanawiać się nad tym dlaczego dokonujemy takiej selekcji.

    1

Wilk – dlaczego jest zagrożony wyginięciem?

  • 27 mar 2011

    Posługując się już cytatem z Luny - "przerażająca" tak naprawdę jest próba manipulacji, rodzaj gry na emocjach dla osiągnięcia określonego celu. Ale to wątek Luny więc nie będę jako gość zbyt nietaktowny i na tym poprzestanę. Nie będę się czepiał. A co do dopuszczalności i "humanitarności" samych polowań - cóż, wielu z oficjeli i decydentów, na czele z Naszym Jaśnie Panującym, są pasjonatami polowań i uważają je za słuszne, zatem jako ci którzy uzyskali namaszczenie ludu, zgodnie z wolą większości - koronną zasadą demokracji - mają zapewne rację.

    1 6
  • 27 mar 2011

    Warte zauważenia jest to, że Luna się stara - z mozołem wyszukuje dla nas informacji z internetu, skrupulatnie je selekcjonuje, dopasowuje do tezy i przedstawia nam czyli ciemnej masie jako gotowy produkt myślowy - tak jak ksiądz na kazaniu tłumaczy tym "młodym wykształconym z większych miast" jak mają postępować by nie zbłądzić, chociaż oni już przecież wiedzą. W cytowanym fragmencie tekstu pojawia się na przykład taki oto smaczny passus : "Myśliwy odpowie za "uszkodzenie ciała ze skutkiem śmiertelnym", albo "zabójstwo z zamiarem ewentualnym". Zapytam więc retorycznie: czym jest zabójstwo z zamiarem ewentualnym? Czy zabójstwo z zamiarem ewentualnym nie jest zabójstwem? Czy nie jest zabójstwem umyślnym? I odwrotnie: czy umyślnie postępuje człowiek celując z broni z przekonaniem, że mierzy do zwierzęcia a nie do człowieka, podczas gdy według wszelkiego prawdopodobieństwa człowieka nie powinno być w miejscu gdzie się znalazł (pomijam niezachowanie elementarnych zasad ostrożności przez strzelca - vide np. upewnienie się)?

    6
  • 27 mar 2011

    Niebywałe! Zajrzałem na wątek dot. wilka, czytam i zmysłom nie wierzę. Luna prowadzi prawdziwą krucjatę przeciwko oprawcom dzikiego zwierza. Uważajcie bo nie bierze jeńców! Cóż za szlachetne przedsięwzięcie. Luna jako jedyny sprawiedliwy w Sodomie. Szkoda że na polu, które wydaje się dzisiaj zupełnie drugorzędne. Warte zainteresowania i zaangażowania sił i środków są raczej inne obszary ludzkiej aktywności "ku dobremu". Tymczasem Luna w czasie wyjątkowych przesileń astralnych nabiera rozpędu. Teraz wzbogaca swój moralizatorski tok wywodu o nowe wątki, okraszone "pysznymi przykładami z życia" – powiedziałbym z pogranicza fantasy, grozy i kryminału Agathy Christie - nieważne, że z prawdą ma to tyle wspólnego co fakt z tzw. faktem autentycznym. Nieistotne, w każdym bądź razie teraz rzecz oparła się o "fakt prasowy", a z tymi się już nie dyskutuje. Zwłaszcza jeżeli taki "fakt prasowy" "daje po emocjach" - zaprawdę nabiera wówczas większej siły wyrazu a przez to i wiarygodności.

    2 6

praca - myslenice i okolice

  • 17 mar 2010

    Ta z wybranek o największych "merytorycznych walorach" będzie miała jednak problem z trafieniem do prezesa - trudno jej będzie znaleźć jego "siedzibę" w małopolskiej Warszawie. No ale cóż - podobno dla chcącego nic trudnego :)

Myślenickie myślenie - reaktywacja

  • 2 mar 2010

    Celem uzupełnienia kwestii będącej krańcowo przedmiotem dyskusji - zwłaszcza normy karnomaterialnej cytowanej przez Gretę J. - pragnę wskazać, że określenie kierunkowe "społecznie uzasadniony interes" zostało pozbawione mocy prawnej - jako niezgodne z Konstytucją na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 18 maja 2008 r. - w odniesieniu do osób pełniących funkcje publiczne ( podkreślić należy, że jest to pojęcie szersze semantycznie od określenia funkcjonariusz publiczny). Inaczej rzecz ujmując zarzut postawiony (publicznie) takiej osobie, jeżeli cechuje się prawdziwością, nie musi być ukierunkowany na ochronę powyższego interesu. Sprawca pomówienia korzysta z okoliczności wyłączającej bezprawność(cyt. art 213 par.2)także wówczas, gdy jego intencją nie jest obrona tego interesu. TK wyszedł z założenia - oczywiście bardzo upraszczając - że współczesne standardy demokracji nakazują przyznać prymat swobodzie debaty publicznej nad sferą prywatności osób mieszczących się w powyższej kategorii.
    Moim skromnym zdaniem TK poszedł nieco za daleko, zbytnio przecenił stopień dojrzałości naszego młodego ustroju i zwyczajnie mentalność obywateli. Dopóki nie wyrobimy w sobie kultury wypowiedzi i szacunku dla oponenta (cechy kultury - niech będzie nawet politycznej - krajów zachodnich) nie można deifikować roli debaty publicznej. Dlatego jeszcze raz apeluję o kulturę wypowiedzi, która będzie przyczynkiem do kształtowania prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego.
    Z pozdrowieniami maka paka

Tydzień Pomocy Ofiarom Przestępstw

  • 20 lut 2010

    Luna
    chodzi o ogólnopolską akcję pomocy ofiarom przestępstw (coroczne przedsięwzięcie), będącą pochodną przyjętych regulacji unijnych. System ten dotyczyć ma wspierania osób pokrzywdzonych przestępstwem poprzez różnorakie formy oddziaływania, jak działalność informacyjna, pomoc prawna, psychologiczna i społeczna. Skierowana ma być w założeniu do ofiar każdego rodzaju zachowań naruszających dobra chronione prawem, choć w praktyce pewnie odnosić się będzie do tych „powszechnych” przestępstw, jak np. przeciwko życiu i zdrowiu, rodzinie i opiece, wolności seksualnej, bezpieczeństwu w komunikacji itp. - obejmuje więc również pomoc ofiarom przemocy w rodzinie.

    Co do drugiego pytania to zapewne chodzi, w cytowanym fragmencie artykułu, o placówki pomocowe właściwe, nie tylko dla gminy czy powiatu, ale także całego województwa, na które składają się zarówno różnorakie organizacje pozarządowe, jak i podmioty okołoadministracyjne (służby publiczne), do których zakresu kompetencji należy szeroko rozumiana pomoc pokrzywdzonym przestępstwem. Ściśle związanym z powyższą inicjatywą jest powołanie do życia 16 ośrodków na terenie kraju, zajmujących się kompleksowym wsparciem dla ofiar przestępstw, w oparciu o m. in wolontariat. Dla małopolski właściwy jest ośrodek krakowski - adres:
    Ośrodek Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem
    Krakowskie Forum Organizacji Społecznych KraFOS
    Ul.  Komorowskiego 12
    30 - 106 Kraków
    Tel. 0 12 421 32 41
    e-mail: krafos@op.pl - dane adresowe ze strony pokrzywdzeni.gov.pl
    Jeśli chodzi o konkrety to zazwyczaj w takich kwestiach zwyczajnie brak na nie miejsca. Na pocieszenie, jak autor artykułu podał, dzielnicowi służyć będą w tej materii pomocą, na pewno dysponują wykazem rzeczonych instytucji (podmiotów) :)
    Z pozdrowieniami maka paka

Myślenice: Ruszyła rewitalizacja Zarabia i wycinka drzew

  • 15 lut 2010

    Draż
    zgadzam się z Tobą w zupełności, także w kwestii szkodliwej anonimowości, tyle tylko, że ujawnienie tożsamości dyskutantów, studzące zapędy niektórych, spowodowałoby „usztucznienie” forum; myślę, że nie o to jednak chodzi - ważne jest aby zrozumieć i zinternalizować zasady wyważonego dyskursu, o których mówiłem wcześniej; wówczas na forum będą przedstawiane opinie w sposób naturalny i za pomocą naturalnego (vide nieagresywnego) języka. Pozdrawiam

  • 15 lut 2010

    Przechodząc do kolejnej kwestii, nie jestem w stanie zrozumieć przewrotnego usprawiedliwiania „bezczelnych” ripost co poniektórych forumowiczów, przenoszącego odpowiedzialność za nie na osoby, które odważyły się zabrać głos w dyskusji. Z takiego rozumowania wynikałoby, że każdy kto „wchodzi na forum” aby wyrazić swoją opinię musi najpierw rozważyć czy warto, bo jeśli na bezczelną ripostę nie pozwala mu własny standard wypowiedzi, to lepiej niech nie zabiera głosu - inaczej niechybnie zostanie „opluty” i z tym podłym bagażem zmuszony do opuszczenia forum. Takie podejście jest nie do zaakceptowania.
    Co do polityki: tak „koń jaki jest każdy widzi” - zwłaszcza w naszym polskim wydaniu. Ja bym jednak apelował o zmianę tego obrazu, właśnie poprzez kulturę słowa - niech z nas inni biorą przykład, że dyskutować o problemach można bez wzajemnego atakowania się. Tak na wzór prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego, takiego w którym głos - mimo oczywistych różnić - jest głosem wolnym od jedynie słusznej polityki pana X, czy mającej „lepszą rację” pani Y.
    Tyle w temacie marzeń.
    Wracając in meritum. Trzeba się zgodzić z Myśleniczaninem007 na temat istoty polityki i jej środków - tak nie jest to zabawa w piaskownicy i nie ma w niej miejsca na półśrodki. Na tą oczywistość jednoznaczne światło rzuca, zwłaszcza, pierwsza połowa minionego wieku. Myślę, że nie trzeba rozwijać wątku.
    Co do Twojej ostatniej myśli - sugestii to jest ona, subtelnie rzecz ujmując, nieelegancka. Odsyłanie forumowiczów, niezainteresowanych politycznym podłożem wątku, do innych tematów, gdzie „można się apolitycznie spełnić”, rzekomo w trosce o ich nerwy etc., kontrastuje drastycznie z Twoimi wyważonymi dotychczas postami. Nie sanuje tego wrażenia nawet ostatnie zdanie, zawierające życzenie(o bliżej nieustalonej intencji).
    Pod rozwagę z pozdrawieniami.